Tam nie ma fotek z PEN-a.
Są z NEX-3 i LX5 (kompakt Panasonic'a).
Wersja do druku
@koniecpolska
Foto z Nex'a, wg mnie:
1. Lewy górny róg prawie bezchmurny
2. Dalej lewy górny róg patrząc w dół do wysokości trochę nad parasolem oraz patrząc w prawo aż do słupa podtrzymujacego dach: cirroculumus lub cirrostratus - wysokie delikatne chmurki, które nigdy nie przysłaniają w 100% nieba. Na ich tle leci samolot i tworzy smugę kondensacyjną. Zresztą jak się dobrze wpatrzeć widoczną na oryginale Twojego zdjęcia.
Smugi kondensacyjne są widoczne jak widać niebo :)
3. Za slupem w prawo zaczynają się jakieś niższe culumusy, są duże, w których smuga kondensacyna ginie. Tu jest najmniej szczególów bo najwieksza luminacja - z tego kierunku świeci słońce. Charakter oświetlenia jest kontrastowy ostro rysujący cienie, daje sobie radę ze szklanką z piwkiem i butelką - wyklucza to całkowite zachmurzenie jak i lokalne całkowite zakrycie słońca.
4. Poniżej nad horyzontem chmury są rozciagnięte poziomo w sposób pasmowy - prześwitują niebieskie pasy.
Powyższe wnioski nie na podstawie fotomontażu lub pędzlowania na niebiesko pędzlem w PSie, tylko na podstawie albo ruszania suwakamić, albo powyginania trochę krzywej tonalnej w Digital Photo Professional.
Polecam zajrzeć na dpreview. TU można sobie porównać Peny z Nexami i całą resztą. Taki nex c3 rejestruje ponad 1ev więcej info w światłach niż lumix gf3. Dla mnie to przepaść. Pen ratuje się funkcją "gradation" ustawioną na "auto".
Na pewno pojawią się zarzuty, że DR jest sprawdzony na jpgu, ale zastanówcie się - przecież producentom powinno zależeć właśnie na tym (o ile matryca pozwala), żeby jpeg pokazywał dobrą rozpiętość (szczególnie w aparatach skierowanych do amatorów). Poza tym z mojego doświadczenia z różnymi korpusami, te testy również odzwierciedlają potencjał aparatów w rawie.
Warto zobaczyć jak radzi sobie fuji x100 po uruchomieniu trybu dr400% (kosztem szumu na poziomie iso 800 w cieniach, zyskujemy 2 ev więcej w światłach). Genialnie proste rozwiązanie, dające najbardziej naturalne efekty rozszerzenia rozpiętości w porównaniu z wyciąganiem cieni w postprocesie, a przede wszystkim oszczędzające czas spędzony na obróbce. Działa to na zasadzie canonowskiego HTP, ale można w większym stopniu rozszerzać dr kosztem iso.
Porównaj sobie wartości iso na DXO. Panas jest bardziej czuły. Nic dziwnego, że przy tych samych parametrach ekspozycji zdjęcia z niego będą bardziej naświetlone, przez co więcej świateł zostanie odciętych.
Raz jeszcze powtarzam, że różnice w DR nie tkwią w światłach. W każdym aparacie w światłach będzie 1-1,5 EV zapasu i nic więcej. Jedynie poziom ekspozycji może to zmienić, czyli niedoświetlenie uratuje światła (kosztem cieni oczywiści). Cały problem w tym, że żaden z serwisów nie dba o to, żeby uzyskać identyczną ekspozycję w swoich testach, bo jeśli już zachowa tę samą wartość przysłony i migawki przy stałym, kontrolowanych oświetleniu, to już kompletnie ignoruje różnice w rzeczywistym poziomie czułości na poszczególnych deklarowanych wartościach iso. A światłomierz w aparacie je uwzględnia.
Poza tym, jeśli dobrze pamiętam, dpreview testuje DR na jpegach. Chyba nikomu nie muszę wyjaśniać, jaki w pływ na te wyniki ma to, jaką krzywą stosuje silnik jpeg w aparacie i że w każdym sprzęcie ta krzywa jest inna, zależna od widzimisię producenta. Z faktycznym, rzeczywistym, użytecznym DR to nie ma nic wspólnego.
epicure, masz rację. Dpreview jednak sprowadza wszystkie testowane aparaty do wspólnego mianownika względem ISO - fotografują gradient (przejście ze skokiem o 1/3ev), następnie szukają dla każdego aparatu tego samego stopnia szarości i wtedy porównują je ze sobą. Wg. mnie jest to miarodajne. Widać to na ich wykresach, chyba że czegoś nie rozumiem.
Generalnie w każdym aparacie silnik jpeg powinien wyciskać maximum rozpiętości z matrycy, zbliżając tym samym zarejestrowaną scenę do tego, co widziało nasze oko podczas wykonywania zdjęcia.
