PDA

Zobacz pełną wersję : Wpadki na zleceniach



Strony : [1] 2

Parteq
21-03-2010, 13:56
Wpadki na zleceniach

O założeniu tego wątku zdecydował dzień wczorajszy.

Choć już z pól roku temu przy pierwszej wpadce byłem ciekaw czy to tylko ja jestem tak mało rozgarnięty czasami.. ;)

W sumie trochę siara przyznawać się do rożnego rodzaju wpadek, ale może będzie śmiesznie jak ktoś podzieli się swoimi - bardziej ciekawymi..

W pierwszym przypadku - pól roku temu pojechałem na elegancką imprezę urodzinowa (30’stka) dla pewnej Chinki.
Impreza była w Londynie w jednym z barów hotelu Soho – wszystko przebiegało ok.

Po imprezie spakowałem się i byłem w domu około 1 nad ranem. Cos mnie tknęło żeby zrzucić zdjęcia – szukam portfela z kartami i.. portfela nie ma. Ze stoickim spokojem stwierdzam ze jest w aucie. Podreptałem do auta – nie ma. Tu już ciśnienie mi skoczyło..
Po gruntownym półgodzinnym przetrzaśnięciu wszystkiego (przy okazji znalazłem kilka baterii i filtr :D ) utwierdziłem się w przekonaniu ze portfela z 7 kartami jednak nie ma.

Telefon do klientki czy znalazła portfel? O 1 w nocy? No a jak nie znalazła? To ona i ja będziemy mieli bezsenna noc.

Po 20 minutach udało mi się ustalić nr do Hotelu (wcale nie było to takie łatwe) jako ze hotel zrzesza się w jakiejś sieci i generalnie jest infolinia na hotline do zarezerwowania pokoju.

Było już około 2 nad ranem, gdy udało mi się dodzwonić i dowiedzieć że nikt nic nie znalazł, ale żeby się skontaktować rano to może manager cos więcej będzie wiedział.

Wiedziałem ze jedyne miejsce gdzie portfel mogłem zostawić to kanapa przy barze gdzie się pakowałem.

Do rana przespałem kilka godzin, a po przebudzeniu miałem jedyną opcje na rozwiązanie problemu jeśli karty się nie znajda – zwrot kasy, kajanie się przed Yakuza oraz obietnica zrobienia każdego ślubu w rodzinie klientki do końca mych dni (prawdopodobnie dałoby mi to bezpłatne zajecie do końca życia).

Rano dzwonie do hotelu, łącze się z managerem i pytam czy ktoś znalazł portfel – w odpowiedzi na moje pytanie słyszę dźwięk rozsuwanego zamka (najpiękniejszy dźwięk jaki słyszałem w 2009 roku) i pytanie: co jest w portfelu? Tam na szczęście był mój numer kom i imię, oraz wszystkie karty tak jak je zostawiłem.

Jedna z odratowanych fotek:


https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://www.yourphotoway.co.uk/cb/IMG_8987s.jpg)


W drugim przypadku – wczorajszym przypadku – pojechałem na zlecenie do czterech modelek przygotowywanych przez makijażystke i stylistkę – generalnie zdjęcia do jakiegoś pisemka o makijażu. W sumie około 10 osób. Umówieni byliśmy już od około miesiąca – nic tam na jakieś ”gwałtu-rety”.

Przejazd pomiędzy niektórymi dzielnicami Londynu pomimo odległości np. 8 mil potrafi zająć godzinę i więcej w zależności od pory dnia. Wczoraj zajęło mi to godzinę.

Przyjeżdżam, zaczynam się instalować, lampki, kabelki, tła itp.
Po kilkunastu minutach otwieram plecak, wyciągam aparat – i stwierdzam nie mam baterii.
Ładowałem wszystko dzień wcześniej i wszystko zostało w domu. Zwykle miałem dwie awaryjne w backupie – a tu dzień wcześniej się uparłem że i te trzeba raz na jakiś czas podładować..

Tu już nie było innej opcji jak tylko przeprosić, wsiąść w auto i spędzić w nim kolejne 2h – w jedna i druga stronę, jadąc po kilka baterii..
Cały mój profesjonalizm z jakim wszedłem rozsypał się w drobiazgi gdy oznajmiłem całej ekipie ze nie wziąłem ze sobą baterii.. Ekipa była na szczęście wyluzowana - gdy wszedłem dziewczyny nie były jeszcze gotowe i te 2h pozwoliły je wyszykować na tip-top. Gdy wróciłem z prądem to wszystkie były już gotowe do zdjęć.

