Canon wyraźnie wpadł w stupor, nie wiedząc jak zareagować na coraz wyraźniejszy przewrót w świecie aparatów.
Pewnym przykładem może tu byc chyba Nokia - do niedawna kompletnie nie dotarło do niej, że telefon to dodatek do komputera, a nie odwrotnie.
Za kilka lat aparaty z peryskopem odejdą do muzeum techniki, ONI (producenci) niby zdają sobie z tego sprawę, użytkownicy aparatów peryskopowych też powoli zaczynają rozumieć, że aparat bez peryskopu, za to z możliwościa śledzenia końcowego obrazu PRZED zrobieniem zdjęcia, i to w dodatku bez przyciskania całości do oka daje o wiele większe możliwości, ale nie ma odważnego, kto pierwszy przeskoczy przez rów. Sony próbuje, ale zdaje się jeszcze dotarło i do tej firmy, że ta rewolucja wymaga poświęcenia WSZYSTKICH mocowań dotychczasowych obiektywów.
Stąd takie podrygi jak ten 700D, czy 100D zamiast skupienia się na rozwoju systemu MFF (czytaj M Full Frame) z jednoczesnym "pączkowaniem" tego systemu do formatu DX dla szerszego rynku odbiorców.
Canon nieśmiało wyszedł z systemem M, kompletnie nie radząc sobie z koniecznością zmian w technologii autofokusa, w dodatku zgłupiał i bagnet M ograniczył do formatu 1/2 FF.
Szkoda, pierwsi wyszli z cyfrowym FF, pierwsi wykorzystali matryce do filmowania, ale teraz się pultają.