Zadzwonić do gazety i wyjaśnić sprawę. To takie piractwo "na chama". Na zasadzie "słabszy jest to się nie upomni".
Wersja do druku
Podejrzewam że ktoś z twoich przełożonych albo rzecznik jednostki po prostu dał zgodę na wykorzystanie tych zdjęć.
Bywa że wykorzystuję do gazety zdjęcia nadsyłane przez rzeczników jednostek a nie zawsze zrobione ich ręką (w wojsku jest zadziwiająco dużo dobrych fotografów, szacunek panowie) albo też ze stron jednostek. Zwykle pytam rzecznika o autora fot i podpisuję. Zawsze upewniam się, że jednostka ma prawa do fot.
Zwykle foty ze stron takich instytucji jak wojsko policja czy straż są rozdawane gratis jako forma promocji.
Rozliczenie między instytucją a mundurowym autorem to wewnętrzna sprawa danej służby. Pewnie odbywa się ono w formie bezgotówkowej.
Bzdury kolego piszesz :!: W 1-szym rzędzie należy zapoznać się z:
Ustawą z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Następnie skontaktuj się z dyrektorem szkoły, celem ustalenia na jakich zasadach ukazał się artykuł o tym spotkaniu w jego szkole. Na sam koniec jak już będziesz mieć wiedzę ogólną o aspektach prawnych tej kwestii oraz o całej "otoczce" powstania tego artykułu możesz przedzwonić do redakcji gazety i ostatecznie wyjaśnić kwestie dla Ciebie sporne (jeśli one oczywiście szybciej nie zostaną rozwiązane w rozmowie z dyrektorem szkoły). Sądzę, ze należałoby też się spytać kierownictwa jednostki, czy aby przypadkiem nie wyrazili zgody tej redakcji na wykorzystanie zdjęć zamieszczonych na stronie internetowej jednostki.
Jeśli chodzi o stwierdzenie przedmówcy: To takie piractwo "na chama". Na zasadzie "słabszy jest to się nie upomni" to z tym się zgadzam :!:
Dzięki. Od zawsze wiedziałem, że jestem idiotą. :mrgreen:
To chyba te same bzdury co ja powtarzasz. :mrgreen: Każesz tylko człowiekowi czytać ustawę. A po co?
To znowu głupi jestem i bzdury wypisuję czy to Ty drogi Kolego czytać ze zrozumieniem nie umiesz?
Nie lubię ludzi którzy zarzucają mi pisanie bzdur po czym powtarzają właściwie to co napisałem.
Wiecej umiaru, pokory i uważania na słowa bo mogą być obraźliwe. Ja się czuję poważnie urażony. Słowami, że bzdury piszę.
EDIT: Jako właściciel zdjęcia nie muszę przeprowadzać śledztwa "jak" i "dlaczego". Zresztą prawdę zna zapewne tylko redakcja gazety.
Gazeta opublikowała twoje zdjęcie bez pisemnej zgody autora
Ty dałes zdjecia na strone nikt nieuzgadniał że wykorzysta to jako "materiały promocyjne"
proponuje grzecznie się z gazetą porozumiec
i niech sami coś zaproponują-zapłacic 200zł za zdjęcie to chyba dla nich nie problem?
Ja mam lepszą historie
W wigilie wracam do domu wchodze do autobusu a tam na oknie wielki plakat z moim zdjeciem reklamujący koncert
Zadzwoniłem do organizatora i okazało się ze ściagneli sobie moje zdjecie z jednego serwisu(mała fota z internetu trafiła na duży plakat-niewiem jak grafik dał rade) nie robiłem z tego awantury bo koncert był niekomercyjny
ale dogadałem się i organizator odwdzięczył się w inny sposób :)
Pouczyłem ich że takie działanie może się dla nich zle skończyc kiedyś...
każdy ma prawo do błędów ale oni swój naprawili.
Nie bądź taki obrażalski.
http://canon-board.info/search.php?q...dy&showposts=1
Będzie tego offtopa !
