Sam tez czasem przerabiam, ale raz wyjdzie dobrze a innym razem nijak nie mozna tego przerobic. Bylo kolorowe ISO 800 z cyfry.
To teraz wrzucam (trzeba troche fotami wzbogacic watek) cos z Ilforda Delta tyle ze ISO 400:
Wersja do druku
Sam tez czasem przerabiam, ale raz wyjdzie dobrze a innym razem nijak nie mozna tego przerobic. Bylo kolorowe ISO 800 z cyfry.
To teraz wrzucam (trzeba troche fotami wzbogacic watek) cos z Ilforda Delta tyle ze ISO 400:
Jak czytam Wasze posty, to coraz częściej mam wrażenie, że używacie analoga, bo marnie sobie radzicie z cyfrą. z alalogiem sprawa była prosta; założyłeś rolke, klepnałeś 36 (lub 24) fotki i oddałeś do labu. Inżynier, który projektował emulsje do tego filmu zadbał o kolorki, a laboludek zadba, żeby z waszego filmu wywołać prawidłowo naświetloną fotkę. Ponieważ film ma spore rezerwy, to prześwietlenie (lub niedoświetlenie) o 2 działki nie stanowi problemu, tak więc przy foceniu nie trzeba się specjalnie gimnastykować i można zająć się "sztuką".
W cyfrze automat niestety nie załatwia wszystkiego; a to naświetlić trzeba prawidłowo, a to jakiś balans bieli ustawić, a już wywołać fotke z rawa, to jakaś zbędna operacja (wiadomo; twórcy nie bawią się w techniczne pierdoły).
Problemy z kolorami w cyfrze najczęściej wiążą się z nieprawidłowym balansem bieli, dlatego te wszystkie dziwne kolorki skóry, to tylko nieprawidłowy balans bieli i tylko tyle.
Sven, weź pod uwagę, że robienie zdjęć na diapozytywach stawia jednak duże wymagania właśnie pomiarowi światła, nie mówiąc o konieczności dbania o korekcję temperatury barwowej światła jeśli slajdy mają być wyświetlane na projektorze. Także kadrować wtedy trzeba bardzo uważnie.
Ustawienie balansu bieli przy konwersji z RAW to czysta przyjemność ;) (i nie trzeba ustawiać podczas robienia zdjęcia).
Nie jestem ani za cyfrą ani za analogiem, ale myślę, że ta łatwość robienia zdjęć aparatem analogowym nie jest prawdą.
Jest w tym duzo racji i za to lubie negatywy. Nie musze sie martwic czy jasne elementy w kadrze wyjada mi poza histogram i moge sie skupic tylko na tym co dzieje sie w kadrze.
Dlatego czekam na te nowa generacje matryc ;-)
Nigdy nie robie zdjec bezposrednio z kliszy bo jest to wielka niewiadoma. Wczesniej zawsze sa skany czy to labowe czy domowe.
Misiaque: ja nie pisałem o slajdach. Na slajdach raczej trudno byłoby robić zdjęcia w kościele (taki przykład padł), a i kolorki skóry mogłyby przy takiej Velvi być zaskakujące :-)
Zresztą, co mnie obchodzi alalog :-)
Czekam na 1d mk III i z dziką rozkoszą się nim pobawię (typowy onanizm sprzętowy), a jak już znudzi mi się 1 d mk III, to będę czekał na 1ds mk III lub eosa 3d (kolejny objaw onanizmu sprzętowego). Martwię się tylko co będzie jak znudzi mi się 1 ds mk III, bo na hasla cyfrowego raczej nie mam kasy :-)
Jest to prawdą w odniesieniu do kompaktowych pstrykaczy, którzy chcą mieć ładne fotki z wakacji.
Wywołując rawa, nie poprawisz wszystkiego.Cytat:
W cyfrze automat niestety nie załatwia wszystkiego; a to naświetlić trzeba prawidłowo, a to jakiś balans bieli ustawić, a już wywołać fotke z rawa, to jakaś zbędna operacja (wiadomo; twórcy nie bawią się w techniczne pierdoły).
To samo masz w kolorowej fotografii analogowej, tyle że problem sprowadza się do doboru materiału. Spróbuj na Reali zrobić portrety w pochmurny dzień.Cytat:
Problemy z kolorami w cyfrze najczęściej wiążą się z nieprawidłowym balansem bieli, dlatego te wszystkie dziwne kolorki skóry, to tylko nieprawidłowy balans bieli i tylko tyle.
Dlaczego mam robić coś na reali, skoro ja jestem zachwycony kolorkami z 5d i w pochmurny dzien i w słoneczny dzień i w kościele itd...
Uzywamy analogow bo nas nie stac na te wszystkie 1d/ds/III, o ktorych piszesz( zazdroszcze Ci jeszcze tej umiejetnosci cieszenia sie z technologicznych nowosci, to przywilej pewnego typu osobowosci, czy wieku). Kwestie onanizmu sprzetowego mam juz dawno za soba. Wiem,ze zaden sprzet nie przyjedzie do mnie z wywolanymi rolkami i kartami pelnymi pieknych fotek. Tylko bede sam mozolnie je zapelnial.
Czy radzimy sobie z cyfra?
