Ja w zeszłym sezonie sprzedałem Hondę VF 550 F1
A w przyszłym pewnie jakieś enduro albo jakiś choper.
Wersja do druku
Ja w zeszłym sezonie sprzedałem Hondę VF 550 F1
A w przyszłym pewnie jakieś enduro albo jakiś choper.
a co powiecie na pocket bike?
http://i2.iofferphoto.com/img/item/1...bike_s4_09.jpg
zeby go miec trzeba miec jakies prawojazdy czy cus? wkoncu to nie 50ccm tylko 110ccm
wiecie gdzie w PL mozna dostac taki motorek?
hehe umeczysz sie na poketbajku :) lepiej juz skutera 50ccm :)
dominpok nie chcesz VL1500 LC bo mi sie zamarzyla BMW gs 1100r :)
A ja już całkiem niedługo Suzuki DR650 :grin: Niestety na Krakowski zlot jeszcze nim nie przyjadę.
Ja śmigam na Jawie 350TS - mocy mało, często stoi i trzeba w niej coś naprawiać ale frajdę z jazdy daje, pozwala poczuć tą wolność. W planach na następny rok mam jakąś 600tke :)
A to fotka mej maszynki :) Widać że jest troszkę rzeczy do poprawy wizualnej ale zima jest długa i na spokojnie wszystko porobię :)
to ja z perspektywy kierowcy puszki:
fajnie chlopaki, ze sobie smigacie, ale swiatel hamowania "motórków" to czesto za czorta nie widac. ja juz sie nauczylem jezdzic z 2x wiekszym niz trzeba odstepem od dwoch kolek, ale zawsze jak jade przed takim to ciesze sie, ze ja jednak mam ta puszke dookola. nie zebym szarzowal (bo z dzieckiem z tylu, i z tym silnikiem z przodu... :lol: ), ale mimo wszystko
akustyk, co by sie nie dzialo to wlasnie my kierowcy puszek jestesmy najgorsi i "harjejofcy" (ze o ghost riderach na scigaczach nie wspomne) ze swa wolnoscia na dwoch kolkach nas nie lubia ;)
wiesz co... moze te niecale 30 wiosen na karku i dziecko z zona w aucie czlowiekowi zmieniaja punkt widzenia. ale w takich warunkach jak polskie, gdzie dozwolone predkosci sa, mowiac oglednie, niezbyt respektowane, gdzie kultura/technika/wyobraznia kierowcow reprezentuja epsilonowy poziom, i gdzie wreszcie stan nawierzchni jezdni odpowiada drogom 2-3 kategorie nizej za zachodnia granica... to ja naprawde nie widze juz miejsca na lubienie sie lub nie lubienie sie na drodze. no nie widze innej mozliwosci :)
chcialem tylko napisac, ze cyklisci sa trudni dla kierowcow, bo trzeba na nich znacznie bardziej uwazac. i ze przynajmniej dla wlasnego bezpieczesntwa powinni pamietac, o hamowaniu jak najwiecej silnikiem a mozliwie najmniej hamulcem
Ja mogę się wypowiedzieć jak na razie jedynie z punktu widzenia rowerzysty. Nie można tragizować, nie jest znów tak źle.
Pomimo, że często używam bardzo ruchliwych dróg, to zazwyczaj spotykam się z życzliwością kierowców choć jadę od nich dwa razy wolniej (ale przyspieszenie ze świateł mam lepsze :razz: ).
Wiadomo, zawsze są przypadki totalnych kretynów (wyprzedzanie na trzeciego podczas gdy ja w tym momencie jadę na przeciwnym pasie czy mijanie 20 cm od kierownicy z 100 na liczniku) na to się nic nie poradzi.
Kto powinien bardziej na siebie uważać ? Sądzę że ja na Ciebie (kierowcę) Ty na mnie, każdy tak samo uważnie, ot filozofia.
tez dużo ganiam na rowerze i nie mam za wiele złych wspomnien.... no może oprócz wsysania przez tiry.... ale to już inna para kaloszy.... za to nie bardzo rozumiem zachowania kierowców samochodów którzy wyprzedzając rowerzystę nawet nie pomyślą o lewym kierunkowskazie.... chociaz raz.... lewy kierunkowskaz pokazuje temu z tyłu że jest przeszkoda, wolniejszy pojazd na drodze i że własnie mam zamiar go wyprzedzić wyminąć.... a często zdarza się niestety tylko gwałtowny ruch kierownicą... a ten z tyłu ma fajna niespodziankę
Sluszna uwaga. Juz mialem kilka takich niespodzianek. Dlatego rowniaz apeluje o uzywanie kierunkowskazow :!:
Akustyk, gdybys mieszkal w mojej okolicy, gdzie jest pelno ghost riderow w dresach na swych super scigaczach to tez nie przepadalbys za motocyklistami. Szkoda tylko, ze przez takich oszolomow Ci porzadni cierpia.
