Do wczoraj ;)
Wersja do druku
Z zostawieniem gratów to większość miała i ma problemy:D:D:D. Kiedyś statyw zostawiłem ... .Przypomniało mi się na oczepinach odnajdując w kieszeni szybkozłączke, Uspokoiłem się, bo prosiłem świadka żeby wrzucił do bagażnika bo ja czasu nie miałem, po sprawdzeniu okazało się ze on zapomniał. No trudno straty muszą być 400pln poszło. Poszedłem na mszę w niedziele wchodzę zrezygnowany do Księdza patrzę na szafkę i stoi mój statyw:). Cuda się zdarzają, tym bardziej że statyw został na wejściu kościoła. Z drugiej strony znalazca pewnie nie wiedział do czego to może się przydać bo to był statyw naramienny do kamery:D:D:D.
POzdrawiam
To i moja przygoda. Kazanie-siadłem na skraju takiej zwykłej ławeczki bez oparcia. Po drugiej stronie siedział kolega który kręcił. Ksiądz zrobił jakąś przerwę w kazaniu i w kościele cisza jak makiem zasiał. Wtedy mój kolega wstał..... Ławeczka po jego stronie poszła na metr do góry. Ja już siedziałem prawie na podłodze. Jakoś udało mi się w miarę po cichu postawić drugi koniec na podłodze. Dobrze że aparat miałem na kolanach a nie obok bo by wylądował na podłodze.
Jeden z pierwszych ślubów "po znajomości". Wszystko było omówione 2 miesiące wcześniej, więc w dniu ślubu o nic nie dopytywałem.
Po ceremonii zrobiłem życzenia i zadowolony szybko wsiadłem do samochodu, żeby na sali być przed PM. Z kościelnego parkingu odbijam w prawo i zasuwam na salę - zajeżdżam na miejsce, a tam wszystko pozamykane, nie ma żadnych gości. Myślę sobie "what the f***", dzwonię na jedyny kontakt, ale oczywiście nikt nie odbiera. Dopiero w tym momencie zaskoczyłem, że skręciłem w złą stronę i przyjechałem pod inny lokal. Poty mnie oblały, wsiadłem do samochodu i dawaj prawie 100km/h przez teren zabudowany bo do właściwej sali 10km. Szczęścia mi zabrakło, bo nie zdążyłem na powitanie.....
Miałem niemal identyczne zdarzenie, ale to ja robiłem zdjęcia, a kamerzysta fruwał, dosłownie, bo jemu się wyhamować nie udało... Z wielkim hukiem padł plackiem na ziemię, a ławka chwilę po nim. A jaka była reakcja ludzi? ŚMIECH, łącznie z młodymi i księdzem. Żal mi go było, ale faktycznie wyglądało to zabawnie...
To kolej na mnie.
W zeszłym roku na jednym ze ślubów, droga od wejścia do kościoła po sam ołtarz przystrojona była wielkimi, ciężkimi wazonami z kwiatami. Oczywiście, wychodząc z kościoła, przodem do młodych i tyłem do wejścia całkowicie o tym zapomniałem....
Efekt był taki, że plecakiem wyrżnąłem w jeden z takich wazonów (na oko 30 kg, wysokość z kwiatami 1,5m), wazon elegancko pierdzielnął o posadzkę, huk na cały kościół ;)
Jeden z gości szybko pomógł mi podnieść wazon, a Młodzi byli tak zaoferowani, że nawet nie zauważyli :-)))
Ftografujecie wszystko ale z własnego wypadku nikt nic nie uwiecznił?
No ludzie, cały czas czekacie z gotowymi aparatami a jak chwila podejdzie do was to co?
zażenowanie bierze górę na profesjonalizmem?