Te dwie sytuacje przekonały mnie do dwóch rzeczy – nie ma szans żebyś nauczył się na błędach innych tak dobrze jak na swoich własnych. Druga – musze mieć niestety tzw. „checklist” - papierowe wydanie tego co muszę mieć wychodząc na zlecenie jak i to co musze mieć przy sobie wychodząc ze zlecenia

Jeżeli ktoś miał podobne przypadki i tez myślał o takiej liście – nie ma co zwlekać.
Poważnie.

Chyba nie ma nic bardziej wk..cego niż zapomniec o kartach czy bateriach.
No ale może się mylę :D

Jeżeli ktoś ma jakieś podobne kwiatki – chętnie poczytam przy niedzieli i pociesze się ze nie jestem sam.
Jeżeli podobny wątek już istnieje – proszę o doklejenie i przepraszam za problem.

zaitsev
21-03-2010, 14:37
To ja powiem coś odwrotnego... Otóż ja mam swój stały tekst, z którego niektórzy się śmieją, jak mruczę go sobie pod nosem opuszczając jakieś miejsce: "telefony, klucze, dokumenty". Nic nigdy nie zgubiłem. :mrgreen:
Myślę, że taki nawyk można sobie też wyrobić jeśli chodzi o sprzęt foto.
Jeśli chodzi o ładowanie batek, to mam sprawdzony sposób - wystarczy odstawić aparat z otwartą klapką. Przed włożeniem do torby będziesz musiał ją zamknąć i wtedy zobaczysz, że nie ma aku. ;)
Na szczęście moje jedyne wpadki dotyczą jednego akcesorium, na wypadach prywatnych. Otóż zdarza mi się zapominać wężyka spustowego idąc na jakieś nocne zdjęcia... Ale to chyba wynika z tego, że nie noszę go regularnie przy sobie i jego brak w plecaku często ignoruję. Mimo wszystko, cofanie się po niego jest strasznie irytujące. :-D

Tezet-gdynia
21-03-2010, 14:47
Nie jestes sam :P

W sumie tez mialem trzy "wpadki" ale na szczescie - niegrozne.

Pierwsza - Spakowany, Karta jest? Jest! Naladowana bateria jest? Jest! Obiektywy sa? Sa! Matryca czysta? Czysta! No to w droge. Dojezdzam na miejsce zdarzenia - wyciagam aparat - chce wlaczyc... a on... wlaczony i na dodatek trup. Przelacznik sie przelaczyl podczas wkladania do plecaka i bateria sie rozladowala - tryb oszczedzania energii - off. Zdjec nie zrobilem, bo impreza zaczynala sie za kilka minut a nawet ladowarki nie mialem. Na szczescie wziolem kamere i nagralem materialy ktore i tak byly potrzebne, a nie bylo operatora kamery ;)

Druga sytuacja - Wszystko spakowane! Lampa zabrana, wyzwalacz zabrany. Dojezdzam, rozkladam sie, instaluje lamp na statywie, parasolka, wszystko gotowe, podpinam wyzwalacz i... oczom nie wierze - wlaczony i na dodatek, tak tak, trup :P Skad ja wezme na szybko nowa CR2 w niedziele :\ Na szczescie swiatla bylo na tyle duzo, ze dalo sie zrobic wszystko na zastanym. Po powrocie zrobilem zapasowe gniazdo w wyzwalaczu na 2xAA ktore mozna dostac w byle kiosku ;)

Sytuacja trzecia - caly wieczor pstrykam oszczednie zdjecia z uwagi na baterie, nadchodzi moment kulminacyjny - najwazniejszy - zrobic tyle zdjec ile sie tylko da - hit wieczoru. 3 minuty do rozpoczecia. Ustawiam wszystko ladnie, pieknie... pstryk - zdjecie ciemne w polowie. Pierwsza mysl - migawka! :| Druga mysl - lustro! Lece w jasne miejsce. Odkrecam obiektyw - pstryk, lustro od AF sie nie podnosi - powszechnie znany bolec w 300D sie urwal. Panika w oczach, tysiac pomyslow na minute. Zlozylem lusterko pomocnicze recznie i pojechalem impreze do konca na manualnym ostrzeniu.