Szczerze w to wątpię. Przy pomiarze szumów tego nie robią, przy scenkach testowych też nie. Zdjęć z gradientami nie udostępniają, więc nie można sprawdzić exifów.
Wtedy każdy jpeg wyglądałby jak pseudo HDR. Większość ludzi nie chciałoby takich zdjęć.
Czym innym będzie poprawa rejestracji świateł wynikająca z mozliwości zarejesrowania przez matrycę większej rozpiętości tonalnej, a czym innym poprawa rejestracji świateł wynikająca z przesunięcia pomiaru naświetlenia i ekspozycji bardziej na światła.
Załóżmy, że mamy dwa aparaty jeden o całkowitym DR10EV drugi o całkowitym DR12EV. Załóżmy, że z jakiś względów nie korzystamy z pomiaru strefowego i opieramy się o punktowy pomiar wzorca szarości wg standaryzowanego schematu pomiaru. Nie trudno sobie wyobrazić, że z jakiś względów może to korzystne i wskazane bo np. wiemy, że w konkretnej sytuacji przy takim pomiarze otrzymamy najlepsze wyniki zarejestrowania obrazu dla naszego obiektu głównego. No, ale naszemu obiektowi głównemu w kadrze towarzyszą jeszcze bardzo jasne światła i głębokie cienie. Takie trudne warunki oświetleniowe bywają.
Załóżmy że rozpietość świateł jest +5EV w stosunku do zera pomiarowego. No i załóżmy, że aparat z DR 10EV potrafi zarejestrować kolejne 4EV w kierunku świateł, a aparat z DR12EV kolejne 5EV. Większa DR wpłynie pozytywnie na rejestrację szczegółów w światłach, które będziemy mogli wydobyć w RAWie z zadawalającym poziomem szczegółów i zróznicowania tonalnego w przypadku aparatu z DR12, a w przypadku aparatu z DR10 wydobędziemy w tymmiejscu białą lub szarą plamę lub bardzo mało zróznicowaną tonalność bo zarejestrowaną zaledwie na mniejszej liczbie ostatnich poziomów. I to jest przykład ekstremalny, bo nawet w łagodniejszych warunkach uważam, że otrzymamy lepszy wynik - matryca z wiekszym zapasem DR w kierunku świateł ma szanse zarejestrować światła z czytelniejszym zróżnicowaniem tonalnym.
Dodatkowo przesuwanie naświeltania do obszaru świateł może być często niekorzysne dla naszego obiektu głównego tym bardziej niekorzystne im jest on ciemnieszy.
A jeżeli nawet korzystamy z pomiaru strefowego, to jeżeli matryca ma o 2EV więcej to i tak jest korzyść z tych dodatkowych EV nawet w standardowych sytuacjach, a to dlatego, że w takim aparacie algorym wyznaczania optymalnej ekspozycji z pomiaru strefowego pewnie można stworzyć z większą fantazją.
Mieć 10zł a 12zł to prawie żadna różnica, ale mieć 10EV a 12EV to może być bardzo dużo.
Jeśli założymy, że oba światłomierze skalibrowane są tak samo i użyjemy w obu tych aparatach takiej czułości, aby jej rzeczywista (nie deklarowana przez producenta) wartość była taka sama, to każdy z tych aparatów będzie miał podobną pojemność informacji w światłach. Cała różnica tkwić będzie w cieniach.
I żeby było zabawniej, nie zawsze musi oznaczać to, że aparat z mniejszym DR będzie miał cienie bardziej czarne. Równie dobrze może mieć cienie na takim samym poziomie szarości, ale bardziej zaszumione. Bo metody pomiaru DR uzależniają wynik końcowy od stosunku sygnału do szumu. Dlatego aparat X, który na wykresach obrazujących DR przy najlepszej jakości (najbardziej rygorystycznie traktowany SNR) ma słabszy wynik, przy gorszej jakości (próg SNR przesunięty dalej) często ma wynik tak samo dobry, jak lepsze aparaty.
I producenci już to sprytnie oszukują, odszumiając rawy, a zatem zwiększając SNR, przez co mierzony DR wychodzi wyższy. Tak jest w większości kompaktów z możliwością zapisu rawów, gdzie aparaty te na wykresach mają podobny DR, jak systemowe aparaty z dużo większymi matrycami, co w żaden sposób nie przekłada się na ich rzeczywiste możliwości.
Skąd takie załozenie?
Jeżeli wzorzec szarości przy pomiarze punktowym zostanie w odwzorowaniu przyporządkowany temu samemu poziomowi na zozpiętości bitowej zarejestrowanego przedziału luminacji w obu zdjęciach to siłą rzeczy obraz z aparatu z większą DR będzię miał większą pojemność co do świateł i cieni jeśli chodzi o zarejestrowaną luminację. Co do gęstości próbkowania zarejestrowanego przedziału luminacji nic się nie zmieni, jeżeli aparat zapisuje z tą samą gęstością (większość z tą samą) ale to już inna sprawa.