W pierwszej kolejności zwracam uwagę na formę i to raczej pod względem tego czy sam umiałbym coś takiego skopiować.
Częste pierwsze moje reakcje:
Ooo, ale to wygląda, tego nie umiem, a po chwili: ciekawe jak to zrobił, sam bym tak chciał
Ooo, ale to wygląda, tego nie umiem, a po chwili: eee nuda
Fajnie wygląda, ale to nic trudnego (co nie znaczy, że kiedyś sam takie zrobiłem, a tylko, że wydaje mi się, że wiem jak taki efekt osiągnąć), ale i tak fajne
Nieźle wygląda, ale tu to i to można było lepiej (co nie znaczy, że kiedyś sam lepsze zrobiłem, a tylko, że wydaje mi się, że wiem co można poprawić), ale i tak może być.
No ok, zdjęcie może być, ale żeby się tym chwalić (dotyczy prawie wszystkich moich własnych zdjęć po krótszym lub dłuższym czasie - raczej krótszym niestety)
Eee fuj jak coś takiego można było pokazać publicznie, żenada, spadam stąd.
Poza tym jakiś czas temu mnogość zdjęć ślubnych zachęciła mnie do zastanowienia się dlaczego znakomita większość z nich jest dla mnie obrzydliwa. Wydaje mi się, że po prostu dominuje w nich forma, a nie treść. W moim odczuciu powinny dokumentować coś ważnego, a w większości przypadków dokumentują jedynie ulubioną technikę fotografa. O co trudno w zasadzie winić fotografa właśnie, bo przecież dla niego to kolejny ślub, a na zdjęciach przedstawia parę obcych ludzi. Natomiast myśl, że moment dla mnie ważny, mógłby być w ten sposób udokumentowany przyprawia mnie o ciarki.