No i kilka razy bez kart pamieci sie wybralem :P

Parteq
21-03-2010, 14:58
Zaitsev, sprzet generalnie lezy u mnie w torbie lub plecaku z podpietym szklem. Reszte rozkladam na polce i dobieram jak co potrzeba. Otwarta klapka na baterie - nie bardzo, musialbym sie nauczyc.. zostawiac ja otwarta :D

To juz lepiej mi chyba zrobic liste lub faktycznie ulozyc wierszyk i powtarzac go przed wyjsciem.. "karty, baterie, srerie" ;)

dr_bonzo
21-03-2010, 15:58
Heh :)

Jak zostawiam aparat na wierzchu bez karty/baterii to zostawiam klaplki otwarte bo raz już miałem:
- przynies, aparat, szybko!
- juz, mam, hmm, kurcze, bez baterii
- chciales robic zdjecia bez baterii???
- hmm, myslalem ze mam komus przywalic aparatem ;)

tombas
21-03-2010, 16:46
może to nie wpadka sprzetowa, ale na zleceniu...
otóz dzwoni w trakcie jazdy samochodem gośc, że jutro koniecznie trzeba zrobić fotki w salonie sukni slubnych (po staleniu wstepnej ceny podaje swoje nazwisko i namiary do sklepu, miasto oddalone o 70km) jako że nie miałem jak zapisac staram się sobie utrwalić wszystko w pamięc. Dzień nastepny, jade, trafiam do sklepu pytam o szefa podając jego nazwisko (tak ja to sobie utrwaliłem ) wiec pytam o pana Tygrysa... a tu konsternacja i potem śmiech... zgłupiałem, dopiero po długich kilkunastu sekunach:-D wychodzi gość z zaplecza, mówi że to on ze mną rozmawiał ale nazywa się Lampart. No to pierwsze lody mielśmy przełamane, potem było już tylko lepiej.
Zlecenie zrealizowane, zapłacone, wszyscy zadowleni.

Wats0n
21-03-2010, 17:44
Może nie na zleceniu, ale sporo przygotowań szlag trafił. Wbrew swojemu wrodzonemu lenistwu zmusiłem się do wstania o jakieś barbarzyńskiej porze, aby porobić jakieś poranne landszafty. Zimno, chłodno, sennie, pół godziny skrobania samochodu, godzina jazdy... Udało się nie spóźnić na wschód, znaczy - jakiś postęp! Sprzęt jest, baterie są, statyw jest. Tylko szybkozłączka została na stole w pokoju...

zaitsev
21-03-2010, 18:22
Tylko szybkozłączka została na stole w pokoju...
O! Ja tak miałem na otwarciu mostu Cybińskiego. :-D

rbucz
21-03-2010, 20:59
Klasyka. ślub kilkadziesiąt kilometrów od domu, na noc włożyłem zapasową baterię do ładowarki... i oczywiście rano nie wziąłem. Fotografowałem wtedy Pentaksem, a tam jak wskaźnik baterii spadnie "o kreskę", to znaczy, że jeszcze może 5 zdjęć da się zrobić. Całą imprezę z duszą na ramieniu, oszczędnie, bez włączania podglądu... udało się.

Druga - ślub w Hiszpanii, cywilny w pięknym hotelu na skale nad oceanem, młodzi przy barierce, za barierką przepaść. Ceremonia po hiszpańsku, nie mam pojęcia co kiedy będzie. Siedzą grzecznie, założyłem teleobiektyw i robię zbliżenia twarzy. Nagle wstają i zaczynają zakładać obrączki... prawie wypadłem cofając się za tę barierkę... :)) od tamtej pory, na takie nieznane okazje zakładam zooma...

airhead
22-03-2010, 00:20
Tylko szybkozłączka została na stole w pokoju...o, to i mi się zdarzyło :P

pank
22-03-2010, 12:05
Ja w styczniu na studniówce zauważyłem że 5D nie naświetla kawałka kadru, myślę sobie, no pięknie, migawka poszła, ale mam drugą 5tkę, przekładam obiektyw, patrzę, to samo, załamany że nowe 24L II padło na pierwszym zleceniu chcę zmienić szkło, ale w ostatniej chwili zauważyłem że osłonę założyłem krzywo :D.

Pawel_G
22-03-2010, 12:36
ale w ostatniej chwili zauważyłem że osłonę założyłem krzywo :D.

Miałem ostatnio na slubie tak samo tylko z 17-55 :-D

Co do akumulatorków do lampy to nie ruszam się bez ładowarki a dodatkowo w samochodzie stale leży ładowarka samochodowa bo już raz pędziłem w trakcie zlecenia do sklepu po baterie bo włącznik w lampie przestawił się na ON a automatyczne wyłączanie było wyłączone.

dziobolek
22-03-2010, 12:40
...Tylko szybkozłączka została na stole w pokoju...

Ja tam tego ustrojstwa nie odpinam od aparatu ;)

Pozdrówka!

bebesky
22-03-2010, 12:55
co prawda nie ja ale że kolega jechał ze mną to mogę opowiedzieć:
wyjazd z Kielc na pokazy lotnicze na Słowacji - około 500 km w jedną stronę
Dojeżdżamy na miejsce - wypakowuję sprzęt a kolega "k... nie wziąłem torby z aparatem i obiektywami"

overseer
22-03-2010, 17:11
pięknego popołudnia chciałem się pochwalić swoim nowym 70-200 f2,8 L IS, wszystko cudownie, czyściutkie szkiełko, przymierzam do oka a tu ciemność widzę ciemność :) Tata śmiał się ze mnie jeszcze tydzień....zapomniałem dekielka zdjąć :):)

deejay24h
22-03-2010, 17:17
overseer z tym "deklem" to chyba standard.

