Perspektywa to po prostu relacja wielkości dwóch obiektów w przestrzeni 3D, rzutowanych na przestrzeń 2D, w funkcji położenia obserwatora względem obu obiektów.
Tego, co pokazujesz na swoim przykładzie, nie da się bezpośrednio przenieść do fotografowania architektury. Prosta i niemal nieskończona alejka fotografowana różnymi ogniskowymi z jednego miejsca to jedno, natomiast fasady budynków, od których możesz się cofnąć niemal w nieskończoność aby móc skorzystać z obiektywu o dłuższej ogniskowej, to prawdziwa rzadkość. Przy architekturze pracuje się zwykle krótszymi ogniskowymi co wynika po prostu z konieczności. Drugim decydującym czynnikiem są oczywiście przerysowania, jakie można uzyskać dzięki krótszym ogniskowym, pozwalające podkreślić ten czy tamten element architektury.
Kłopot polega na umiejętności zachowania obrazu w proporcjach. Fotografując wysoki budynek, stojąc 10 metrów od niego i mając obiektyw o kącie widzenia 100-120 stopni - jest niemożliwym aby uzyskać te prawidłowe proporcje. W takiej sytuacji problemem nie jest jednak ogniskowa obiektywu tylko właśnie odległość przedmiotowa - ta sama, która pojawia się w funkcji perspektywy. Dobrze wykonane zdjęcie architektury, to takie, w którym wykonano przede wszystkim pracę nogami w celu znalezienia odpowiedniego punktu do fotografowania, a nie takie, gdzie całą pracę wykonuje się stojąc w miejscu i kręcąc pierścieniem zoomu. Nawet przy użyciu TS-E fotografowanie wysokiego budynku z niewielkiej odległości i po wyprostowaniu punktów zbiegu linii pionowych da coś, co nazywa się żabią perspektywą i co nie zawsze sprzyja pokazywaniu architektury (podobnie jak przerysowane nosy nie sprzyjają portretowi - co o dziwo też wynika z niezachowania odpowiedniej odległości, a nie dobrania niewłaściwej ogniskowej!). Trzeba trochę odejść i jeśli to tylko możliwe, trochę wznieść się w górę (korzystając z drabiny malarskiej, okna na piętrze w budynku naprzeciw, etc).