Nie odnajduję przyjemności w ładowaniu czerwonych kartek, ale moja tolerancja też ma swoje granice.
Są sytuacje, w których można zupełnie nieświadomie i bez złej woli stać się złodziejem. Tutaj możliwy jest scenariusz, że redakcja wykazała dobrą wolę i skontaktowała się z właścicielem strony jednostki wojskowej i uzyskała zgodę na publikację zawartych tam materiałów. Redakcja nie ma do dyspozycji żadnych instrumentów, żeby zweryfikować, czy ta zgoda jest wystarczająca z prawnego punktu widzenia. Zrobiła tyle ile mogła, żeby nie złamać prawa. I mimo to klops. Wina leży po stronie osoby udzielającej zgody (bo nie powinna była) a konsekwencje może ponieść redakcja. Nie znam sprawy, ale mogło tak być.
Znam firmę (A), której przydarzyła się spora nieprzyjemność. Pewien czas temu zleciła wykonanie strony WWW wyspecjalizowanej firmie (B). Po pewnym czasie do A zgłosiła się kancelaria prawna firmy C, która domaga się odszkodowania tytułem bezprawnego wykorzystania mapki dojazdu, która na tej stronie się znalazła. Dla C stroną sporu jest A, która z kolei nie jest w stanie zweryfikować legalności materiałów użytych przez B.
I co? Jeszcze nie wiem. Sprawa w toku. Jeśli A przegra to będzie się mogło domagać odszkodowania od B ale to wszystko trwa, kosztuje i zostawia smród.
Janusz Body
- no cóż, jest to Twoja sprawa osobista jak sam siebie oceniasz i czy tą ocenę upubliczniasz.
- w tym przypadku warto jednak chyba przeczytać ustawę, aby znać przepisy na które można się powołać w późniejszej rozmowie. Nie od dziś jest wiadomym, że nieznajomość przepisów szkodzi a ich znajomość pomaga.
- wyjaśnianie sprawy należy zacząć w pewnym porządku, który ja podałem.
- nie powtórzyłem w całości tego, co Ty napisałeś a jedynie starałem się podać algorytm czynności w kierunku wyjaśnienia kwestii zdjęć w gazecie.
- przepraszam Ciebie jeśli swoimi słowami uraziłem, czy też obraziłem Kolegę forumowicza, gdyż nie taki był mój zamiar.
Racja - umiar zachowam. Sorry.
prawa majatkowe ma pracodawca ale tylko w przypadku gdy praca wykonywana (fotografowanie) jest w ramach obowiazkow ktore sa wpisane z umowe o prace (tak samo przy wynalazkach jezeli ktos pracuje przy projektowaniu silnikow a w domu zbuduje silnik w swoim wolnym czasie i bedzie chcial go opatentowac to sprawa jest przegrana o ile nie bylo specjalnych klauzul w umowie o prace;) ) "ochrona wlasnosci intelektualnej"
Przeczytalem caly watek od poczatku do konca.
I pojawila sie pewna mysl.
Ile osob z bioracych udzial w dyskusji uzywa do obrobki zdjec PROGRAMOW TYLKO I WYLACZNIE KUPIONYCH W SKLEPIE ?:)))
Z systemem operacyjnym wlacznie:))
I jak to sie ma do ogolnego oburzenia w sprawie bezprawnego zamieszczenia czyjegos zdjecia ?
sztajmes
Sprawdzenia legalności nie ma, ale ma umowę z firmą B, a w niej powinien znaleźć się punkt/paragraf, że wszelkie materiały będą pochodzić z legalnego źródła i wszelkie prawa autorskie/majątkowe/intelektualne będą rozpatrzone/uzgodnione itp. itd. Jeżeli takiego punktu/paragrafu między stronami nie było, to firma A ponosi odpowiedzialność prawną za to. Oczywiście firma A może później wystąpić do sądu oskarżając firmę B...
o zlotousty, zadajesz pytanie dlaczego MY ZLODZIEJE smiemy sprzeciwiac sie kradzieży
odpowiadam
po pierwsze: nie czuje sie zlodziejem, zapewne jak wiekszosc uczestnikow tego forum....
