Zamieszczone przez
timo
z autochtonami to roznie bywa... kiedys wpadlem na pomysl (teraz juz wiem, ze glupi) skracania drogi na slasku (zapamietajcie! tego sie nie robi!), poniewaz wg mapy byla krotsza droga... wg mapy ;) ten region slaska byl mi obcy, jesli chodzi o takie zadupia, wiec oczywiscie pobladzilem (nie, zeby mieli w tym swoj udzial drogowcy, ktorzy zdemontowali wiadukt - zostala dziura - i nie raczyli o tym poinformowac... efekt: 17 km wiecej, zeby znalezc sie po drugiej stronie wiaduktu o rozpietosci okolo 6 m). ciemna noc w weekend w szczerym polu, totalnie nie wiadomo gdzie jechac. no ale jest swiatelko - nie w tunelu co prawda, tylko jakas strozowka w firmie na rzeczonym zadupiu... podjezdzam, wychodzi ciec, pytam sie go jak mam dojechac do jakiejs glownej drogi, a facet... kiwnal reka w strone najblizszego skrzyzowania i rzekl: "na tym skrzyzowaniu pan w lewo pojedziesz... a dalej panu nie powiem, bo tam to juz te ch*je zaglebioki" - no to sie kurka wodna duuuzo dowiedzialem ;)
sorry za offtopa ;)