Jesli buziaczki na ekranie daje sie zaakceptowa ( przy duzej dozie dobrej woli), to fotki na papierzez cyfrowego labu zawsze sa purpurkowate, lub brzoskwinkowate ( Olympus, Canon). Wady matrycy nakladaja sie na wady cyfrowego naswietlania papieru. Zaden 1DIII niczego nie zmieni, bedzie tak samo knocil gebusie jak jego tansi braciszkowie. Ale szybciej, pewniej, jak niemiecki MG. Kawal zelaza w rece. Szkoda, ze kobiety nie potrafia tego docenic ( maja w nosie roznice pomiedzy roznymi aparatami, patrza na fotki), bylaby pelnia szczescia( jednat wtedy zdecydowalbym sie na zakup). W innych srodowiskach taka maszyna moze sie stac dodatkowym atutem!
czesc.Ch.
Nie ma co forsować! (tezy, bo filmy czasem trzeba)
Ja nie przerabiam cyfry na BW bo po prostu nie potrafię - jeszcze nigdy mi się nie udało tak , bym był zadowolony. A możliwości jest taka masa (te wszystkie miksery kanałów), że ojejku, kiedy ja je wszystkie sprawdzę!
Dlatego, jeśli chcę mieć czarnobiałe zdjęcia, to zakładam czarnobiały film.
I to jest największa wada cyfry - nie da się dobrać matrycy do zadanych okoliczności, bo ta jest zespolona z ,,puszką'' (co to za puszka, skoro wymieniać można tylko obiektywy i na nic poza tym fotografujący nie ma wpływu?)
Niedawno robiłem plenerek po komunii i poproszono mnie żeby było trochę czarnobiałych (ach, bo to takie piękne, wie pan), to ok, akurat pracuję z żoną, to ona robiła kolorki cyfrą a ja trzy rolki TMX100 (tak, trzy, nie jedna, nie pięć klatek, a trzy rolki w półtorej godziny - żeby było z czego wybrać, szacuję, że 6-10 zdjęć się nada, jeszcze nie wywołałem :P) i jednego NPS, no też trochę kolorowych, żeby nie było że jestem gorszy, hihi
Bo... do 5d nie da się założyć Trixa? ((((-:
Ooootóż to. Jak będzie mnie stać i potrzebować będę na prawdę cyfry - bo na siebie zarobi, się zwróci i jeszcze na piwo zostanie, bo klient chce / musi mieć zdjęcia na już, to sobie kupię lepszą, bo taka praca.
Z naszych forumowych kolegów teraz kojarzę, że Adamek do takiego poziomu dotarł - potrzebował cyfrę, to kupił, teraz chyba laptopa jeszcze bo stał się reporterem od którego dużo zdjęć kupują. I bomba.
Ja czasami robię komercję w wynajętym studiu, też głównie cyfrą (robiłem też slajdy i czarno-białe, ale to do portfolio modelki która nie potrzebowała na jutro tylko mogła poczekać ten tydzień), ale ta cyfra moja to 350d wersja amatorska (bo srebrna) i na razie więcej mi nie potrzeba. 50mm, + spacer zoom 28-105 w studiu przy przysłonach rzędu 5.6-11 sprawdza się wyśmienicie. Jak będę miał więcej zleceń, to zainwestuję też w komputer przenośny - bo kartom mało ufam i od razu będę mógł pokazywać, potem prędzej w samochód i studyjne graty do przewożenia - żeby swobodnie pracować w dowolnym miejscu, nie tylko w studiu, ale jak będzie potrzeba i wizja zwrotu - to pewnie, 5d czy jedynka czy co tam będzie aktualnie na pewno kupię.
Na razie jestem bardziej amatorem i migawką kłapię tylko wtedy, jak widzę, że coś ucieka a jest na tyle fajne, żeby to sfotografować i jest szansa że wyjdzie przyzwoicie.
A zdjęcia dla siebie robię analogiem. I również te, gdzie klient mówi, że nie ma pośpiechu. Czasami wypstrykam rolkę w 5 minut i szybko nałożę drugą i zrobię jej pół w następnych 5 minut, czasami mam jeden film 3 miesiące w aparacie (w zimę tą tak było, zupełnie zniechęcała do fotografowania)
Akurat o ile svena znam (tylko czytelniczo z forów kilku), to on też nie z tych co by się sprzętem rajcowali, tylko po prostu rozsądnie tych drogich gratów używa, i dobiera sobie co mu bardziej pasuje, niezależnie od systemu czy przekonań religijnych ogółu. Widziałem sporo jego porządnych zdjęć (no.. miniaturek na www, niech będzie (-: ), które na pewno były odpowiednio dużo warte. Ale to już jest komercyjny i bardzo wysoki poziom i tu często liczy się czas i ilość, a mając mało czasu i dużo do zrobienia, cyfra zwraca się wystarczająco szybko, żeby sobie pozwolić na te najdroższe sprzęty. Cały czas traktując je jako narzędzia pracy, nie obiekty kultu.Cytat:
( zazdroszcze Ci jeszcze tej umiejetnosci cieszenia sie z technologicznych nowosci, to przywilej pewnego typu osobowosci, czy wieku). Kwestie onanizmu sprzetowego mam juz dawno za soba.
Można sprzedać jedno swoje wybitne zdjęcie w ciągu roku, a można sprzedać ich kilkadziesiąt w miesiącu po 1/8 ceny tego pierwszego.
Nie przesadzaj, jazda z filtrami do koloru i próbkami pod powiększalnikiem jest duuużo mniej wydajna, w dodatku bardziej ,,na oko'' niż cyfrowa.Cytat:
Jesli buziaczki na ekranie daje sie zaakceptowa ( przy duzej dozie dobrej woli), to fotki na papierzez cyfrowego labu zawsze sa purpurkowate, lub brzoskwinkowate ( Olympus, Canon). Wady matrycy nakladaja sie na wady cyfrowego naswietlania papieru.
