Pożyczyłem raz od znajomego 1d3. Aparat dostałem razem z kartą SD. Skończyło mi się miejsce na SD to chcę włożyć CF. Hmm nie wchodzi... Zaglądam i kurde zagięty pin... Myślę sobie "no to super" pierwszy raz mi się zdarzyło i to jeszcze w nie mojej puszce...
Ale, że był do niego w miarę dobry dostęp to wyprostowałem go sam (powoli i delikatnie na kilka rat) Nie wrócił idealnie do pionu więc "doprostowałem" go włożeniem karty CF
Wyglądało normalnie, karta działa. No to ok
Oddałem aparat i po paru dniach kumpel dzwoni i wita mnie pytaniem: "co zrobiłeś z pinem w gnieździe CF??".
Myślę "kurna pewnie się złamał", stresik się pojawił no to potulnie odpowiadam:
- wiesz no przepraszam nawet nie wiem jak to się stało, no ale naprawiłem i było ok...
- No się właśnie pytam, co zrobiłeś, że jest ok? Bo ja się męczyłem ze 2h po tym jak go wygiąłem no i nie dałem rady i miałem oddać do naprawy
Myślałem, że go ukatrupię przez słuchawkęSkubaniec zapomniał mi o tym powiedzieć jak mi puchę pożyczał
Teraz tak myślę, czy miałem aż tak dużo szczęścia? W sensie, że wyprostowałem bez rozkręcania i jeszcze na dodatek nie zepsułem?![]()