Jerzy M
22-03-2010, 18:34
.... – nie ma szans żebyś nauczył się na błędach innych tak dobrze jak na swoich własnych. Druga – musze mieć niestety tzw. „checklist” - papierowe wydanie tego co muszę mieć wychodząc na zlecenie jak i to co musze mieć przy sobie wychodząc ze zlecenia

.
Nic dodac, nic ujac. Mysle ze kazdy z nas mial ( a jak nie mial, to bedzie mial ) podobne sytuacje. Jedno jest pewne ,RUTYNA GUBI!
Ja tez mialem dwie "podbramkowe" sytuacje, z ktorych na szczescie wybrnalem.
#1.Akcja miala miejsce kilka lat temu, na samym poczatku mojej przygody z oswietleniem studyjnym. Mam robic zdjecia portretowe i grupowe klasie maturalnej w szkole. Rozwieszam background, rozstawiam swiatlo ( 2xAB 1600 ), podpinam kable, wlaczam zasilanie, probne blyski z kazdej z lamp, wszystko gra!
Podpinam Seconic chcac wstepnie ustawic swiatlo, naciskam.....a tu nic!, sprawdzam polaczenia, probuje drugi raz...i tez nic!, nie ma blysku. Raz jeszcze blyskam kontrolnie z kazdej z lamp i blysk jest. Podpinam aparat, naciskam spust...i nic, nie ma blysku. Sprawdzam kontrolnie blysk z Four-Channel Wired Remote Control......blysku nie ma!. Powoli zaczynam wpadac w panike, bo za chwile przychodzi klasa na zdjecia, a ja kompletnie nie wiem co jest grane, dwa tygodnie wczesniej wszystko pracowalo jak nalezy a dzisiaj?.......
Poddalem sie, zaczynam zwijac kram rozpoczynajac od kabli sterowania swiatlem....i mam w reku Four-Channel Wired Remote Control...i nagle olsnienie!!! s p r a w d z i c b a t e r i e .
Jak sie domyslacie, zdjecia odbyly sie :D skonczylo sie na duuuzym strachu.

#2. Akcja miala miejsce podczas ostatniej studniowki, jestem juz an miejscu ( studniowka byla w hotelu ) rozkladam graty, podpinam szklo, sprawdzam karty, stan baterii.....i stwierdzam ze posiadam tylko jedna pare baterii - i to juz mocno "zmeczona"( 5D z gripem ), a druga para ciagle sie czardzuje w domu. Skok do domu nie wchodzi w rachube bo to grubo ponad 20 mil, zostaje wiec tylko wersja oszczednosciowa - czyli jak za analogowych czasow - kazde nacisniecie spustu dwa razy przemyslane.
W czsie kolacji baterie do kieszeni spodni.......i dalem rade!:lol:

Konkludujac, staram sie zawsze wszystko sprwdzic i spakowac w przeddzien imprezy z "checklist" w reku, wtedy nie ma stresu i przykrych niespodzianek.....i Wam tez to polecam!!!:wink:, a jezeli tego nie zrobie, to istnieje wielkie prawdopodobienstwo ze moze byc jak wyzej:-D

overseer
22-03-2010, 19:56
overseer z tym "deklem" to chyba standard.

może i tak, ale śmiech mojego Taty plus poje podekscytowanie wyszło zaje....cie:))

rog
22-03-2010, 20:15
Ja jestem dość nerwowy i wszytko muszę sprawdzić 3 razy... Działa to do tego stopnia, że jeszcze w drodze na przystanek sprawdzam, czy w torbie aby na pewno jest aparat. :)

Na szczęście do tej pory zawsze był. :mrgreen:

Patryk_mirek
22-03-2010, 20:41
U nas to się mówi "zdejmij dekielek to będą jaśniejsze zdjęcia" lub "bez dekielka będzie łatwiej"

airhead
22-03-2010, 21:25
Ja w styczniu na studniówce zauważyłem że 5D nie naświetla kawałka kadru, myślę sobie, no pięknie, migawka poszła, ale mam drugą 5tkę, przekładam obiektyw, patrzę, to samo, załamany że nowe 24L II padło na pierwszym zleceniu chcę zmienić szkło, ale w ostatniej chwili zauważyłem że osłonę założyłem krzywo :D.ta, mogło być gorzej - założyć tylko trochę krzywo i potem masz dodatkowy crop :/
mi się tak zdarzyło z szerokim kątem :/

VomitroN
22-03-2010, 21:46
Kilka lat temu bylem u kolegi na weselu i umowilismy sie, ze poza zamowionym fotografem, mam mu zrobic kilka zdjec z samej uroczystosci slubnej w ramach osobnego mini albumu. Mialem wtedy Rebela (300D), gripa z zapasem 4 baterii oraz Tamrona 17-50. Zero lampy.