Wszystko zależy od przygotowania materiału. A teraz i tak wszystkie laby skanują (jedno psucie kolorów) i potem robią z tego odbitki (drugie psucie kolorów).
Żeby było dobrze, trzeba skanować samemu i przygotowywać te pliki jako cyfrowe do odbitek i przy tym mieć w głowie sporo wiedzy dotyczącej kolorów i korekty barwnej.
A to prawda. Aby przygotować cyfrowe zdjęcie do poprawnego wydruku / odbitki trzeba wcale nie mniejszej wiedzy i umiejętności niż żeby to zrobić na powiększalniku bądź zeskanować i też przygotować cyfrowy plik.Cytat:
Zaden 1DIII niczego nie zmieni, bedzie tak samo knocil gebusie jak jego tansi braciszkowie.
Nigdy nie jest tak, że aparat wystarczy, trzeba jeszcze umieć jego używać oraz tego, co on produkuje (żelki, piksele czy inne tachiony[to potem])
Chomsky; te kolorowe buzie z którymi tak walczysz, to z jednej strony sprawa prawidłowego balansu bieli, a z drugiej właściwego zarządzania kolorem (sprofilowany monitor, właściwe profile do labu). Dobrym rozwiązaniem jest zakup rozsądnej drukarki, wtedy wszystko masz pod kontrolą i jak coś jest nie tak, to wiadomo kto jest winny :-) Obok mojego biurka w studio stoi Canon ifP8000 (111,8 cm zadruku) i problem labu mam z głowy. Jak sobie (albo klientowi) wydrukujesz fotke 70 na 100, albo większą, to od razu weryfikujesz wszystkie analogi czy cyfry i masz właściwe pojęcie o jakości jednej i drugiej techniki.
Co do onanizmu sprzętowego: ponieważ żyję z fotografii, tłumaczę swoją rozrzutność w tym względzie koniecznością bycia na bieżąco w sprawach sprzętowych (takie wytłumaczenie najlepiej "przechodzi" u mojej żony :-)
Co do wieku wreszcie: moja starsza córka studiuje na UJocie na 3 roku, tak więc myślę, że różnica wieku pomiędzy nami jest zupełnie nieistotna :-)
Chwała Ci Chomsky za to że wyleczyłeś mnie przed chęcią wejścia w nałóg onanizmu sprzętowego może bardziej wirtualnego niż rzeczywistego:lol: bo nie posiadam funduszy na zakup chociażby 350 D. Już nie przesiaduję i nie oglądam na necie sprzętów. Po waszych wypowiedziach nie przejmuję się tym co mam tylko biorę żonę ,14 miesięczną córkę i biegam za nią z apatatem. Nie posiadam żadnego doświadczenia ale z czasem może nauczę się tak jak wy widzieć zdjęcie zanim je jeszcze zrobię.
Pozdrawiam i cyfrowców i analogowców.
Proszę, a właśnie to odkrywa przykrą (?) prawdę o waszych pobudkach. Bo jak ktoś ma i chce mieć Marka czy inny sprzęt, to jest z definicji fotograficznym półgłówkiem, itd, itp. Nie prowokuję, takie mam osobiście zdanie. Gdybyście spróbowali na serio pofocić powiedzmy pokazy lotnicze, to albo nie mielibyście żadnych wyników, albo szybko znalazła by się kasa. Najlepszym przykładem zawodowcy od fotografii przyrodniczej - wszyscy robią cyfrą i wszyscy robią drogimi aparatami i obiektywami. Zresztą, cytowałem wcześniej mistrza reportażu - na 10 filmów dziennie, to również potrzeba dużo kasy.
10 filmów x 8 zł za rolkę Fuji Superia Press (do reportażu nic droższego nie ma sensu, a ten ma dodatkowo ten plus że jest bardzo odporny na błędy naświetlania)... i wychodzi że jeżeli ktoś nie utrzymuje się z fotografii, foci średnio raz w tygodniu to nie prędko mu się ten Mk III zwróci :-)
:confused: Gdybym miał do wyboru skaner do 35mm lub 5D/1D itp. wybrałbym to pierwsze. W moim przypadku prawdy nie odkryłeś :twisted:
O rany, nie zaczynaj znów. Ci, którzy robią pokazy lotnicze itp. robią to mkIII lub podobnymi. Ci którzy robią sceny statyczne lub takie do których nie potrzeba xx/fps mają do wyboru kliszę lub matrycę (zresztą nie widzę powodu, aby nie focić pokazów lot. analogiem, jeśli ktoś ma pojęcie o tego typu fotografii to droga wolna). To, że ktoś wybrał kliszę nie musi oznaczać, że dokonał tego wyboru z biedoty a jak można wywnioskować z tego wątku klisza ponoć wychodzi drożej niż cyfra.
Mc, ale wiesz, to już nie ta jakość, pro musi to zrobić D-jedynką :roll:
Jak komu potrzebny 1mk.III to kupuje i nie gada z nami. ktos kto zawodowo foci przyrode musi miec uszczelniony trwaly korpus i takie same szkla najlepszej jakosci.
My nie gadamy o takich zawodowcach, oni tu nie siedza z nami i nie gadaja o niczym, oni tluka kase. Rozmawiamy o amatorach focacych dla przyjemnosci.
