Reasumując i wracając do meritum, ślubów jest i będzie mniej, bo żyjemy w państwie, gdzie młodym na tzw. 'kocią łapę' łatwiej i lepiej jest żyć, a państwo tylko to popiera. Matka samotnie wychowująca dziecko, nie mająca ślubu ale żyjąca ze swoim partnerem (czyt. ojcem dziecka) ma priorytety, vide np. nie musi czekać w kolejce w przedszkolach, a nawet jeśli to przyjdzie, pojęczy i i tak załatwi co ma załatwić - bo jest biedna i pokrzywdzona. Kolejna kwestia to rozliczanie się w małżeństwie, pomoc (marna bo marna) ale zawsze jakaś od państwa... Przykładów wiele, szkoda pisać. To wszystko to kolejne 'CUDA' wiadomo kogo