Zamowiony fotograf przybyl w liczbie dwoch. Obaj mieli zdaje sie po Canonie 30D. Przed slubem podszedlem do nich i probowalem zagadac jakich szkiel uzywaja, jak sie sprzet sprawuje itd. Goscie z marszu potraktowali mnie z gory, dajac do zrozumienia ze nie gadaja z amatorami. Potem, juz podczas slubu gdy okazalo sie, ze tez bede robil zdjecia, gdzie sie tylko pojawilem ze swoim AMATORSKIM Rebelem, tam od razu podbiegali i oni, rozpychajac sie lokciami. A biegali sporo i dosc glosno, bo obaj mieli stalki. Faceci zachowywali sie dosc arogancko, odsuwajac nawet innych ludzi w kosciele, zeby miec dobry kadr. Slychac bylo rowniez jak glosno zartuja, ze ktos chyba nie dal co laska ile trzeba, bo polowa lamp w kosciele jest wylaczona.

OK. Niby historia malo ciekawa, bo poza chamstwem z ich strony i wielkim niesmakiem z mojej, moglaby sie wlasciwie tak skonczyc. Jednak juz podczas wesela ok 9pm podszedl do mnie swiadek, pytajac czy nie pozyczylbym panom fotografom swoich baterii z gripa, bo zapasu nie wzieli a to co mieli wlasnie sie rozladowalo. Gdyby ktorys z nich podszedl do mnie i osobiscie poprosil o baterie, nie byloby oczywiscie zadnego klopotu. Ale ja, pamietajac ich zachowanie i kasliwe uwagi z kosciola, podjalem szybka decyzje. OK, daja po stowie i maja do rana wszystkie 4 baterie.

Obserwowalem z daleka jak bluznia, gestykuluja i walcza z myslami przez dobre kilka minut. Chyba ich jednak faktycznie zdrowo przyparlo bo sie zgodzili. Ale na stowe. No dobra. Swiadek zaniosl baterie, przyniosl kase, jednak poprosilem zeby ja przechowal do polnocy i przedstawilem mu plan. No i gdy zbierano na wozek, swiadek wzial mikrofon i glosno oznajmil, ze oto przekazuje na wozek stowe od panow fotografow.

Przestali nagle robic zdjecia i na chwile ich zamurowalo. Trzeba bylo widziec ich miny :lol:

Kiedy juz zwracali baterie, tym razem uczynili to osobiscie.

Jesli przegladaja to forum to pozdrawia ich gosc weselny z amatorskim sprzetem. Na pewno pamietaja ktory :)

pank
22-03-2010, 21:53
Tak, gość z własnym aparatem, obojętnie czy profesjonalnym czy amatorskim potrafi nieźle wk... no, zdenerwować jak się zabierze za zdjęcia w kościele.

KMV10
22-03-2010, 22:00
To ja może nie o zapomnieniu czegoś tylko o zapomnieniu sprawdzenia otoczenia.
Na któryś tam zawodach rozkładam swój sprzęt i przygotowuję sobie do fotografowania elegancko na krzesełku obok.
Wyciągam z plecaka 40D, odkładam na krzesełko, wyciągam EF 70-200, odkładam na krzesełko, wyciągam baterie, odk....... nagle sru!!! Krzesełko się elegancko składa - no jasne, ma prawo, przecież to sala sportowa - a ten cały sprzęt wali o beton poniżej.
Po szybkich oględzinach okazało się, że nic się nie stało i wszystko działa ! Ufff :)

borkomar
22-03-2010, 22:00
Tak, gość z własnym aparatem, obojętnie czy profesjonalnym czy amatorskim potrafi nieźle wk... no, zdenerwować jak się zabierze za zdjęcia w kościele.
Chyba nie byłeś jednym z Pro Photo :mrgreen::?:

Da__FreaK
22-03-2010, 22:01
Tak, gość z własnym aparatem, obojętnie czy profesjonalnym czy amatorskim potrafi nieźle wk... no, zdenerwować jak się zabierze za zdjęcia w kościele.