Te pokazy lotnicze staly sie popularniejsze od focenia ceglanych scian i butelek z dezodorantami, whisky i martini? A prawie tak popularne jak rajdy samochodowe i koszykowka. Pytam powaznie, na cholere komu tysieczne zdjecie jakiejs poobklejanej wyscigowki? Albo samolocika na tle nieba. Wisi taki nieruchomo jakby go kto nakleil na niebo. Nie lepiej podejsc na lotnisku i sfocic jakims tanim krotkim szklem i zwyklym wolnym aparatem, z gorszym AF? Musi byc mark?
Zreszta przypominam sobie, ze focilem manualem ustawiajac wczesniej odleglosc, dobierajac parametry i jakos wychodzilo to, nawet z dosc szybko poruszajacymi sie przedmiotami.
Zartuje, wiem, pokazy sa jazzy. Trzeba sie pokazac kolesiom. Na meczach mozna rowniez podokazywac przed panienkami, trzymajac dluga lufe. Tylko czy w tym wszystkim chodzi o fotografie, czy o to by bywac w towarzystwie? Czasem sie zastanawia. Zapewne wielu ma szczere intencje, podejmujac sie takich tematow i wyzwan, tylko ilu?
Znowu napiszecie, ze jestem zlosliwy ale ja sie naprawde zastanawiam.
Sven- z czegos musze rezygnowac! Widze jaki ogrom pracy, wiedzy wkladaja koledzy w poznanie oprogramowania i przygotowanie wydrukow. Mam dostep do kalibratora ( monitor mam raczej niskiej klasy) i profili labu. Buzie to nie moj problem, a wszystkich. Sa plastikowe i tyle. W analogu byly jakies miekkie, mechowate, cieple a w cyfrze plastik. Do tego te cyfrowe kolorki.
Musze przyznac, ze oddanie koloru ( cielistego) ludzkiej twarzy takze w analogu bylo trudne. Jednak kolorki byly uczciwsze.
Czesc.Ch.
Od pewnego czasu staram się nie oglądać zdjeć reporterskich w gazetach codziennych, to bywa zbyt bolesne :wink:
Hyymmm... no wiesz... ja do kliszaka mam niemal na stałe podpięte szkiełko USM :-DCytat:
Dobra dobra, siedzę już cicho bo KubaMan zaraz tu zrobi porządek (cyfrową rzeźnię ultra sonicznym silnikiem :razz:).
Cudowna figura się tu rysuje..
Klisza wychodzi drożej niż cyfra, jeśli ktoś robi dużo zdjęć.
W związku z tym, wasze szacowne grono od kilku stron usiłuje wcisnąć kit, że dobry fotograf robi zdjęć bardzo mało, a jak robi dużo to **** nie fotograf. A jak podaję już na deser obszary, gdzie nie można robić mało (trudno taka specyfika) to słyszę "o rany, nie zaczynaj znów".
Wszystko w porządku, jeśli tylko jesteście zadowoleni z samych siebie. Fotografowanie analogiem zdaje sie mieć dla was wartość samą w sobie do tego stopnia, ze usprawiedliwia robienie gniotów, podczas gdy robienie gniotów dla przyjemności fotografującego cyfrą jest zwykłym barbarzyństwem.
To w zupełności nikomu by nie przeszkadzało, wszak możecie robić zdjęcia pudełkiem po butach - to dopiero zmaganie z kadrem i światłem ;) - gdyby nie pojawiła się teza przewodnia tego wątku: cyfra jest gorsza od analoga, a fotograf cyfrowy to pół idiota bez mózgu (na szczęście przynajmniej Adamek i sven zostali już zrehabilitowani :) ). Jest to tym dziwniejsze, że profesjonaliści mówią inaczej, a wśród nas profesjonalistów tej klasy brak. Są za to domowi filozofowie, którzy wiedzą lepiej, co dla mnie jest dobre. Tego nie pojmuję, i pojąć nie mogę.
EDIT: najśmieszniejsze jest w tym to, że przez 10 lat ja sam fociłem analogiem. Kiedy go kupowałem musiałem wydać kupę szmalu jak na moje ówczesne możliwości. Dorobiłem się własnej ciemni, gdzie przesiedziałem sporo czasu sącząc najpierw lemoniadę, a później piwko. Teraz zostałem gadżeciarzem, bo kupiłem sobie L-kę i chodzę z żoną na pokazy lotnicze, gdzie nota bene ostatnio spotkałem Stanisława Markowskiego - przyjaciela mojego Taty - robiącego cyfrą. Jak jesteście takie pasjonaty fotografii, powinniście wiedzieć kto to. Mam wspaniałe zdjęcia, które robił mi porządnym sprzętem z AF kiedy byłem zupełnym dzieckiem. Ale on się nie nadyma jak wy.
No raczej jak ktoś robi średni dużo :-)
A to zależy fotograf czegoCytat:
W związku z tym, wasze szacowne grono od kilku stron usiłuje wcisnąć kit, że dobry fotograf robi zdjęć bardzo mało, a jak robi dużo to **** nie fotograf.
