Każdy zaczynał od darmochy lub taniości. Nikt normalny nie zapłaci początkującemu w jakimś segmencje stawek rynkowych. Ja lata temu zaczynałem w 3 lidze z kompaktem w ręce, kumpel pracujący teraz w TVP zaczynał od portalu internetowego, w którym pracowało się za darmo.
Poza tym uwierzyłbym w to co mówicie gdybym nie znał rynku. Jeżeli klub szanuje się i ma porządną wizję medialno-marketingową to będzie brał gościa, który robi dobre zdjęcia a nie cena nie będzie głównym kryterium. W Warszawie pewnie znalazłoby się sporo fotografów, którzy robiliby zdjęcia za akredytację. Tymczasem np. Legia ma własnego świetnego fotografa.
Natomiast jeżeli klub jest nastawiony za kasę, to weźmie każdego, nawet nastolatkę która na codzień robi dziubki przed lustrem i która chętnie odda zdjęcia za friko. A jak się pofarci to takich jeleni będzie więcej i klub będzie się mógł się pochwalić fotogalerią tego i tamego. Klubu z taką mentalnością nie przekonasz do tego, żeby poważnie traktował fotografów i płacił uczciwie.
I to nie kwestia przyzwyczajenia do darmochy tylko mentalności. W gazetach macie to samo, że oszczędza się kasę i wywala fotoreporterów, zaś zdjęcia najlepiej mieć za darmo. Stąd istnieją "dziennikarze obywatelscy" (za darmo) lub redakcyjni dziennikarze, którzy bardziej przypominają wielorękie bóstwo
Brahmę z dyktafonem, notatnikiem i aparatem w każdej ręce. Co więcej zdarzają się przypadki, gdy klub stawia warunek, że akredytacja zostanie przyznana wyłącznie gdy fotograf przekaże ileś tam zdjęć za friko na potrzeby klubu.
Mi osobiście pasuje system niemiecki, gdzie amatorzy robiący zdjęcia dla siebie nie mają większych szans na wejście na murawę w zawodowych ligach (do 3 włącznie). Ludzie przychodzą robić zdjęcia, a nie lansować się czy mieć satysfakcję, że było się tam gdzie inni nie mają wstępu. Nie ma ludzi, którzy przychodzą się polansować lub nażreć za darmo.