Dzięki.
Wersja do druku
w sumie mi również zdarzyła się jedna sytuacja może nie śmieszna ale :
wybrałem się kiedyś z rana popstrykać ustawiłem sobie statyw, ustawiłem na nim aparat i czekałem na wschodzące słoneczko, troszkę się to przeciągało wiec zdjąłem aparat i fociłem krople wody na liściach (pozycja na kolanach), nawet nie zauważyłem jak zbliżył się do mnie koleś, z psem i zadał pytanie "Czy robię pomiary gleby" gdy odpowiedziałem ze nie ze robię zdjęcia spojrzał na mnie jak na idiotę i poszedł dalej :|
nie wiem może badanie gleby o godzinie 5 rano są ok ale robienie zdjęć nie :D w każdym bądź razie ja sie uśmiałem
Podczas wesela podchodzi do naszego stolika przypadkowy, lekko zrobiony wujek:
- Panowie zagrajcie coś starego.
- Ale co by Pan chciał ? - pyta jeden z zespolu
- No nie wiem, coś starego.
Po chwili namysłu koleś z zespołu
- Może Bogurodzicę ?
- Co ?
- Bogurodzicę!
- Nie Bogurodzicę nie.
:) Gościu był wyraźnie zmieszany :D
Nie żartuj z Bogurodzicy...:)
kiedyś byłem na weselu w małym miasteczku blisko wschodniej granicy i wesele zaczynało się od odśpiewania przez wszystkich właśnie Bogurodzicy, byłem w mocnym szoku, bo pierwszy raz się z tym spotkałem, a okazało się, że taką tam mają tradycję.
Niemniej bez względu jak się zaczęło wesele skończyło się dla większości typowo ;)
Na jednym z wesel właściciel sali podjechał Audi Q7 i wysiadł w gumiakach :) Nic w tym dziwnego jak by w tym samym momencie nie przyjechał właściciel sali :)
Koleś podobno miał nierówno pod sufitem :)
Właściciel sali w gumiakach
Czyli właściciel sali wysiadł z Q7 w gumiakach w tym samym momencie, kiedy przyjechał właściciel sali? Rzeczywiście, facet musi mieć nierówno ;)
Dobra, już się nie czepiam. Wiem, że Ci się palce omskły.
Nie przesadzajcie, właściciel sali może też być zarządcą wielkich chlewni lub czegoś podobnego.
Kiedyś jak się jeździło na saksy do Belgii zdziwiło mnie jak na chlewnię przyjechał weterynarz najnowszym LandCruserem (czy jak to się tam pisze) w gumowcach, a w aucie żadnych gumowych dywaników nie było.
A żeby trzymać się tematu około weselnego, to kiedyś ksiądz po kilku minutach mszy kiwnął na mnie abym podszedł. Podszedłem. Zapytał jak mają młodzi na imię bo zapomniał.
Kolejnym zaś razem ksiądz w trakcie mszy przywołał mnie i poprosił o zdjęcie na tle nowego obrazu który tydzień temu otrzymali.
Oczywiście za jednym i drugim razem troszkę mnie przestraszyli.