Nie można robić mało, ale niekoniecznie trzeba pstryać ile wlezie, bez opamiętania. Nie zmienia to oczywiście faktu, że reporter gazety codziennej focący w dzisiejszych czasach analogiem byłby masochistą. Inną sprawa jest że znaczna część tych panów, zafascynowana możliwością zrobienia jednego dnia 1000 zdjęć, bez generowania ogromnych kosztów pstryka jak leci, seriami, wychodząc z założenia że coś się tam potem wybierze, żeby było dobre. Być może właśnie stąd tak niski jest poziom fotografii gazetowej.Cytat:
A jak podaję już na deser obszary, gdzie nie można robić mało (trudno taka specyfika) to słyszę "o rany, nie zaczynaj znów"
Ja tam analogiem foce dla przyjemności. A poza tym klisz używam tam gdzie nie ma czasu na dokładne mierzenie światła, a rozpiętość tonalna matrycy nie pozwala na swobodne fotografowanie, bez martwienia się o smołę w cieniach i przepalenia.Cytat:
Wszystko w porządku, jeśli tylko jesteście zadowoleni z samych siebie. Fotografowanie analogiem zdaje sie mieć dla was wartość samą w sobie do tego stopnia, ze usprawiedliwia robienie gniotów, podczas gdy robienie gniotów dla przyjemności fotografującego cyfrą jest zwykłym barbarzyństwem.
Ja tam używam i cyfry i analogów. I jeszcze długo będę używał bo zastosowania i możliwości obu tych "technik" póki co nie w pełni się ze sobą pokrywająCytat:
To w zupełności nikomu by nie przeszkadzało, wszak możecie robić zdjęcia pudełkiem po butach - to dopiero zmaganie z kadrem i światłem ;) - gdyby nie pojawiła się teza przewodnia tego wątku: cyfra jest gorsza od analoga, a fotograf cyfrowy to pół idiota bez mózgu (na szczęście przynajmniej Adamek i sven zostali już zrehabilitowani :) ). Jest to tym dziwniejsze, że profesjonaliści mówią inaczej, a wśród nas profesjonalistów tej klasy brak. Są za to domowi filozofowie, którzy wiedzą lepiej, co dla mnie jest dobre. Tego nie pojmuję, i pojąć nie mogę.
Popatrz, większość piszących w tym wątku opiera się na własnych obserwacjach i przemyśleniach. A Ty głównie cytujesz i powołujesz się kto co zrobił i kto co powiedział. Z całym szacunkiem dla obu panów, których przytoczyłeś, daleko mi do ich fotograficznego poziomu a wręcz gdybym próbował się do nich porównywać byłoby to żałosne, ale nie oznacza to wcale że nie mam prawa mieć własnego zdania, opierać się na własnych obserwacjach i robić zdjęcia tak jak lubię i czym lubię.Cytat:
EDIT: najśmieszniejsze jest w tym to, że przez 10 lat ja sam fociłem analogiem. Kiedy go kupowałem musiałem wydać kupę szmalu jak na moje ówczesne możliwości. Dorobiłem się własnej ciemni, gdzie przesiedziałem sporo czasu sącząc najpierw lemoniadę, a później piwko. Teraz zostałem gadżeciarzem, bo kupiłem sobie L-kę i chodzę z żoną na pokazy lotnicze, gdzie nota bene ostatnio spotkałem Stanisława Markowskiego - przyjaciela mojego Taty - robiącego cyfrą. Jak jesteście takie pasjonaty fotografii, powinniście wiedzieć kto to. Mam wspaniałe zdjęcia, które robił mi porządnym sprzętem z AF kiedy byłem zupełnym dzieckiem. Ale on się nie nadyma jak wy.
I jak tu z Tobą dyskutować. To już nie pierwszy raz, gdzie w dyskusji, niby to podsumowując podajesz swoje zdanie jako zdanie ogółu (że niby tak wynika z dyskusji).
A moje zdanie jest takie: Cyfra wychodzi taniej dopiero gdy staje się narzędziem pracy. A i to nie zawsze.
Nie oburzaj się, bo sam się do tych ,,domowych filozofów'' zaliczasz, tylko masz inne zdanie. Po to mamy sobie takie forum, żeby podyskutować. Ot, w myśl zasady, jeden woli rybki, drugi lubi sikać do akwarium. Czy jakoś tak.Cytat:
Jest to tym dziwniejsze, że profesjonaliści mówią inaczej, a wśród nas profesjonalistów tej klasy brak. Są za to domowi filozofowie, którzy wiedzą lepiej, co dla mnie jest dobre. Tego nie pojmuję, i pojąć nie mogę.
Aha, ja nie zauważyłem, żeby ktoś mówił, co jest dobre dla Ciebie czy innych. Opowiadamy sobie o tym co kto lubi i w jaki sposób mu jest lepiej i dlaczego.
A to na prawdę jest bardzo śmieszne (-:Cytat:
EDIT: najśmieszniejsze jest w tym to, że przez 10 lat ja sam fociłem analogiem.
A ja zawsze staram się naświetlić poprawnie (to znaczy tak jak chcę żeby wyszło) (-:
ale po co wy sie z nim scieracie?:) on wie lepiej bo wie... i tyle :D jak nie wie lepiej to tez wie lepiej... 10 lat robił analogiem miał ciemnie a wy co... nic wiec tracicie szanse by siedziec cicho :p
a z racji tego iz sie z nim nie zgadzacie to bedziecie zaraz trollami
:lol: :lol: :lol:
BTW jest jeden uznany fotograf z NG ktory bierze 1000 rolek filmu na kazdy wyjazd i prawie nigdy mu nie wystarcza... a prawda jest taka nie znam cyfry ktora by potrafiła oddac to co Velvia 50...
