Drugą znacie z mediów. Poza tym pokazywanie drugiej strony jest mocno nierozsądne, co widać po tekście podlinkowanym przez Jacka. Jedyne do czego miałem dostęp idąc w marszu, o czym już wcześniej napisałem, to czubki płomieni koło ambasady. Nic fotogenicznego, ani dramatycznego (nie było już widać budki jak przechodziłem, wyglądało to bardziej jak płonąca opona). Jedna osoba nie zrobi obiektywnej dokumentacji takiej imprezy. Trzeba by mieć umiejętność bycia w trzech miejscach na raz. I przy okazji mieć ze dwa życia w zapasie, bo jedno da się łatwo stracić. Więc poszedłem po najmniejszej linii oporu i pokazałem to co codzienne, przaśne i bezpieczne: zwykłych ludzi.jellyeater - pokazujesz jedną twarz marszu, ale czy jedyną? Chyba nie...
W przyszłym roku możesz wziąć aparat i biegać za bandytami w nadziei, że znajdziesz się w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu. Obawiam się, że już za samo bieganie za taką grupką można się znaleźć na dołku. Po tłumaczeniach, że się tylko fotografowało i się ich nie zna, pewnie wypuszczą. Ale może nawet i noc z życia wylecieć.
A to wszystko wydaje mi się grą nie wartą świeczki. W zamieszkach brało udział pewnie tak około 0,001-0,005 uczestników. Obrzucali jakąś ruderę racami, spalili tęczę (która była spalona dotychczas 2 razy i będzie pewnie palona, dopóki będą ją odbudowywać) i podpalili budkę pod ambasadą (i jeszcze stertę śmieci). Nie są to jakieś SPEKTAKULARNE zajścia (obrzucanie tego squaty, wygląda na filmikach żałośnie, dopiero tęcza była widowiskowa [mówię tu o samej szansie zrobienia mega poruszającego zdjęcia]). Chuligaństwo należy potępiać. Dziwię się bezradności Policji, która powinna była Plac Zbawiciela odciąć i wyłapać wszystkich, którzy się tam znajdowali. Wtedy może budka przy ambasadzie by ocalała.
Niestety nie miał. Co od samego początku piszę. Chuligani jak zwykle okazali się pożytecznymi idiotami, robiącymi dokładnie to czego władza sobie życzy. Nie wiem jak można być tak durnym.a przekonywanie innych do swojej jedynie słusznej racji (marsz wyłącznie pokojowy) uważam za nadużycie regulaminu.
Obaj Ci ludzie w tamtej chwili wyglądali tak samo, żaden z nich nie miał tabliczki z napisem bandyta ofiara (kurcze nie wiem nawet czy ten goniący go człowiek miał kominiarkę, wtedy byłoby wiadomo kto jest kto). W ciągu 30 sekund, a może i krócej, nie jesteś w stanie się rozeznać który to bandyta, a który nie. Można przyłączyć się losowo i też oberwać, a co najlepsze nie dość, że pomóc uciec bandycie, to jeszcze pobić kogoś kto go gonił. Gdyby to jakiś facet gonił kobietę to byłaby inna śpiewka. Ale jak się gania dwóch facetów, to niech to sobie rozstrzygną między sobą. To nie kwestia empatii, a rozsądku. Złodziej też umie krzyczeć, że kradną, a podpalacz, że się pali. Szkoda mi tego fotografa i jestem ciągle wstrząśnięty tym co przeczytałem. W tekście padło sporo pytań, czemu ludzie nie pomogli. To starałem się odpowiedzieć, co ja w tamtym momencie poczułem i pomyślałem.Widzisz, że bandyta goni człowieka i nie reagujesz?
Moim celem nie jest tu przekonywanie kogokolwiek do czegokolwiek, ani tym bardziej agitacja polityczna. Pokazałem po prostu jak to wygląda oczyma zwykłych ludzi. Rok temu o zamieszkach na Placu Konstytucji dowiedziałem się dopiero z mediów, jak wróciłem do domu. Bo po prostu marsz rusza i idzie. A to co się dzieje po bokach i z tyłu jest daleko i niewidoczne. Dobrze, że mamy media które to potem pokazują.