( male ot )

W sumie to nie jestem koscielny tylko sportowy..
Ale.. W tym roku zamierzam, nie wiem, moze sie uda jesli bedzie fundusz na cos szerokiego, sprobowac jako drugi fotograf na slubie..
Jakos musze zaczac, a sam na zlecenie przeciez nie pojade podejmujac sie wyzwania ktorego nigdy wczesniej nawet nie `liznolem`.Na szczescie sprobuje zrobic kilka kadrow u znajomego, wiec tragedi nie bedzie.
Suma sumarum. Jesli taki gosc, powiedzmy ambitny amator z lustrem, chce jakos zaczac to mysle ze jako drugi moze smialo zaczac u boku kogos kto sie na tym zna. Kwestia tylko tego jak sie dogadaja, nie wchodzac sobie w kadry.. Roznica na niekorzysc wku```iacza jest taka, ze nie bedzie to ciocia z malpka :)

KMV10
22-03-2010, 22:03
(...) No i gdy zbierano na wozek, swiadek wzial mikrofon i glosno oznajmil, ze oto przekazuje na wozek stowe od panow fotografow.

Przestali nagle robic zdjecia i na chwile ich zamurowalo. Trzeba bylo widziec ich miny :lol:
Przebiegły plan :mrgreen:
Nie odbili sobie tego potem na kliencie?

iso
22-03-2010, 22:05
To ja może nie o zapomnieniu czegoś tylko o zapomnieniu sprawdzenia otoczenia.
Na któryś tam zawodach rozkładam swój sprzęt i przygotowuję sobie do fotografowania elegancko na krzesełku obok.
Wyciągam z plecaka 40D, odkładam na krzesełko, wyciągam EF 70-200, odkładam na krzesełko, wyciągam baterie, odk....... nagle sru!!! Krzesełko się elegancko składa - no jasne, ma prawo, przecież to sala sportowa - a ten cały sprzęt wali o beton poniżej.
Po szybkich oględzinach okazało się, że nic się nie stało i wszystko działa ! Ufff :)

Ja podobnie w sylwestra otwierałem barek, pod którym na póleczce leżał aparat. Ja nie przyzwyczajony do tego że mam lampę, a w potrzebie wyjęcia kieliszka bądź dwóch z rozmachem szafkę otworzyłem, posyłając rebela jakieś 3/4metra niżej. Na szczęście pancerny samyang przyjął uderzenie na klatę (osłonę) i został tylko mały ślad :D

pank
22-03-2010, 22:14
Chyba nie byłeś jednym z Pro Photo :mrgreen::?:

Oczywiście że nie, ja zawsze zabieram tyle osprzętu że na 2-3 śluby by starczyło. Po prostu, goście robiący zdjęcia podczas ceremonii potrafią być irytujący i przeważnie przeszkadzają.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!

( male ot )
Suma sumarum. Jesli taki gosc, powiedzmy ambitny amator z lustrem, chce jakos zaczac to mysle ze jako drugi moze smialo zaczac u boku kogos kto sie na tym zna. Kwestia tylko tego jak sie dogadaja, nie wchodzac sobie w kadry.. Roznica na niekorzysc wku```iacza jest taka, ze nie bedzie to ciocia z malpka :)

Jako pomocnik fotografa, kiedy ustalą co wolno co nie wolno, pewnie, jako gość absolutnie nie. Goście są na ślubie od przeżywania ceremonii nie od robienia zdjęć, chyba że wcześniej młodzi ustalą z wynajętym fotografem inaczej, a fotograf pogada z gościem i ten na prawdę będzie się trzymał z boku. Niebezpieczeństwo z fotografującymi gośćmi jest też takie że praktycznie żaden nie był na kursie w diecezji i nie wie co wolno a czego nie, jak zrobi coś mocno nie tak a ksiądz się akurat trafi niefajny może to się skończyć zakazem fotografowania dla wszystkich.

VomitroN
22-03-2010, 23:03
Goście są na ślubie od przeżywania ceremonii nie od robienia zdjęć, chyba że wcześniej młodzi ustalą z wynajętym fotografem inaczej, a fotograf pogada z gościem i ten na prawdę będzie się trzymał z boku. Niebezpieczeństwo z fotografującymi gośćmi jest też takie że praktycznie żaden nie był na kursie w diecezji i nie wie co wolno a czego nie, jak zrobi coś mocno nie tak a ksiądz się akurat trafi niefajny może to się skończyć zakazem fotografowania dla wszystkich.

Wesele bylo pod Warszawa w okolicach Zielonki.
Mowi ci to moze cos ? :D

oszczepnik
22-03-2010, 23:08
Ja może tak źle nie miałem, ale ze dwa razy zdarzyło mi się, nie dociśnięcie odbłyśnika w 580 do końca i wtedy lampa wariuje. Kilka sekund "grozy" i mina głupia "ale o co chodzi"

pank
22-03-2010, 23:10
Jak już wspominałem, zawsze mam za dużo osprzętu i nigdy mi nic nie zabrakło.