Ci którzy szaleją na moto kiedyś zmądrzeją, wystarczy jedna niemiła sytuacja (niekoniecznie musi skończyć się wypadkiem lub upadkiem) i ludzie nabierają szacunku dla maszyn na których jeżdżą. Ja kiedyś miałem wywrotkę na rowerze przy małej prędkości i jakoś tak się wywróciłem że przez kilka sekund nie umiałem oddychać i to nauczyło mnie szacunku dla wszystkich pojazdów na 2 kołach (brak jakiejkolwiek ochrony, nie tak jak w puszcze gdzie ma się pasy, poduszki i.t.d.), nie szaleję bo po co ? Nawet nie wiem ile wynosi max prędkość mego moto (ale sądzę że więcej niż 150 - 160 km/h nie poleci).
hehe... wlasnie wczoraj przejezdzalem przez Ostrow za takim jednym na chromach, w skorze z fredzlami i kowbojskim kapeluszem. nie ma ch*, musial sluchac Dzemu :mrgreen:
co do dresiarstwa... wiesz... motor to jest dosc skuteczne narzedzie ewolucyjne. w sensie, ze swietne realizuje cel ewolucji biologicznej: pozwala przetrwac osobnikom przystosowanym, a likwiduje osobniki gorsze (umyslowo). powiem brzydko, acz dosadnie, ale jak ktos wyjezdza na "motórze" bez nalezytej ochrony i bez ostroznosci i pomyslunku, to w przypadku jego uderzenia w drzewo jest mi zal... tego drzewa
wlsnie stalem sie wlascicielem BMW r1100 GS nieziemski motocykl :)
gratulacje! a o fotkach to zapomiales?:P
dopiero wrocilem z trasy ale juz sesje obmyslam :
Ja też interesuję się jednocześnie motocyklami i fotografią. Obecnie dosiadam MZ 250 i choć rewalacja to to nie jest to daje sporo przyjemności z jazdy. Jeżdżę na różnych sprzętach od jakiś 10 lat i zamierzam wreszcie w przyszłym sezonie wsiąść na jakąś japonię - ale pierwsze będzie przesiadka z 300D na 40D, hehe :twisted:
Panowie motocyklisci, powiedzcie mi co to za moda na jazde w dzien na swiatlach drogowych? Znow za mna taki ambitny motocyklista jechal przez pol miasta i po lusterku dawal. Ja rozumiem, ze trzeba byc widocznym, no ale bez przesady ;)
Jazda na światłach jest nakazana przez 24/dobre. Często smigamy też na długich:) Nie zaszkodzi, a pomagac pomaga:)
PS Śmiga ktoś z Was na długich w dzień?
nie na dlugich nie latam po miescie w trasie se pozwala jak mocne slonce jest za plecami moimi, w GS mam 2 halogeny hehe ;
Niedzwiedz daj jakies fotki:)
Pomaga? A w niby w czym? W oslepianiu kierowcow? Nie dosc, ze oslepiasz pojazd z naprzeciwka, przez co wcale nie stajesz sie bardziej widoczny to w dodatku taki oslepiony kierowca ma wieksze problemy z ocenieniem Twojej predkosci jak i odleglosci. Skad Wam sie to bierze? Moze ja tez bede jezdzil na dlugich, skoro nie zaszkodzi :evil:
DoMiNiQuE jesteś widze baaardzo Aaaaanty moto:)
Pomysl nad tym co napisał Niedźwiedź i wtedy cos pisz.
PS światła w motorach (starszych) nie są wcale takie mocne:)
dj_zibi: Niedziedź pisał, że po mieście na długich nie jeździ. A DoMiNiQuE pisał właśnie o mieście. Więc sam pomyśl nad tym co napisał Niedźwiedź i wtedy cos pisz ;-)
Miklo jasne :)
Każdy wie Swoje. Ja wiem że to teoretyczne oślepienie uratowało mi 2x życie. Nie wiem jakie światła są w nowych maszynach jednak u mnie w Kawie długie wcale nie są takie super mocne. Jeszcze nikt w dzień mi nie sygnalizował że go oślepiam, może dlatego że mam ustawione je dośc wysoko.
Ale koniec trolowania bo zakonczy się jak zawsze :bitwa kierowcy motorów VS samochody.:mrgreen:
w mieście nigdy na długich nie ganiam, ale po trasie i owszem..... jedno długie światło motocyklisty, szczególnie takiego który lubi sobie odkręcić się jednak przydaje bo taki motocyklista zbliża się do pojazdu czasem i dwa i trzy razy szybciej więc i dwa czy trzy razy wcześniej można go zauważyć.... a od kiedy wszystkie samochody jeżdżą na światłach przez cały rok (a ilość wypadków i śmiertelnośc na drogach i tak nie tylko się nie zmniejszyła ale nawet wzrosła) to motocyklista jest latem prawie nie zauważany.....
