Pozwolę sobie zacytować fragment wypowiedzi znajomego dziennikarza, z innego forum, z innego czasu:
"
Już przed laty naśmiewaliśmy się z teletubisiów, czyli dziennikarzy telewizyjnych, że to sort najgorszy w tym zawodzie (zauważcie, że przytłaczająca większość spośród tych teletubisów, którzy uważani są mimo wszystko za dobrych fachowców, wcześniej wykazała swe umiejętności w radiu lub w prasie i tam zdobyła szlify). Z kompletnie niezrozumiałych przyczyn, telewizja okazuje się być też medium najpowolniejszym. Najszybsze zwykle jest radio (choć z pewnych społeczno-cywilizacyjnych względów mógłby je dogonić internet), największą bezwładność zaś powinna mieć prasa, jako medium o najdłuższym cyklu produkcji. Telewizja, teoretycznie, nie powinna być specjalnie wolniejsza w przekazywaniu informacji, niż radio, a jednak pozostaje całkiem w tyle, nawet za prasą... (...)
Dla nie znających się na rzeczy przybliżę, że większość tematów, które znajdą się w gazecie (za wyjątkiem nagłych wydarzeń, (...) ustala się na porannym kolegium redakcyjnym. W ciągu dnia zbiera się do nich materiały i pisze, wieczorem gazeta jest składana i w nocy się drukuje, by o świcie trafić do dystrybucji i przy porannej kawie zaspokajać potrzebę informacji czytelników, w tym dziennikarzy telewizyjnych, którzy zwykle dostają prasę za darmo w swych firmach. Zainspirowani informacją teoretycznie najwolniejszego medium, dziennikarze telewizyjni przedstawiają swoje propozycje tematów na telewizyjnym kolegium (lub zgłaszają szefom), przez cały dzień zbierają materiały i przygotowują relację, która zostaje wyemitowana wieczorem. W ten sposób temat wymyślony przez kogoś całkiem innego rankiem poprzedniego dnia, widzowie chłoną z TV wieczorem dnia następnego - telewizja, teoretycznie zdolna do informowania nawet i w czasie rzeczywistym, osiąga zatem rekordowe spóźnienie PÓŁTOREJ DOBY za medium, które w zasadzie - z powodu swych technicznych ograniczeń - powinno relacjonować wydarzenia jako ostatnie. Porażka!
Mój były szef, redaktor naczelny "Głosu Wybrzeża", na jakiś czas trafił na stanowisko kierownika gdańskiego ośrodka TVP. I wstrzymał pewnego poranka wydawanie tamtejszym dziennikarzom porannej prasy przed kolegium. Cóż się okazało? Panika, horror, płacz, zgrzytanie zębów!!! Na kolegium nikt nie miał nic do powiedzenia, żadnych własnych pomysłów - teletubiś pozbawiony gazety nie był w stanie sam wymyślić żadnego tematu! Oto właśnie nasze dziennikarstwo telewizyjne - sprzedaje cudze pomysły z wczoraj. Zważywszy zaś, że i o prasowym nie mam wysokiego mniemania, domyślcie się, co sądzę o teletubisiach. Takie mamy standardy."
To tak na temat dziennikarzy i ich znajomości dziennikarstwa.