oczywisice ze sporo slubniakow nie robi bo nie ma przeciez tylu komunii ... ale tak samo wielu robi i jedno i drugie ;) i tylko dlatego ta opisana sytuacja trafila do tego watku o gorszych czasach :mrgreen:
Wersja do druku
Jeśli chodzi o masówkę, to też nie chciałoby mi się użerać z tym wszystkim. Począwszy od proboszcza, który żeby Cię zasugerować musi mieć od Ciebie coś więcej od poprzednika, skończywszy na napierającym tłumie. Ale jeśli chodzi o indywidualny reportaż z komunii to czemu nie. W tym roku miałem jedno takie zlecenie, nie wchodziłem w paradę "profesjonalistom" i fociłem tylko z miejsc gości ( u nas w kościele jest obszar wyznaczony którego goście nie mogą przekraczać - profi pracują sobie na luzie) a i tak udało mi się zrobić kilka niezłych zdjęć. 70-200 i goście czasami sami się rozstępywali żebym mógł zrobić fotę ;)
W "białym tyg." dziewczynki już nie mają fryzurek takich jak w niedziele, a często się któreś nie odliczy przy dużej grupie, bo wyjazd, bo coś tam. Pamiętam jak pewnego razu burza zmoczyła dokumentnie dzieci zanim wprowadzono je do kościoła, to w tygodniu połowy nie było z powodu choroby. Ale czasem nie ma wyjścia i trzeba w tygodniu. Jeśli ksiądz tak zarządzi to rodzice raczej nie protestują.