JackC
22-03-2010, 23:24
A ja zaliczyłem swoją spadkę w ostatni weekend. Miałem za zadanie przetestować nowe filtry - więc po pracy wpadłem do domu - zabrałem aparat, obiektywy, statyw, wężyk, filtry, zapasowe baterie i szybciutko pojechałem w plener.

Na miejscu rozłożyłem sprzęt, porobiłem dziesiątki zdjęć i po 1,5 godziny wróciłem do domu, gdzie okazało się, że ... w aparcie wogóle nie była włożona karta pamięci :mrgreen:.

W aparacie miałem ustawioną możliwość robienia zdjęć bez włożonej karty, a jeszcze fotka wyświetlana była z kilka sekund po zrobieniu - dzięki czemu miałem możliwość korekty naświetlenia w oparciu o histogram :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

hekssa
22-03-2010, 23:32
mnie mój mentor gdy pracowałem jako asystent ślubny ciągle powtarzał, że to ja jako fotograf pracuje i robię foty a reszta musi przeszkadzać. na początku starsznie mi to przeszkadzało lecz po kilku samodzielnie wykonanych sesjach człowiek jakoś naturalnie przeobraża się w reportera i już mu tłu nie przeszkadza.

największą moją wpadką było wysypanie się 580 exII poprostu lampa przestała świecić/ błyskać. dzięki bogu jak zawsze mam przysobie drugi aparat 40D i na tej wmontowanej slub przebrnołem teraz zawsze na zlecenie ide z 2 aparatami 3 szkłą no i 2 lampy. stres, który wtedy przeżyłem na początku"służby"pamiętam do dnia dziejszego uuuuuuffffffff. NIGDY WIECEJ

Parteq
23-03-2010, 00:51
Jeszcze jedna akcja mi sie przypomniala.
Z poczatku lutego tego roku.

W piatek mialem miec slub w UK, a w sobote w Szczecinie.
Ten w UK skonczylem o 23.00. Wrocilem do domu okolo 2.00 - zgralem zdjecia, wzialem spakowany podreczny i pojechalem na lotnisko. O 6.20 mialem odlot do Sz-na.
Przedmioty martwe lubia sie psuc gdy tego nie trzeba i siadla mi nawigacja.
Nie polecam i wiecej nie bede mial nawigacji z dyskiem twardym - raz na tydzien twardy reset, a i ten nie zawsze pomagal bez stacji dokujacej.

No nic - wydrukowalem mape - przeciez dojade.
No i dojechalem jak po nitce - szukalem zjazdu na moj parking z autostrady i.. przegapilem.
Zmeczony, rozproszony, nieuwazny - przegapilem i tyle. No bo nawigacja zawsze "mowila kiedy zjechac".
Nic tak chyba nie przytepia zmyslu orientacji w terenie jak sama nawigacja.

Nastepny zjazd byl w remoncie a nastepny po.. 20 milach
Bylo jakos w pol do piatej, a bramki zamykali o 5.50.

Mape mialem wydrukowana tylko do zjazdu z lotniska.
No i tu sie zaczela jazda. Szkoda pisac. Dobrze ze to byla 4 rano z piatku na sobote - zero aut, wiec cofanie na autostradzie moglo sie udac. Czego nie chcialbym juz powtarzac.

Nie zebym cofal do przegapionego zjazdu - przegapilem po prostu nastepny :D
Tej nocy przybylo mi mase siwych wlosow, jestem pewien :D

Kiedy juz wpadlem na prawidlowa droge powrotna na lotnisko pozostala kwestia czy zdaze i czy juz zalatwiac backup fotografa na impreze ktora ma sie zaczac za kilka godzin.

Obliczylem ze jest szansa ze zdaze, bede okolo 5.40 - ale nie zdaze odstawic auta na parking "long stay" - jedyna szansa to zostawic auto pod terminalem.

Wpadlem na parking 5.35 - odprawilem sie raz dwa i po 20 minutach siedzialem w samolocie.
Od tego momentu wszystko przebieglo planowo ;)

Dodam ze slub szczecinski wypadl niespodziewanie, dwa tygodnie przed terminem okazalo sie ze fotograf zachorowal (jakkolwiek..) a ze to mlodzi zwiazani z moja najblizsza rodzina - ustalilismy ze przylece dzien wczesniej - mialem oryginalnie miec sobote wolna i dopiero pojawic sie w Szczecinie w niedziele.

Wiecej takiego maratonu nie chcialbym powtarzac. Jak sobie pomyslalem ile razy moglem sie "potknac" i slub by nie wypalil.. Wstyd..