po drugie: nie korzystam z pirackiego oprogramowania, ale i nie korzystam z programow do obrobki zdjec
po kolejne: nie ma obowiazku kupowania oprogramowania w SKLEPIE - ludzkosc wynalazla rozne metody pozyskiwania oprogramowania, np. otrzymane od producenta podczas zakupu aparatu, no chyba, ze mamy rowniez kradzione aparaty...
po ostatnie nie mierz innych swoja miara
ps. przepraszam wszystkich za OT i ton wypowiedzi, ale trafia mnie gdy w miejsce merytorycznej dyskusji ktos wstawia wypowiedzi nic nie wnoszace, a majace na celu rozwalenie rozmowy o problemie
Oczywiście to nielegalne i tu się zgadzam ale nikt takich programów nie używa w pracy czy publicznie na konferencji ,sympozjum itd
gdyby pani z labu(z początkowej historii) powiesiła sobie to zdjęcie w domu to nikt afery by nie robił ale wystawiła je publicznie to tak jak by ktoś prezentacje swoich umiejętnosci np w photoshopie pokazywał publicznie na pirackim oprogramowaniu.
Nawet jeżeli taki punkt jest, to cały czas stroną dla C jest A. Treść umowy między A i B jest dla C kompletnie nieistotna. Co to znaczy, że "wszelkie prawa autorskie/majątkowe/intelektualne będą rozpatrzone/uzgodnione itp. itd."? Te wszystkie zapisy co najwyżej ułatwiają A późniejsze dochodzenie odszkodowania od B. Ale cały czas A w sposób niezawiniony musi ponosić koszty (materialne i "zapachowe").
A mnie się wydaje że niemiał takich praw bo w ogromnej ilosci sytuacji fotograf w dobrej wierze daje komuś zdjęcia np. na strone-bez podpisywania papierków a potem ta osoba wykorzystuje je w "inny" sposób bez pytania o zgodę czasem ze zwyczajnej niewiedzy
Ja w ramach promocji współpracuje z pewnym muzykiem
robie mu zdjecia od czasu do czasu min na strone i nie biorę za to pieniędzy
ale kiedy jakas gazeta chce od niego zdjecia do publikacji
to on kieruje ich do mnie i ja sam dogaduje się z gazetami(ustalam cene i inne szczegóły)
Kolaj, oczywiście że firma A jest w 100% odpowiedzialna co jest na jej stronie. W końcu firma B jest tylko "zleceniobiorcą" więc nie odpowiada przez firmami trzecimi.
Chodziło mi o to, że mają wszelkie sprawy na piśmie, późniejsze dochodzenie swoich praw jest łatwiejsze :)
Krzyknij im 10000 a potem sie potargujcie. Pozdrawiam :)
Widze że nie zrozumiałes mojego rozumowania
Wg prawa nie wolno miec takie oprogramowania
odniosłem się tylko do wypowiedzi poprzednika
chodzi mi o to że gdyby ta pani z labu powiesiła sobie
zdjecie prywatnie nikt by nierobił z tego afery
tak samo jak i nikt nie robi afery z tego że kilka milionów polaków pracuje w domu na pirackim windows
No wiec po krotce nakresle jak wyglada sprawa ;]
Pewna firma "XXX" zajmujaca sie oprawa medialna imprez umiescila na swojaj stronie foto z netu - jak sie okazalo moje ( zostal jedynie na stronie lodzcity.pl zamieszczone ).
Zdjecie zostalo obrobione tzn odbite lustrzanie w pionie , oraz z pionowego , dociete do kadru poziomego , pewnie po to zeby ktos , np ja , sie nie polapal.
Strona jest reklama/wizytowka/oferta tej firmy. Poza tym zdjecie oczywiscie nie zostalo podpisane , za to firma umiescila znak wodny , logo , co dla mnie jest jednoznaczene z przywlaszczeniem sobie praw do zdjecia jakoby to oni je wykonali. Ponadto ( tu sprawa sie wyjasnia ) przekazli oni zdjecie gazecie branzowej "YYY" ktora na swoje stronie wykorzystal zdjecie ( 200px na dluzszym boku , male ale jednak ) do wzmianki o koncercie i adnotacji kto co robil tam. Oczywiscie bez mojej zgody bo jakze inaczej ;]. Na chwile obecna pomimo mojej dobrej rady o nie usuwanie zdjecia , w mojej trosce i cytuje "dla polepszenia Pana nastroju polecę usunięcie fotki." , usuneli zdjecie.
Zrobilem screeny tych stron , zapisalem te strony na dysku no i mam maila , w ktorych poki co negocjuje , z ktorych jednoznacznie wynika ze uzyli cudzego zdjecia i staraja sie z tego wybrnac.
Jesli pomimo mojej ofery i propozycji ( powiedzialem zeby zaplacili za publikacje foty zgodnie z cennikiem ZPAF , fotka od ponad 6 miesiecy u nich byla ! , wyszlo 450 zl - oraz za to dam im 6 zdjec z koncertu odpowiedniej jakosci do ich oferyt na stronie ) nie dostosuja sie , to czy warto uderzac do ZPAFU i walczyc o swoje ? Tzn mi sie wydaje ze tak , ale wolal bym jakby ktos na to jeszcze ze tak powiem rzucil okiem i ocenil cala sytuacje ;].
Generalnie moje zarzutu :
- kradziez zdjecia i uzycie jej na strone w celach reklamowych ( proba oszukania i zmian w zdjeciu )
- przywlaszczenie sobie praw nie zbywalnych do zdjecia
- udostepnienie ( moze sprzedaz ) innej gazecie zdjecia
( odnosnie tego ostatnie twierdza ze gazeta sama sobie wziela , a gazeta zaprzecza oczywiscie , mowia ze od nich dostali )
Pytanko jeszcze , czy to oplacalne , tzn jakiej kwoty moge sie domagac ze tak powiem za "calosc".
Ps. firma "XXX" tlumaczyla ze tymczasowo dala to zdjecie , ponad pol roku to jest tymczasowo
EDIT
Temat tutaj , ale nabroilem wiec zamkniety ;]
http://canon-board.info/showthread.php?t=47198
Po pierwsze nie odpuszczając tej sprawy przyczyniasz się do wyrabiania pewnej kultury postępowania i dajesz do zrozumienia, że przywłaszczenie cudzego nie popłaca.
Po drugie firma xxx już zorientowała się że wdepnęła tylko teraz najchętniej załagodziłaby sprawę. Z Twojego opisu wywnioskowałem, że raczej chcieliby, aby wszyscy zapomnieli o zdarzeniu.
ZPAF jest dość skuteczny w takich postęowaniach no i ma wyrobioną markę.
I na koniec pytanie czy jest to opłacalne, gdzieś już napisałeś że zaproponowałeś kwotę 450 zł za wykorzystanie zdjęć. Czyli gdzieś już to sobie wyliczałeś.
Tzn owe 450zl wiem oczywiscie ze nijak ma sie do tego co juz zrobili , ale , coz , ja nie jestem osoba ktora kazda sytuacje wykorzysta na swoja korzysc , wiec wyciagnalem reke do nich z sensowna propozycja , poprostu. Jesli jednak oleja przyslowiowo sprawe , to pewnie wtedy moja cierpliwosc sie skonczy.
PS. Co do oplacalnosci to moze inaczej , staram sie realnie oszacowac "szkody" wynikajace z tej kradziezy. Za sam fakt wykorzystania foty w sumie wyszlo mi 450 zl x3 tytulem odszkodowania czyli 1350 zl , ponadto za to ze w sumie dwukrotnie doszlo do publikacji ( firma XXX i YYY ) to kwota powinna byc razy dwa pomnozona. Natomiast fakt przypisania sobie praw do zdjecia i dysponowanie nim jak wlasnym , tego juz nie wiem. Podejrzewam ze zglaszajac sprawe do ZPAF-u bede musial przedstawic swoje roszczenia i chcialbym zeby byly realne i konkretne , a nie wyssane z palca.
Przede wszystkim przygotuj się na udowadnianie, że wykorzystano Twoje zdjęcie lub jego fragment. Do tego dodajesz zrzuty ekranowe i korespondencję z firmą XXX. W ZPAF-ie znajdzie się osoba kompetentna, która nie tylko będzie pilotować sprawę, ale również słyży radą na każdym etapie postępowania więc i do roszczeń nieco ukierunkuje, czy choćby zasugeruje jeśli będzie wydawało jej się że zbyt wysoko stawiasz wymagania.
Z tym problemu nie bedzie , screeny sa , strony zapisane , wydruk no i fakt ze jednak firma XXX przyznala sie do pobranie zdjecia z netu i pewnie nie jest w stanie przedstawic dowod od kogo je uzyskala i na jakich warunkach. Tak czy owak w sobote w ZPAF-ie dyzur ma mecenas i spr skonsultowac ta sprawe.
Nie będę zakładał nowego wątku, tak więc odświeżam.
Ok. miesiąc temu moja dziewczyna powiedziała mi że na stronie MDK Żary(młodzieżowy dom kultury w Żarach) widnieją w galerii moje zdjęcia któe robiłem dla siebie podczas kilku imprez organizowanych przez MDK.
Zdjęcia są niepodpisane i umieszczone w galerii strony. Zostały one przekazane prywatnie jednej z choreografów pracujących dla MDK (prywatnie moja znajoma, instruktorka i przyjaciółka mojej dziewczyny), ona natomiast (bez mojej wiedzy i zgody) przekazała je dyrektorstwu MDK z wyraźnym zaznaczeniem kto jest ich autorem. Zdjęcia są sprzed ponad roku + 1 sprzed kilku miesięcy, zrobiłem już zrzuty ekranu, wydrukowałem ustawę o prawach autorskich oraz zabezpieczyłem sobie oryginalne pliki RAW zdjęć wraz z danymi XMP obróbki w Camera RAW. Nie mam zamiaru żądać jakichś pieniędzy w ramach odszkodowanie, jedyne co chcę to wyraźne zaznaczenie kto jest autorem zdjęć (inaczej mówiąc każde zdjęcie ma zostać podpisane imieniem i nazwiskiem oraz adresem strony autora).
Czy sprawa nie jest z góry przesądzona przez to że w sumie sam przekazałem zdjęcia jednemu z pracowników MDK ?? (prywatnie - nie było mowy o publikowaniu ich gdziekolwiek). Rozmawiałem już z ojcem mojego kolegi który jest prawnikiem i wg. niego powinienem walczyć o swoje i nie ma co do tego wątpliwości. A co wy myślicie o tej sytuacji ??? Czy można to w ogóle nazwać kradzieżą ?
1. Prawnik ma rację "o swoje trzeba walczyć"
2. Jeżeli zależy Ci tylko na wyegzekwowaniu praw autorskich prywatnych (podanie autorstwa zdjęć) to wróżę szybki sukces. Jeżeli pragniesz satysfakcji w sprawach majątkowych (honorarium / tantiemy), to:
a) licz się ze skorzystaniem z porady prawnika
b) licz, że sprawa może wylądować w Sądzie
c) licz, że w ramach "regresji" należnego Tobie świadczenia (któe koniec końców MDK wypłaci) będą nękać Twoją znajomą...
3. Wszyscy mnie zaraz zakrzyczą, ale ja bym tego kradzieżą nie nazwał - naruszono "tylko" Twoje prawa autorskie - przywatne i majątkowe
zdravki!
Chcialem sie spytac osob ktore korzystaly z pomocy ZPAF.
Czy to normalne ze sprawe ktora zglosilem dobre 3 miesiace temu w sumie jak nie lepiej , do tej pory nie ruszylo to z miejsca ? jakies 5-6 tyg dostalem maila od prawnika ZPAF-u ze napisz pismo itd itp i cisza , rozumiem ze moga miec sporo pracy itd , ale to jest w takiej sytuacji czekac ? W ogole mam wrazenie ze teraz to d%^pa blada i strata czasu mozna dla mnie na niekorzysc dzialac.
Jest sens w takim ukladzie na wlasne reke cos robic ?
A ja mam pytanie troche z innej beczki, ale chyba podpadajace pod ten topik, wiec zadam je tu.
Czy jest jakies prawo zabraniajace robienia zdjec ludziom/zwierzetom z ludzmi podczas ogolnodostepnych imprez typu zawody i co za tym idzie wstawiania ich podem na ogolnodostepne fora internetowe?
robić zdjęcia zawsze możesz (no chyba że fotografujesz zabezpieczenia pałacu prezydenckiego lub innego obiektu strategicznego (do których się NIE zaliczają dworce pkp)), gorzej jest z publikacją bo czasem tego nie możesz zrobić...
Z tego co mnie uczyli to wolno publikować jeśli:
-masz zgodę organizatora imprezy -mój ulubiony podpunkt (czyt jeśli wchodzisz na koncert i masz zgodę/akredytacje od organizatora to Ci wolno praktycznie wszystko bo wchodzący na imprezę zaakceptowali regulamin)
-osoba fotografowana jest jedynie szczegółem -czyt grupa ludzi (za grupę umownie bierze się 3+ osoby w kadrze), albo fotografujesz jakiś budynek i gdzieś w tle się jakiś ludź zaplącze...
-fotografujesz osobę publiczną podczas wykonywania swoich obowiązków, występowania itp (czyt możesz sfotografować policjanta na służbie (z wyjątkiem "kominiarza" np z AWB, czy tajniaka który wypadł z radiowozu łapać zbója -ich twarzy raczej nie wolno uwieczniać i publikować) polityka, artystę na scenie itp)
Zazwyczaj wystarczy zapytać fotografowaną osobę o zgodę na publikację, ludzie się raczej chętnie się na to zgadzają kiedy się uśmiechniesz, strzelisz zdjęcie i zapytasz czy możesz opublikować (lub w odwrotnej kolejności), niż jeśli pójdziesz dalej jak gdyby nigdy nic i opublikujesz bez pytania.
W celu uzyskania zgody nie są zabronione wszelkie sztuczki i kruczki socjotechniczne, ba! czasem nawet one uratują przed pobiciem/zjedzeniem ;]
No coz generalnie nie polecam zglaszania spraw do ZPAF-u , minely 4 miesiace a ja ostatecznie zostalem na lodzie , totalna olewka na sam koniec i nawet brak maila z odpowiedzia ze maja mnie gdzies ... nie warto tracic czasu i jesli komus zalezy zeby pociagnac do opowiedzilnosc "kogos" to popytac sie wsrod znajomych i prawnika rozeznanego w prawie autorskim ewentualnie odrazu zlozyc doniesienie do prokuratury ( o ile kradziez i wykorzystanie foto podpada pod paragraf to prokuratura musi rozpatrzec taka sprawe )
W sumie teraz moge napisac ze kradziezy i przypisania sobie praw autorskich do zdjecia ponosi firma TSE z warszawy ktory organizuje oprawa do eventow oraz gazeta "Muzyka i Technologie" , moze jakis slad w googlach zostanie.
We wcześniejszym poście napisałeś, że prawnik ZPAF-u poradził Ci napisać jakieś pismo, czy zrobiłeś to? do kogo to miało być pismo? czy zostało wysłane pocztą ze zwrotnym potwierdzeniem?, czy kontakt z prawnikiem był tylko mailowy?
Jeśli chodzi o prokuraturę i zgłoszenie kradzieży to pewnie dostałbyś odpowiedź, że kradzieży nie było tzn. było naruszenie praw autorskich. Wiem że osoba fotografująca odbiera to jako kradzież, ale kodeks nie uznaje tego za kradzież. Jeśli nie ZPAF i prokuratura to może powództwo cywilne.
To prawnik ZPAF pisze pismo zawsze , wlasnie tu jego rola jest wazna... a pismo oczywiscie mialo byc skierowane do TSE i gazety.
Do prokuratury nie zglaszam kradziezy a przypisanie sobie praw autorskich - to podpada pod paragraf ( bodaj do 2 lat pozbawienia wolnosci ) wiec sprawa karna. A to czy do tego doszlo , do zlamania prawa , to wlasnie zadaniem prokuratury jest ustalic.
Ja nie wiem czy po takim czasie nadal jako tak jest sens ciagnac sprawe :/ , czy ktos mial podobna sytuacje ze czekal na ZPAF i ostatecznie nic z tego nie wyszlo ?
Drodzy Forumowicze,
Piszę do Was z prośbą o poradę "prawie prawną". Jeżeli umieściłem tego posta w niewłaściwym miejscu proszę o usunięcie lub przeniesienie. Wierzę jednak, że na tym forum jest wiele osób, które mogą posiadać wiedzę, która może mi pomóc jak również wierzę, że odpowiedzi mogą być przydatne innym kiedyś w przyszłości.
Zajmuję się specjalistyczną dziedziną fotografii. Z pewnych względów nie chciałbym tutaj określać tego dokładnie natomiast można ją porównać do fotografii powietrznej, podwodnej itp. W każdym razie ta fotografia wymaga specjalistycznego i dedykowanego sprzętu jak również dwóch dodatkowych elementów: umiejętności i uprawnień.
W każdym razie jakiś czas temu jedna z lokalnych gazet w Polsce opublikowała w wydaniu codziennym takie „specjalistyczne” zdjęcie mojego autorstwa jako jedno z newsów na okładce bez mojej zgody i wiedzy zapewne licząc, że autor nigdy się o tym nie dowie. Ta informacja dotarła jednak do mnie. Pomaszerowałem do znajomego prawnika i …tutaj zaczęły się schody jeżeli chodzi o wysokość roszczenia.
Otóż mój prawnik poinformował mnie, że sprawa wygląda jak następuje:
Załóżmy, że szacuję swoją stratę na kwotę np. 5000zł (na tyle wyceniam wartość zdjęcia) i o taką kwotę pozywam wydawnictwo. Od tej kwoty musze zapłacić 7% kosztów sądowych tj 350zł. Zgodnie z polskim prawem przysługuje mi odszkodowanie w wysokości dwu lub trzykrotnej sumy zasądzonej przez sąd, więc jeżeli sąd zasądzi odszkodowanie w pełnej kwocie, której żądałem to otrzymam odszkodowanie w wysokości 5000zł x 2 lub 5000zł x 3 w zależności od formy (to jest nieistotne tutaj).
Polska to jednak nie Ameryka. Jednak jeżeli sprawę wygram, ale sąd orzeknie mniejszą kwotę odszkodowania np. 500zł to wówczas tak jakbym wygrał sprawę w 10% a przegrał w 90%. Otrzymam odszkodowanie w wysokości 500zł x2 lub x3 czyli np. 1500zł, natomiast 7% od niewygranej kwoty (czyli od 4500zł) mi przepada. Jestem również odpowiedzialny za zapłacenie kosztów adwokackich strony przeciwnej za te „przegrane” 90%. możliwość uzyskania jakiegokolwiek dowodu od któregoś z kolegów po fachu. Faktem jest jednak, że jestem w tej sprawie poszkodowany i to nie ulega kwestii. W takiej sytuacji sąd powoła biegłego, ale – zgodnie z opinią mojego prawnika - jego ocena może być loterią. Strona przeciwna również będzie zapewne przedstawiała dowody, że oni za zdjęcia płacą np. po 50zł.
I tutaj moje pytanie: czy jest jakiś cennik na którym mogę oprzeć wartość mojego roszczenia? A może ktoś ma dostęp do orzeczeń sądów na podstawie których mogę się oprzeć?
Bardzo dziękuję za ewentualną pomoc
Pozdrawiam,
Antoni
Przeglądając dziś logi zauważyłem, że ktoś hotlinkuje jeden plik ode mnie ze strony... Jak miło, będzie darmowa reklama :-D
Bardzo dobry pomysł. Chciałbym zobaczyć miny np. klientów firmy :) Kurczę ale toż to australia 8-)
Haha ;]= Jeszcze żeby to wrzucili do siebie na serwa :D
Witam wszystkich!
Niedawno, robiłam zdjęcia na zlecenie dla salonu urody (chodziło o makijaże, fryzury etc.). Modelkami były pracownice salonu. I teraz pytanie takie: czy wystarczy że podpiszę z modelkami zgodę na publikację wizerunku i przekazanie tej zgody na osobę trzecią (w tym przypadku byłby to salon-nie wiem czy tak moze być). Czy podpisywać osobne umowy, czy wystarczy może oświadczenie? Szef salonu obawia się, że gdy któraś z Pań odejdzie z pracy będą problemy. Ktoś wie jak to sensownie rozwiązać?
Z góry dziękuję za pomoc :)
a szef salonu nie może podpisać z nimi takiej umowy? Ty robisz zdjęcia a jakby co to "rozpowszechnia je "szef". Najlepiej żeby dostały jakieś pieniądze ("zapłata za pozowanie") i podpisały zgodę na używanie wizerunku w reklamie/na plakatach/ulotkach czy gdzie tam chcecie - wtedy sprawa jest czysta i jasna dla wszystkich.
Prawo autorskie
Art. 81. 1. Rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie.
Dodatkowe pieniądze i osobna umowa dla kazdej modelki po to żeby jak faktycznie się zwolni nie było problemów w stylu że ktoś np. zagroził zwolnieniem jak się nie zgodzi pozować itp.
takie sprawy trzeba rozwiazywac przed sesja, moim zdaniem w tym przypadku modelki zorganizowal salon, wiec to on powinien martwic sie ewentualnymi umowami z nimi i zgoda na publikacje komercyjne, Ty powinnas jedynie zawrzec umowe z salonem o ewentualnym przekazaniu praw autorskich materialnych
Ty jak rozumiem nie mialas zadnego wplywu na wybor modelek, i to powinno byc w umowie takze, ze obowiazkiem salonu jest dopilnowanie spraw praw do wizerunku, wiec co bedzie jak teraz jakas dziewczyna stwierdzi ze nie zyczy sobie publikacji komercyjnych? W zasadzie problemem tym powinien martwic sie salon, w rzeczywostosci przy braku umowy ten problem teraz dotyczy i Ciebie
Jeżeli z każdą z modelek podpiszesz umowę o regulującą kwestię komercyjnego wykorzystania jej wizerunku (zawierającą jej zgodę na takowe wykorzystanie), nie powinno być problemu.
Aczkolwiek nigdy nie wiadomo, czy kiedy któraś z pań odejdzie, to nie założy sprawy o przymuszenie do podpisania takiej umowy z uwagi na obawy o utratę miejsca pracy.
Znacznie bezpieczniej w takim przypadku korzystać z zawodowych modelek.
Podobny pomysł miał mój szef w odniesieniu do publikacji zdjęć na stronę internetową firmy, ale dość szybko jednak się z tego wycofał i zamieściłem bezpieczniejsze wersje.
Nie jestem ekspertem, moja wypowiedź jest czysto dedukcyjna.
hmm... a czy nie wystarczyłoby np. gdybym podpisala z modelkami umowe dodając że wyrażają one zgodę na wykorzystanie zdjęć do celów komercyjnych (i tu sprecyzować w jakim konkretnie miejscu)?
Chodzi też o to, że zależy mi również na wykorzystaniu zdjeć przeze mnie do publikacji np. w portfolio.
Tak swoją drogą nie sądziłam, że to może być aż tak problematyczne.
mozesz to zrobic, ale ja bym tego nie zrobil, modelki nie moje wiec umywal bym rece od przyszlych ewentualnych problemow, namawial bym salon aby sam takowe umowy ze swoimi dziewczynami podpisal