David Doubilet do swoich podwodnych zdjec równiez uzywa tylko analoga...
ale ja o niczym innym tu nie piszę :smile: . Szanuję każdą możliwą opcję: głupie jasie, kompakty, analogi, średni format, cyfrę, Canona, Nikona itd. To przecież nie ja twierdzę, że jesteście gorsi bo analogowi, tylko odwrotnie (a w każdym razie chomsky, a wy go popieracie). Tylko i wyłącznie o to mi chodzi. A zdania Tomaszewskiego podałem jako ciekawostkę, opinię profesjonalisty.
Skipper, jesteś beznadziejnie prosty.
Ale ja nie jestem analogowy, 90% swoich zdjęć robię cyfrą.
Ja nikogo nie popieram, wyrażam tylko swoje zdanieCytat:
...tylko odwrotnie (a w każdym razie chomsky, a wy go popieracie). Tylko i wyłącznie o to mi chodzi.
Tak, ale potem próbowałeś udowodnić że skoro Tomaszewski tak powiedział to jest to prawda absolutna i niepodważalna, zawsze i w każdej sytuacji.Cytat:
A zdania Tomaszewskiego podałem jako ciekawostkę, opinię profesjonalisty.
O rany... dlaczego czytasz tak fragmentarycznie. Dalej było napisane:
A wcześniej:Cytat:
Zamieszczone przez Ja
Gdzie ja napisałem, że są cieniasami bo nie robią analogami i walą seriami?? Nigdzie !Cytat:
Zamieszczone przez Ja
Kolejny wyssany z palca argument.
To wynika ze specyfiki dziedziny fotografii która mnie interesuje (nie interesują mnie fruwające ptaki czy samoloty). Mnie interesuje pejzaż otwarty bądź miejski. Z tego co wiem to fotografia profesjonalna nie kończy się na pokazach lotniczych ? Po co powstały aparaty średnio czy wielkoformatowe ? Na pewno nie po to, aby uchwycić boom podczas przekraczania bariery dźwięku przez samolot. Chcesz robić poważne zdjęcia architektury śmiesznym tilt&shiftem Canona/Nikona/... ? Możesz, ale właśnie m.in. to jest sfera fotografii w której wielki format czuje się jak ryba w wodzie. Zapinasz kasetę, regulujesz obiektyw w każdej płaszczyźnie, wszystko jest tak jak należy. Robisz skan i 1Ds mkII z podpiętym 35L jest wbity w ziemię (już nie mówię o jakości zdjęcia tylko pod względem ostrości). Tak, to jest opinia amatora, ale podparta opinią profesjonalisty- Piotra Kotuchy. Tego było trzeba ? Opinii fachowca ? ... już jest. "Jak jesteście takie pasjonaty fotografii, powinniście wiedzieć kto to."Cytat:
Zamieszczone przez Ja
jak widać nie :)Cytat:
Zamieszczone przez Kubaman
jedynym grzechem jaki popełniłem, to że zaprotestowałem twierdzeniu, że za 300pln można mieć to samo co w dobrej cyfrze, ale z lepszą jakością. To wywołało takie straszliwe protesty.
Bagnet, poczytaj kpiny chomsky'ego, zrozumiesz o czym piszę. Dlaczego czytasz tylko swoje posty?
EDIT: zresztą, rozpoczynałem tę dyskusję ciekawy waszych opinii o tym co powiedział Tomaszewski. Teraz toczę walkę z całą armią przeciwników, a w sumie nie wiem po co. Do tego do dyskusji włączył się mój ulubieniec troll co sprawia, że może być tylko gorzej. Dobrego wieczoru życzę, analogowcy :) !
A potem broniłeś jej jak niepodległości :-)
Nie można mieć tego samego, ale można mieć coś, co pozwoli wygenerować obraz identycznej jakości.Cytat:
jedynym grzechem jaki popełniłem, to że zaprotestowałem twierdzeniu, że za 300pln można mieć to samo co w dobrej cyfrze, ale z lepszą jakością. To wywołało takie straszliwe protesty.
Pozdrawiam :-)
Cyfrowo - analogowiec z rozdwojeniem jaźni potęgowanym dwusystemowością :mrgreen:
Dżizas! Ciekawe jak pogodzić 1000 rolek chemii (z której 99% pójdzie do śmieci wcześniej, a pozostały 1% później) z uszanowaniem natury propagowanym przez NG? ;)
Poza tym, Panie i Panowie:
Zastanówcie się: Wasi poprzednicy sprzed 100/200/300 lat - adepci malarstwa - kłócili się zapewne, co lepsze - akwarela/gwasz czy olej/tempera.
Oczywiście porównanie kliszy do akwareli nie wytrzyma mocniejszej krytyki, ale mam wrażenie, jedna jak i druga pozostanie (jest już?) ciekawostką raczej niż normą. Dlaczego? Bo "trudniej się w nich robi"!
Dla przykładu: wymieńcie z pamięci najbardziej znane akwarele/gwasze? A potem olejne...
Tak więc Koleżanki i Koledzy Analogowcy - jesteście i będziecie ekskluzywni 'per se'!
A nam - cyfrakom - pozostaje trzaskać metalową migawką 'wertykalną' setki tysięcy zdjęć w nadziei, że to jedno zrobi wreszcie na Was wrażenie...
Te linki wracają jak bumerang.
Mnie tam nieodmiennie ciekawi czemu do takich testów nie skanuje się zdjęć na bębnach? Imacon i Minolta to skanery płaskie. Imacon nawet niezły - ale gorszy od płaskiego Scanmate Plus, (który właśnie poszedł na Allegro za 600 złotych - to apropos wątku o potwornych cenach skanerów).
