Canon EF 35 f/2... z pewnością nie jest to obiektyw "idealny" (o ile w ogóle takie są??). Zacznijmy tu jednak od ceny, czyli poniesionych kosztów. Mniej więcej 1100 zł kosztuje nowy obiektyw (L-ka kosztuje 5x tyle!!!). Co otrzymujemy wraz z EF 35 f/2? Bzyczenie AF (bywa irytujące), wąski pierścień MF (też irytujące), brak "full time MF override" (szkoda), wysuwająca się "mordka". Można niechcący uszkodzić mechanizm AF opierając o coś obiektyw (lepszy byłby obiektyw z tylnym ogniskowaniem). Lepiej zatem od razu zabezpieczyć "mordkę" osłoną przeciwsłoneczną. Ostrość... od f/2,8 robi się fajny, ostry obrazek (oceniając na 100% podglądzie). Jeśli ktoś zamierza ostro kadrować lub pokazywać swoje zdjęcia w Internecie to trzeba przymknąć ten obiektyw do f/2,8 też z innego powodu: żeby ... wyeliminować obwódki zielono-fioletowe (sferochromatyzm).
Osobiście rzadko kiedy stosuję "papierową głębię ostrości" f/2 i kiedy fotografuję z bliska przedmioty to zazwyczaj używam f/2,8. Bookeh na zdjęciach robionych na f/2,8 (w bliskich odległościach) rozlewa się jak ser topiony, wyraźnie izoluje obiekty i zrobione tym obiektywem zdjęcia są atrakcyjne. Jak za swoje pieniądze uważam że obiektyw jest OK. Dodam jeszcze tylko że obiektyw jest lekki i krótki, ostrzy od 25cm. Koreański Samyang 35 f/1,4 jest ostrzejszy od plastikowego bzyczącego wynalazku Japończyków ale ... Samyang w wersji Canon nie ma automatyki przysłony (szkoda, bo MF można polubić).
A teraz proszę: EF 35 f/2, pełna dziura, JPEG prosto z aparatu, pełen kadr, zero ingerencji w programie graficznym, zero poprawek kolorów, zero korekcji winiety. Zdjęcie robione "fulfrejm". Podgląd na poziomie 25%: