Marnie z Twoją wiedzą, oj marnie. Nie dość że nie jestes w stanie wydedukowac jaka jest roznica w pracy na FF ze szklem f1.2 a kitowcem na APS-C, to do tego mylisz pojecia i nie wiesz, ze artysci brzydza sie AF. Wstyd oj wstyd.. Siadaj, pała! :p
Wersja do druku
fakt może różnica w obrazowaniu jest pomiędzy FF a cropem, ale nie uwierzę jak ktoś odróżni zdjęcie z przykładowo canona 85L od sigmy 85 1.4 - jeśli ktoś widzi taką różnicę to szacunek.
druga sprawa faktycznie śluby trzeba traktować biznesowo: zredukować koszty, zwiększyć zyski - prosta zasada. A sprzęt trzeba dobierać tak aby się szybko zwrócił i zaczął zarabiać.
Branża ślubna nie zdycha zmieniają się klienci, szukający tandety za marne grosze i albo my się dostosujemy albo czas zmienić zawód ;)
Czacha, piłeś coś czy co?
Nie twierdzę, że nie jest to ważna uroczystość. Jedna z ważniejszych w życiu. Ale można by to załatwić w małym gronie. Rodziny. Na przyjaciół i tak w czasie tej uroczystości specjalnie nie ma czasu. :( Nie wiem o co teraz chodzi w weselach. Kiedyś były to jedyne imprezy na wsi. Teraz czasy się zmieniły. I trzeba z miasta na wieś jechać, żeby wziąć udział w czymś takim. Ta tradycja z czasem wymrze jak dinozaury.Cytat:
Jellyeater - myślę, że pojechałeś po bandzie teraz... Ogólnie ślub to wciąż dla wielu ludzi ważna ceremonia i ważne wspólne przeżycie rodzinne, spotkanie z przyjaciółmi - no bo chyba nie uważasz, że chodzi tylko o to, żeby złożyć życzenia i popić schabowego szampanem a potem porawić setką i do domu? No chyba że tak jest... To wtedy szkoda dalej stukać w klawiaturę...
Nie no, w Wielką Sobotę? :mrgreen: Po prostu nie postarałeś się ;)
--- Kolejny post ---
Ale przeczytaj jeszcze raz o czym ja piszę - o widocznej różnicy w zdjęciach (bo ta niezaprzeczalnie istnieje, chociaż nie wszyscy są w stanie ją zauważyć i zrozumiec), czy w różnicy w pracy sprzetem topowym a amatorskim? Bo przecież po to kupuje się lepsze aparaty i obiektywy - aby wygodniej się pracowało, a nie aby goście weselni nad tym mlaskali :) No, chyba że Leica ... :mrgreen:
Może zwyczajnie trafiłeś w sedno ;).
Na poważnie to tu jest istotna odpowiedź na jedno pytanie. Na ile sprzęt jest dla kogoś ważny?
- bo chce
- bo takiego potrzebuje do prowadzenia biznesu (z jakiegokolwiek powodu).
Mam wrażenie, że niektórzy nie traktują tej roboty jak prawdziwy biznes tylko jako hobby. Z punktu widzenia zarabiania pieniędzy kupuje się to co konieczne żeby biznes się kręcił i tyle.
No właśnie wręcz przeciwnie - zagalopował się w swoich rozważaniach i nic więcej ;) Bo nie liczy się jedynie to co klient widzi, ale również komfort pracy. Dziure pod fundamenty można wykopać łopatą, tak samo jak można to zrobić koparką. Rozumiem że Ty z kolegą Przemkiem naginali byście z łopatami :mrgreen:
Padło porównanie APS-C z kitem kontra FF z jasną stałką. Myślę że znasz odpowiedź na to pytanie, ale czuję w kościach że celowo pojedziesz po bandzie .. wybaczam ;)
Ja pójdę jeszcze dalej - dla wielu ludzi fotografia to hobby sprzętowe, a nie takie które polega na robieniu zdjęć. Daleko szukać nie trzeba, wystarczy zwrócić uwagę na content (to ostatnio modne słowo) naszego forum :mrgreen:
BTW ja przed nikim z zakupów tłumaczyć się nie muszę, bo jestem gadżeciarzem i lubię fajne zabawki :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: A że dodatkowo ułatwiają pracę to jeszcze lepiej ! :p
Czacha, przeczytaj dokladnie co napisalem. Napisale, ze klient nie zauwazy roznicy, klient a nie fotograf czy operator. Rozumiesz teraz co napisalem?
Poprawiłem się :mrgreen:
Dla rozluźnienia emocji pragnę przypomnieć iż dzisiaj przesuwamy zegarki o godzinke do przodu, więc może trzeba by to nadrobić wcześniejszym snem...:)
Tak, w piwnicy - wjechałbyś tam przez ścianę - to może prościej wyburzyć chałupę i postawić od nowa :mrgreen:.
Dobrze wiesz o czym piszemy. I nie ma co tego ciągnąć - ja doskonale rozumiem że ktoś prowadząc biznes kupuje sobie drogie zabawki bo to go cieszy, lepiej mu się pracuje, czuje się pewniej - powodów jest tysiąc. Natomiast zupełnie inną kwestią jest racjonalizowanie zakupów sprzętu pod kontem zysku. Przy tym w branży ślubnej "stopa zwrotu" jest całkiem niezła i to też jest jedna z przyczyn dlaczego tylu młodziaków się rzuca na to eldorado ;).
Ja tyko wspomnę, że Eldorado nazwa legendarnej krainy pochodzi od człowieka posmarowanego złotem, nikt jej nigdy nie odnalazł i pewnie nie istnieje.
Kto wie, może jednak ;).
Nie mniej dotowany absolwent Liturgicznego Kursu ma małe szanse aby je odnaleźć.
W Wielką Sobotę czyli wczoraj widziałem 3 potężnie zaprawione przypadki. Pewnie źle znoszą żałobę...Cytat:
Nie no, w Wielką Sobotę? Po prostu nie postarałeś się
Powyżej entry-level aparaty podobnie się obsługuje. Chociaż wczoraj w 5D brakowało mi drugiego joysticka to zmiany punktów. Teraz muszę z tym żyć... Czy gdybym był ślubnym to kupiłbym coś z serii 1D? :) Raczej bym dalej żył.
Bajki o mikrokontrastach, atmosferze i kolorach są dobre dla sami wiecie kogo. Klienta to wali. Ważne by zdjęcie było kolorowe (kto zauważy zafarb, dopóki nie będzie tragiczny?). :P Mityczna plastyka, która to objawia się po prostu potężną winietą (którą łatwiej dodać niż ująć) to też ściema tych co muszą uzasadnić kolejną zabawkę. Kremowość bokeh? :) Tylko dewianci patrzą się tam gdzie jest nieostro. Każdy normalna osoba szuka ostrych elementów. A nieostre ignoruje chyba, że ją do tego zmusimy (też bywam dewiantem, ale to przez Was :P). Przy kotlecie nie ma co zmuszać. A i ostrość szkła zaczyna mieć znaczenie od 20x30 cm. Na mniejszych odbitkach tego po prostu nie widać. Jak duże wywołujecie zdjęcia do tych albumów? Te co wdziałem miały raczej po dwa zdjęcia na A4.
Jak działa wzrok klienta to widać czasem po nowych osobach, które wrzucają zdjęcia. WB nieustawiony, kadry dzikie i w ogóle. A kadry im się podobają skoro się nimi dzielą. Potem przechodzą szybki kurs co jest źle i potem to już z czasem 1/4000 i bez czerwonego paska, to nie ma co na dwór wychodzić. :)
Kit mógłby być trochę za ciemny na kościół. Ale tak to pewnie by styknął.
Potem jest pucułowata Kasia z łysiejącym Zdzisiem na polu w południe. Ale mikrokontrast wymlaskany do granic niemożliwości.
Nic dodac, nic ujac. Zapytajcie grajkow czy na wesela zabieraja swoje najlepsze i najdrozsze zabawki i czy kaza mlodym doplacac za to, ze saksofon kosztuje 20 tys.zl. gdzie w kokurencyjnym zespole gosc gra na badziewnym saksie za 6 tysiecy.
Chyba zabierają...
Poza tym grajki musiały się nauczyć nut i ćwiczyć przez kilka lat, zanim poszli na pierwszą robotę.
Znam kilku po Akademiach Muzycznych, a to już poważna sprawa.
A ślubniak?
Kupi FF, L, zrobi groźną minę i woła o kasę.
Nie wiem, jakie są stawki kapeli. Pewnie cała kasuje tyle, ile jeden kotleciarz.
Bez kapeli nie ma wesela, bez fotografa i owszem - podpity szwagier też potrafi walnąć fotkę kompaktem w stylu "Biały Miś".
Odpowiedzia ma kapele za 10tys jest samozwanczy dj za 8stowek ;)
Moge podac stawki z jakimi sie spotykam:
- kapela 3-4 tys.zl
- kamera 1,5-2 tys.zl
- foto 1,5-2,5 tys.zl
- dobry DJ 3,5 tys.zl
- knajpa 170zl od talerzyka.
Podawajcie jak to wyglada gdzie indziej.
Szczerze mówiąc, to niejeden samozwańczy DJ będzie lepszy niż grupa Janków Muzykantów grających wszystko na jedno kopyto.
Czy to jest ważne kto czym pracuje? Za niedługo dojdzie do tego że jak nie będziesz chodził w Convers'ach na wesele nie będziesz miał garnituru od Armani'ego nie będziesz pachniał Hugo Boss'em to nie będziesz mógł robić zdjęć. Rozumiem że wy na tym zarabialiście/zarabiacie pieniądze może lepsze/gorsze niż kiedyś ale teraz jest dużo takich cicho ciemnych w każdej branży. Każdy się boi widzę o własną dupę. Jak ktoś jest dobry to sami go znajdą nie będzie musiał się nikogo prosić. Jak nie to może czas zrezygnować i zająć się czym innym? Mam wrażenie, że większość chyba zazdrości tym którzy mają 550D 50 1.8 i kita że robią więcej niż Ci z 2x 5DII z niewiadomą ilością obiektywów stałoogniskowych. Mój ojciec tyle lat sobie pstrykał 40D z 17-85(głównie filmował a zdjęcia dorywczo). Dało się dało i da się dalej. W niecały rok sprzęt zdążył się zwrócić i zacząć zarabiać(nie pamiętam ile lat temu to było). Mimo tego że nie byliśmy dobrzy a nawet lepsi od przeciętnych. Były inne czasy, konkurencja wzrosła. Do zeszłego sezonu zdjęcia robiłem z ojcem 350D i 40D tyle że z 17-40 i 50 1.8 i 70-200 4 już jestem bardziej pro bo mam L dla ubogich. Mimo tego jednak ludzie płacą za to co robimy nie płacą tysięcy ale da się dorobić tym(żeby nie było tata działa legalnie i płaci zus). Rozumiem rozgoryczenie ludzi którzy nie mają etatu nigdzie, gdzie 1 tys zł na miesiąc oddawać za nic praktycznie to rozbój w biały dzień ale cóż. Każdy stara sobie radzić jak może. Może czas patrzeć na biznes z punku realnego a nie marzeń i wysokiej klasy fotografii dla elity społecznej w świetle zastanym. Czasem zrobić lepiej trzy tańsze chałtury za jedną dobrą takie moje zdanie.
P.S Wesołych świąt.
Dla pewnej grupu ludzi tak. Czasami to aż mózg staje jak się czyta tutejsze konstrukcje logiczne uzasadniające (głównie samemu sobie), że warto zapłacić za dane szkło. A potem płacz, ze klient uważa, że nie warto płacić za dane zdjęcia. :)Cytat:
Czy to jest ważne kto czym pracuje?
Wygoda pracy z 85/1.2 L? Dyskutowałbym :twisted:
Ciężkie toto jak jasna cholera, AF mimo USM działa jak ślimak (bo silnik ledwo ciągnie te kilogramy soczewek) i do tego na pełnej dziurze i w jej okolicach strasznie trudno trafić z ostrością (ręka lekko drgnie i mamy "ahtyzm" na 110% bo na zdjęciu ostry jest tylko łokieć teściowej) :D
Cóż w tej dziedzinie, jak wszędzie, trzeba się wstrzelić w zapotrzebowanie/klienci na ogół mają wyobrażenie o tym jak zdjęcia mają wyglądać i co ma na nich się znaleźć/ i jednocześnie możliwości finansowe klienteli. Na to czym się zlecenie wykona, wbrew pozorom, mało kto zwraca uwagę, prędzej już patrzą na garnitur fotografa niż na klasę jego sprzętu. :)
Poza forami fotograficznymi onaniści sprzętowi to jednak chyba rzadkość. Ostatnio miałem okazję obserwować wziętego fotografa w akcji - posługiwał się nikonem d90 z podpiętym nikkorem 18-200 i lampą SB-900. Chyba miał jakiś zapas w torbie, ale nie widziałem żeby go używał. :twisted:
Na wielu weselach widzialem 30D, 40D, 50D, D90 i im podobne. W zeszlym sezonie chyba tylko na dwoch widzialem 5DII a to mniej niz 10% wesel na ktorych bylem.
I wtedy przydaje się kremowy bokeh. Jest co podziwiać. :)Cytat:
i do tego na pełnej dziurze i w jej okolicach strasznie trudno trafić z ostrością (ręka lekko drgnie i mamy "ahtyzm" na 110% bo na zdjęciu ostry jest tylko łokieć teściowej)
Niestety tak. Dobre zdjęcia z dobrych obiektywów wynikają najczęściej z tego, że posiadają je bardzo dobrzy fotografowie. Wspaniałe kolory nie wynikają z magii samych eLek, ale z tego, że wstają oni przed świtem i wyczekują na światło. :) Lekko bardziej żółty zafarb w stosunku do eLki nikomu jeszcze zdjęcia pocztówkowego nie zrujnował. Słabe światło lub nieciekawy kadr jak najbardziej. Lepsze portrety wynikają też niestety z tego, że ktoś ma ładniejszą i lepiej pozującą modelkę i lepsze pomysły na stylizację i ujęcie, a nie z samej różnicy szkła. Widziałem świetne zdjęcia robione przez jakąś Rosjankę przy pomocy Fuji S5000.Cytat:
Trop jak zwykle falszywy. Dobry fotograf z kitem zrobi lepsze zdjecia niz kiepski wypasionymi eLkami.
Dobry obiektyw fotografa niestety nie czyni. Co widać po zdjęciach prezentowanych w odpowiednich wątkach. :)
Może jest to pewne wykazanie się profesjonalizmem, że umieją dobrać narzędzie do potrzeb.Cytat:
Na wielu weselach widzialem 30D, 40D, 50D, D90 i im podobne. W zeszlym sezonie chyba tylko na dwoch widzialem 5DII a to mniej niz 10% wesel na ktorych bylem.
Nie, są to koszta zakupu sprzętu. Przeciętny zjadacz chleba nie jest w stanie sfinansować aparatu tej klasy. Wiem po sobie póki się uczyłem i nie miałem innego źródła dochodu(nie mam żadnych wydatków, nic na utrzymaniu tylko auto). Wciąż mimo dochodów co miesiąc kwota rzędu 7 tys zł na narzędzie do pracy jest średnio uargumentowana. Takie body zwracało by mi się cały sezon praktycznie. Nie wspomnę o innych drogich zabawkach. Szczerze zazdroszczę tym którzy zainwestowali udało im się wybić i mogą sobie pozwolić na takie szaleństwa. Trzeba wziąć się do pracy i albo się uda albo nie ;)
Nazwałbym to racjonalnym gospodarowaniem środkami finansowymi. Natomiast nie ma nic gorszego niż łączenie hobby z zarabianiem, wszystko co się zarobi to pójdzie na mniej lub bardziej przydatne gadżety. Sam z tym walczę choć pokusa zakupu kolejnego gadżetu, który oprócz mojego zadowolenia nie przyniesie żadnych finansowych korzyści jest duża. W biznesie powinno się maksymalizować zyski a nie swoje zadowolenie choć to drugie jest też ważne.
Na podstawach ekonomi w szkole uczą że po to zarabiamy żeby zaspokoić swoje potrzeby materialne, nie tylko te podstawowe... Więc właśnie idealnym połączeniem jest hobby z biznesem...
Tylko tu znów problemem jest to co dla kogo jest ideałem. Robienie pieniędzy czy posiadanie gadżetów 8-).
Jakiś czas temu, na innym forum, pewien fotograf - znany, nagradzany i zarabiający fotografowaniem - powiedział, jak kiedyś też myślał, że połączenie hobby z biznesem jest najlepsze. Mówił, że biznes i konieczna komercyjność zabija hobby.