I druga ciekawostka: czemu na litość boską debil robiący te testy ROZCIĄGA zdjęcia z cyfrówki? Ja wiem, że najlepiej porównywać zdjęcia tej samej wielkości, ale to chyba nie miał być test algorytmów interpolacji Canona 1D? Z natury mydlane zdjęcia z cyfry rozciągnięte robią się jeszcze bardziej mydlane - i wszyscy się cieszą, że klisza jest do d..y, bo widać na skanach ziarno.
Podsumowując: fajne testy. Tendencyjne mocno, ale - jak widać - skuteczne ;-)
J
Potem zatrudnia się kolesi takich jak ja, co robią z tego czysta wodę i nawóz pod drzewka :-)
Nie do końca trafione porównanie. Wymienione przez Ciebie techniki malarskie rozwijały się równolegle, a matryce można zakwalifikować jako następce tradycyjnych materiałów światłoczułych.Cytat:
Poza tym, Panie i Panowie:
Zastanówcie się: Wasi poprzednicy sprzed 100/200/300 lat - adepci malarstwa - kłócili się zapewne, co lepsze - akwarela/gwasz czy olej/tempera.
Oczywiście porównanie kliszy do akwareli nie wytrzyma mocniejszej krytyki, ale mam wrażenie, jedna jak i druga pozostanie (jest już?) ciekawostką raczej niż normą. Dlaczego? Bo "trudniej się w nich robi"!
Dla przykładu: wymieńcie z pamięci najbardziej znane akwarele/gwasze? A potem olejne...
E tam, ekskluzywni to są użytkownicy Hasselbladów, wszystko jedno czy analogowych czy cyfrowych ;-)Cytat:
Tak więc Koleżanki i Koledzy Analogowcy - jesteście i będziecie ekskluzywni 'per se'!
Nadzieja jest matką.... no nieważne :mrgreen:Cytat:
A nam - cyfrakom - pozostaje trzaskać metalową migawką 'wertykalną' setki tysięcy zdjęć w nadziei, że to jedno zrobi wreszcie na Was wrażenie...
Skoro jestem wywołany do tablicy to się wypowiem. ;)
a) nie fotografuje otworkami, pudełkami po butach, po filmach, czy innymi płytkami sferycznymi - bo mnie to kompletnie nei jara. Robiłem kiedyś takie fotki, widziałem dużo - ja nie kumam tego klimatu, być może moja percepcja jest za wąska. Aczkolwiek - szacunek dla tych którzy potrafią zrobić coś fajnego (no dobra, widziałem tylko jedną fajną fotę i jeden fajny projekt robiony otworkami, ale cii ;) )
b) Tak samo jak minek - nie umiem konwertować ładnie cyfry na b&w. Nie mówię że się nie da - mówię że ja zamiast spędzać godziny nad photoshopem (btw mam zainstalowane teraz tylko elements 2.0 i mi kompletnie wystarcza :) ) i nauczyć się jak to się robi - wolę wziąć książkę, czy coś ;). A poza tym lubię ziarno negatywu - a że tego też nei potrafię zasymulować na komputerze, to ciągle używam negatywów.
c) Cyfrę kupiłem do zarabiania. I... zarabiam nią. Jest dużo prościej i szybciej niż analogiem - bo i tak każdy odbiorca moich zdjęć chce je w postaci cyfrowej... Oczywiście, jakieś własne projekty (kolorowe) także robię cyfrowo bo.. wystarcza mi jej jakość. A nie widzę jakiejś różnicy na odbitce kolorowej między cyfrą a negatywem małoobrazkowym. (być możę, to jest moja wina - zgubiłem neidawno okulary. ;) ). Różnicę widzę dopiero na poziomie slajdu średnioobrazkowego --> lecz nie stać mnie na aparat na śerdni obrazek. A co dopiero na duży.
d) I tak najfajniej się fotografuje kamerą wielkoformatową. I to nei ze względu na jakość slajdu 4x5 cala (bo film 6x7 cala to i tak strasznie dużo...) ale na nieogranizone możliwości. Może kiedyś jak kupię sobie kamerę to będe wyglądał tak... http://blogs.gettyimages.com/sport/2...ships-wrap-up/
;)
Teraz ja się czuję wywołany do tablicy :-)
Oczywiście że sie da zrobić z cyfrowego zdjęcia sensowne b&w ale na pewno nie w 3 minuty przy użyciu zwykłego mieszania kanałami czy jakiegoś prostego pluginu. Na dobrą sprawę należało by zrobić trochę testowych kadrów na cyfrze i kilku wybranych negatywach b&w a następnie opracować, dla każdego z nich z osobna, procedurę zdejmowania koloru. Oczywiście braku rozpiętości tonalnej do końca już nie nadrobimy (chyba że użyjemy HDR) ale efekty mogą być łudząco podobne, zwłaszcza że duża rozpiętość nie do każdego zdjęcia jest potrzebna. Sądzę jednak że jest to minimum tydzień siedzenia nad PSem lub innym programem. jak ktoś lubi, proszę bardzo :-)
Odrębną sprawą jest wspomniane ziarno, to oferowane przez PSa i bezpłatny plugin B/W Conwersation z prawdziwym ma niewiele wspólnego i przypomina raczej szum.
I na koniec: nie mam nic przeciwko zdjęciom zamienianym do BW przy pomocy ogólnodostępnych narzędzi (PS, DPP, wspomiany plugin, soft cyfrowych lustrzanek Canona). Są one zupełnie inne od tych uzyskiwanych z kliszy i mnie się to po prostu nie podoba, co jest wyłącznie moją subiektywną opinią :-)
Myślałem, że jak się wyśpię to zrozumiem o co Ci chodziło :wink: A ja dalej nie kumam.