Żeby tylko motocyklista był niezauważony. Mój kolega poszedł w pole, bo wyprzedzał Poloneza, który też postanowił wyprzedzać. No i kolega Corollką wskoczył w rżycho, dachował, zahaczył drzewo. Złamał sobie palec u ręki - poza tym tylko poobijany ;-)
Tak więc na ślepaków nie patrzących w lusterka nie ma metody :-(
no ja nie miałem jeszcze takich przygód odpukac puk puk.... może dlatego że motocyklem, ale i samochodem jeżdżę spokojnie i raczej wolno.... kontemplacyjnie.... stresu to ja mam na co dzień od czorta
no to gratuluje sprzetu :)
ja sam wlasnie chodze do znajomego dielera BMW i poluje na 1150 w dobrej cenie :)
motocyklami sie woze a raczej wozilem od 88 roku i prawda jest taka ze kiedys klimat byl lepszy bo bylo nas mniej i wiecej ludzi mialo poczucie wspolnoty tzw" wilczego stada" (dla niewtajemniczonych to taka "dusza" z nikona :lol: )
niemniej jednak motocykle sa i byly czyms wiecej jak srodkiem transportu... stylem zycia... a odnosnie zlosliwca ktory opisywal goscia na chrome w kurtce z frendzlami dosc ironicznie to powiem szczerze ze sam sie tak wozilem a dzemu slucham odkad pamietam :p
Bo nie wiesz co to dobra muzyka :razz:
A prawda jest taka, ze koles na "harleju" (czesciej na MZcie ;) ) + skora z fredzlami + sznurowadla przy manetkach + kowbojki + 1500 sakiew + wielka naszywka na plecach + cos tam smiesznego + jak sie uda poniemiecki helm = na 100% slucha Dzemu ...i to jest w tym wszystkim nazjabawniejsze. Blues jest tak prosta muzyka, ze wiekszosc tych harlejowcow innej nie ogarnia. Przychodza na kazdy koncert, tupia kowbojkami i klaszca w rece w rytm "whisky moja zono". Z tego mam _zawsze_ ubaw ;)
P.S.
Nikogo nie chcialem obrazic ...opisalem tylko spostrzezenia odnosnie ostrowskiej grupy harlejowcow-emzecairzy ;)
Hmm...
W duzej czesci (nie powiem w calosci bo nie jestem az taki obeznany:p) dresy na scigaczach:mrgreen:Cytat:
Zamieszczone przez DoMiNiQuE
Gdybym miał kasę, to od razu chciałbym yamachę WildStar lub cos podobnego, czyli Choper. Dzem to nie moje klimaty naprawdę.
Co do Ostrowa to naprawdę jakieś dziwne rejony SA tam dwa razy już kupowałem tam maszyny bo dość tanio mieli
Jedyny motocykl jaki ja bym zaakceptował to Honda Goldwing :-D. Inna sprawa, czy to jest jeszcze motocykl? ;-)
witam, motocykle to moje drugie zboczenie oprócz lustra jeżdzę Yamaszką 535, w przyszłym sezonie może 1100......
Goldwing to motocykl ma jednak wiecej z moto niz z automobilu ;)
Rider Viraga 1100 fajna ale nie ma ramy ;)
Oj DoMiNiQuE. Po pierwsze: Dżem nie gra bluesa. Po drugie: wielu jazzmanów gra bluesa raczej nie dlatego, że tylko tyle potrafią ogarnąć. Po trzecie: brak fajerwerków technicznych nie oznacza, że muzyka jest prosta :-)
Motocyklistą jestem, ale Dżemu i.t.d. nie trawię :lol: Wolę Linkin Park, Limp Bizkit lub Marilyn Manson'a posłuchać, niezbyt przepadam za zamulaczami.
Dla mnie docelowym motorkiem jest Hayabusa.
Rolaj te fotki z zlotu na G. Św. Anny są z tego roku ?
Widzę że wśród fotomaniaków pokutuje standardowy podział braci motocyklowej na harleyowców i przecinaki :smile:. Niestety to nie jest takie proste bo gro motomaniaków to tzw turyści motocyklowi którzy przemierzają na swych maszynach całe kontynenty. Sam od lat jeżdzę na tzw turystycznych enduro, najpierw był Transalp (po 20 latach przerwy wydawał się potworem) a obecnie śmigam na Hondzie Varadero bo to chyba jedyna maszyna na baku której jestem w stanie spokojnie zmiescić plecach ze sprzętem :mrgreen: A jeżeli chodzi o spotkanie na Górze św. Anny to to nie zlot tylko Pielgrzymka !!!! 8-) , tak to przynajmniej nazywa organizator (zawodowy fotograf notabene :twisted: ), niestety w tym roku jakoś nie udało mi się wstrzelić ale po fotkach widzę że nie straciłem wiele bo np z zeszłego roku mam prawie identyczne ujęcia :mrgreen:
no ja za to jestem motocyklistą jeszcze ale muzyki słucham zupełnie odjechanej (motocyklista to i odjazd :D). nie wiem czy ktoś z was słyszał Billa Laswella ale tego bardziej etnicznego, albo Jaha Wobble.... albo od czorta muzyki od czapy w stylu 16 horsepower, Bright Eyes, Nana Vasconcelos, Proem, Strata, The Flaming Lips, Jaga Jazzist... że o Dżemie i kasie Chorych nie wspomnę :D