Mam na myśli robienie zdjęć, a nie gromadzenie sprzętu.
Bo wcale nie jest trudno jak widać zarabiać na zdjęciach a potem wysłuchiwać obelg na rożnych forach o sobie, że kotleciarze, że dofinansowcy po kursach liturgicznych itp... sztuką jest robić takie zdjęcia które sprawiają nam przyjemność i jeszcze dostawać za to pieniądze.
Należy w tym miejscu docenić pracę wszystkich fotografów ślubnych który robią to z pasją, bo ONI są bardzo potrzebni...
Standard kopyta jest dość złożoną sprawą. Ślub i wesele to zlepek obyczajów, zwyczajów, legend i przesądów składających się na folklor tej swoistej regionalnej cepeliady. Regionalnej bo w zależności od regionu mogą się między sobą nawet znacznie różnić. Począwszy od litery „r” w miesiącu kiedy wskazany jest miesiąc ślubu do niewskazanego naszyjnika pereł tego dnia. Migracji ślubów w głąb interioru sprzyja zabobon, że to w parafii panny młodej winien się odbyć. I choćby przyszły pan młody miał „uszy na salceson” to on wybiera zespół na wesele. Bo tak. I dlatego wódka na weselu musi mieć naklejkę „weselna” podobnie jak bez „pociągu” wesele nie będzie weselem. I co by nie pisać to pieśń o sokołach omijających doły trudno uznać za kierunek w sztuce, której pośród wyżej wymienionego powyżej folkloru nikt nie oczekuje. Stąd po pasjach i hobby wyraz „artystyczna” ( fotografia ) nie będzie cieszyła się uznaniem. Wcześniej wspomniałem o ogólnych zasadach. Fotografia ślubna ma kilka swoich zasad, z których przynajmniej część wypadałoby znać biorąc się za robotę na ślubach. I o ile ten z „kitem” będzie nie tylko je znał ale i do nich się stosował ma szansę być lepszy od tego z elkami, który o nich nie słyszał bądź nie przyjmuje ich do wiadomości.
--- Kolejny post ---
Nie powiesz mi, że policyjny fotograf fotografujący ranę wlotową i wylotową pocisku robi to z przyjemnością? Miałby większą przyjemność robiąc zdjęcia z wypadków? A lekarz mający obowiązek sfotografować...itd. Sztuką nie jest robić takie zdjęcia jakie sprawiają nam przyjemność ale robić takie zdjęcia jakie są potrzebne gdzie przyjemność nie zawsze jest obecna.
Dyskusja przesuwa się poza temt zdjęć ślubnych. Zawodowo nie fotografuję, (fotografia to sztuka, a fotograf to zawód - moim zdaniem) - jedynie robię zdjęcia. Takich właśnie - wypadków, dróg, samochodów, silników i mnóstwa innych dupereli w różnych warunkach oświetleniowych. Zrobić dobre zdjęcia, to "pierońska" satysfakcja.
W skrócie. Patrząc na różne filmy to wesela na całym świecie są bardzo do siebie podobne. Chociaż na zachodzie bywają raczej w dzień niż w nocy.
Generalnie cała ludzkość z Indianami Ameryki Południowej włącznie do imprezy potrzebuje tego samego: jedzenia, alkoholu i muzyki do tańca. Więc gdyby Indianie mieli wesela to pewnie też byłoby ono podobne do naszego. Tyle, że bez Białego Misia i Sokołów. To już nasz wkład w ogólnoświatową kulturę.
Popatrz :shock: A ja w swojej naiwności myślałem (tzn. zdawało misie :)), że wystarczy wpaść na imprezkę z aparatem i celować w "łakome kąski"...tylko.
a słyszeliście o projekcie dotacji dla młodych do 25 roku życia biorących pierwszy ślub ?
mają dostawać dofinansowanie do 25kzł po udokumentowaniu kosztów z czego na
reportaż ślubny okreslono że do 2,5kzł (nie okreslono foto czy video)
program dotacji ma ruszyć od września tego roku, większość pokrywa UE a resztę odpowiednie
Urzędy Wojewódzkie
planują jeszcze jakiś program związany z narodzinami dzieci ale nie wiadomo kiedy wejdzie
w końcu polityka prorodzinna państwa :)
Aż strach się bać ile będzie teraz fikcyjnych ślubów ;).