Przez cały wątek próbujesz udowodnić na przykładach pokazów lotniczych czy fotografii przyrodniczej, że fotografia pro to tylko i wyłącznie cyfra. Nie tak ? W innym wypadku to będzie amatorka.
Ja podałem jeden przykład innej dziedziny fotografii, gdzie cyfra małoobrazkowa czy średnioformatowa może się schować za przysłoną a Ty mi mówisz, że o czym ja w ogóle piszę :confused: Teraz już nic nie rozumiem. Chyba zbyt wielowątkowa jak na moją głowę jest ta dyskusja :-)
:)
1. Pijesz tę wodę?
2. Ile chemii zużywacie na zrobienie wody?
Toż przecież pisałem, że nie wytrzyma krytyki ;) Ale: z obecnej perspektywy matryce są nowe, ale jeśli klisze przeżyją jeszcze parę lat, to będzie porównanie jak znalazł. Jak nie przeżyją... - no coż, kto jak kto, ale MacGywer da rade!!!
... ale ojcowie częstokroć genialni.
Jeśli mieszkasz, albo przebywasz czasami w mieście, które wodę pobiera z ujęcia powierzchniowego to też pijesz... spływa razem z innymi ściekami oczyszonymi z miasta położonego wyżej, w górę rzeki :-)
Zważywszy że ścieków (zużytych odczynników) z największego nawet laboratorium fotograficznego będzie zbyt mało, aby kalkulowało się je oczyszczać oddzielnie to robi się to wspólnie z innymi ściekami miejskimi, metodami mechaniczno - fizyczno - biologicznymi :-) Tylko czasami stosuje się wspomaganie chemiczne.Cytat:
2. Ile chemii zużywacie na zrobienie wody?
Inna sprawa że pojęcie "chemia" jest bardzo nieprecyzyjne. Do wspomagania procesów oczyszczania ścieków stosuje się głównie sole, które po rozcieńczeniu w wodzie (np. w rzece) są dla środowiska całkowicie obojętne.
A niby czemu miałby nie przeżyć? Można przypuszczać że profesjonalne materiały pozostaną w produkcji jeszcze długo, bo wciąż jest na nie zbyt :-)Cytat:
Toż przecież pisałem, że nie wytrzyma krytyki ;) Ale: z obecnej perspektywy matryce są nowe, ale jeśli klisze przeżyją jeszcze parę lat, to będzie porównanie jak znalazł. Jak nie przeżyją... - no coż, kto jak kto, ale MacGywer da rade!!!
Wiecie co ten temat to jedno wielkie bicie piany. Chce jakosci to lapie za analoga, chce sobie pocwiczyc rozne ustawienia to robie to cyfra. Jak juz wszystko mi gra to cykam na kliszy. We wszystkim trzeba znalezc zloty srodek. Narazi ejestem na etapie szukania porzadnego analogowego labu bo te cyfrowe to porazka...
Ale docelowo chcesz mieć odbitki z powiększalnika ?
Jeśli niekoniecznie to wywołać możesz:
-slajdy Foto Konaszewska na pl. Matejki 9,
-negatywy FujiJama na Balickiej 18 lub pl. Axentowicze 6,
(Z obu jestem nawet zadowolony, choć mogło by być lepiej).
Następnie tu zeskanować.
Jeśli mogę coś poradzić to po wywołaniu przygnieć paski filmu jakąś encyklopedią, aby się dobrze rozprostowały. Czasem film lubi się poskręcać i na skanach rogi mogą wychodzić poza głębię ostrości skanera.
Tutaj możesz również wydrukować w rozmiarze 20*30cm - 1m*1,5m.
Nie powinieneś mieć zastrzeżeń co do jakości.
wydrukować ..???
:>
no właśnie, wydrukować
aaaa, bo to pewnie na powielaczu, w piwnicy drukują ;)
:D
żartuję oczywiście
śmieszne jest w fotografii analogowej to właśnie, że trzeba ze świecą szukać dobrego skanerzysty, jeśli się chce cieszyć swoimi zdjęciami na kompie.
podany przez Ciebie lab ma bardzo dobre referencje, ale jest to jeden z nielicznych labów w Polsce! oczywiście nie jest on też tani, choć to już inna kwestia. rzeczą wpieniającą mnie osobiście za moich ,,analogowych czasów'' ;) był dodatkowo czas oczekiwania na skany - zbyt długi...
wracając do meritum - jeśli nie ma się w okolicy dobrego skanerzysty, a jednocześnie zdjęcia cyfrowe chce się posiadać, to zabawa w analoga jest pomyłką - tanie laby masowo skanujące niszczą cały efekt zdjęć i przyjemność z ich oglądania - IMO.
Można sobie zeskanować samemu po pewnej inwestycji porównywalnej z zakupem DSLR ;)
"tanie laby masowo skanujące niszczą cały efekt zdjęć" to moim zdaniem wypowiedź zdecydowanie przesadna, w Szczecinie za 15 zł można mieć skan 3000x2000, co prawda JPEG w jednym z dwóch najlepszych labów w mieście, może nie jest to ideał, ale jakość jest bardzo bardzo przyzwoita, i raczej to moja nieudolność psuje "efekt zdjęć", niż jakość skanu. Sprzęt to AGFA D-Lab2 lub 3.