Ja też, jak chyba każdy wychowany na Zenicie z Heliosem lub podobnym zestawie :-)
P.S. Ale oczywiście małe zgrabne 50 mm, jakoś nie wyobrażam sobie targać 50/1.2 na spacer do parku ;-)
Wersja do druku
Zależy od skali odniesienia. Dla niektórych 50/1,2 to najmniejsze szkiełko. :-)
Ale siła przyzwyczajenia jest olbrzymia. Też zaczynałem od 50 mm, ale na Nikonie. Po sprawdzeniu 24-70 i dwuletnim pstrykaniu 35/1,4, zdecydowałem, że zostaje jedno szkło, a w tym zakresie jedyna słuszna opcja to 50-tka.
Wysłane z mojego GT-I9100 za pomocą Tapatalk
Zmieniają się standardy (wcześniej w każdym prawie aparacie była dołączana 50 o różnym świetle, ja wszystkie moje analogi od Zenita po Prakticę BC1 a nawet Pentaxa zakupiłem z 50mm) teraz są KIT-y.
cos w tym jest, bo nie majac tego historycznego tla, osobiscie kompletnie mi nie erekcjuje na mysl o zapieciu 50-tki ;) mimo, ze robie zdjecia statyczne a kombinacja 5D + Sigmofon 50/1.4 daje przecudne zdjecia. wole na codzien biegac z 24-105 albo nawet lzej z 450D + 18-135 ;) moze kwestia osobista, a moze wlasnie kwestia braku tej zaszlosci (jak dla mnie) a wlasnie od poczatku przyzwyczajenia do robienia duzym zakresem ogniskowych.
co wiecej, uwazam, ze korzystanie z jednego lensa badz jednego waskiego zakresu ogniskowych, jest ograniczaniem sie. znacznie bardziej wole pracowac szerokim zakresem i miec w mozgu przyzwyczajenia, zeby wybierac lens do ujecia, a nie odwrotnie.
na przestrzeni 8 lat jak foce byly dwie takie stalki, ktore mi naprawde na sercu lezaly: Sonnar 3.5/135 i elzbieta 300/4. obie jako tele do pracy odpowiednio w cropie/FF-ie. ale to juz sa katy widzenia, gdzie stala ogniskowa nie boli
Widzisz, jeśli ktoś, jak na przykład ja, odnajduje przyjemność w kolekcjonowaniu sprzętu to z takich dylematów czerpie samą radość :-)