Wszystko bo przegapilem zjazd.

Jeszcze tylko wspomne ze kilka tygodni wczesniej ta sama nawigacja (wlacza sie czasem sama i wylacza rowniez - totmtom go 910 - zdecydowanie odradzam) wlaczyla mi sie w schowku nad glowa przed startem z radosnym i glosnym: "turn around when possible".
To byla dopiero siara.


Po powrocie do uk zapoznalem sie dosc bolesnie z cennikiem parkingu typu "short stay" :D
No ale to i tak nic bo po tygodniu odkrylem ze pod siedzeniem pasazera w dalszym ciagu lezy 135L w futerale - bylem swiecie przekonany ze zostawilem ja w torbie domu. A nie zawsze zamykam auto. Bylem wiec "do przodu" o szklo :D

Moje wnioski z tej akcji - uzywac papierowych map i znakow przy drodze jak najczesciej, nie dac sie oglupiac nawigacji ;)
Nie planowac dwoch slubow w ciagu 24h w odleglosci 1500km.

C80
23-03-2010, 10:00
To i ja opiszę swoją akcję. Co prawda nie miała większego wpływu na zdjęcia, ale i tak wstyd.

Rok temu. II liga zachodnia, małe derby między Chemikiem Police, a Pogonią Szczecin. Na trybunach prawie 3 tysiące ludzi, z czego ze kilkuste kiboli Pogoni jakieś 10-20 metrów ode mnie.

Zasadam na krzesełku, przetrwałem może 20 minut. Robię zdjęcie i nagle fik... Koziołek do tyłu, na plecy z nogami do góry. Na oczach kiboli pekło mi krzesełko. Nie musze mówić jaki mieli ubaw. Koledzy z aparatami patrzeli z zażenowaniem... Wróciłem do domu, przeglądam zdjęcia, a tam seria 10 zdjęć nieba i chmurek zrobiona przy okazji fikołka... :mrgreen:

roshuu
23-03-2010, 10:54
Czesc wszystkim :D

Ostatnio snilo mi sie, ze fotografowalem slub - pucha pieknie trzaskala foty, eLki az wypadaly z torby tak ich duzo mialem hehehe. Ceremonia dobiegala konca i aparat odmowil posluszenstwa. Na szczescie mialem drugi i szybko zamienilem puszki. Jak sie pozniej okazalo podczas pierwszego tanca padla druga puszka..
No wlasnie - a co jesli padlyby 2 tak naparade na samym poczatku calej imprezy i to w realu?
Kurcze az strach pomyslec :P

airhead
23-03-2010, 11:25
za dużo czytasz tego forum :P
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
"te forum", oczywiście

roshuu
23-03-2010, 11:31
heeheh no duzo duzo :)
Ale jakby tak pierdyknelo na calej imprezie to lipa..

pank
23-03-2010, 11:47
A gdyby tu nagle było przedszkole, w przyszłości, i wasz synek mały by tędy przechodził w przyszłości i nie mówcie że nie macie synka bo w każdej chwili mieć możecie (sprawdzić czy nie ksiądz)!

roshuu
23-03-2010, 11:56
A gdyby tu nagle było przedszkole, w przyszłości, i wasz synek mały by tędy przechodził w przyszłości i nie mówcie że nie macie synka bo w każdej chwili mieć możecie (sprawdzić czy nie ksiądz)!

mam corke :D

pank
23-03-2010, 11:57
Powtarzam, i nie mówcie że nie macie synka bo w każdej chwili mieć możecie!

Czacha
23-03-2010, 11:58
A gdyby tak przegladac forum przed tworzeniem nowych watkow ktore powielaja te ktore juz sa..... ? ;)

Sergiusz
29-03-2010, 02:28
Dawno, dawno temu w sumie przez przypadek i lenistwo mojego kolegi udało mi się załapać na fotografowanie imprez, w których udział brał ówczesny prezes NBP późniejszy minister finansów... Pierwsze zlecenie to portret prezesa w jego gabinecie. Wchodzę do gabinetu i gość daje mi do zrozumienia, że jest zajęty piciem kawy i prasą, więc mam zrobić swoje i sp... jak zacząłem robić swoje to się okazało, że nie błyska mi lampa. Miałem wtedy Metz 45 CT 5 i nie kontaktował kabel. Nie powiem abym się nie spocił. Zrobiłem cały film kombinując ze światłem zastanym, długim czasem i wyzwalając błysk ręcznie lub chybił trafił- może błyśnie? Jak chciałem zmienić film to za palcem wskazującym prezesa udałem się za drzwi gabinetu. Lampa zsynchronizowała dwa razy i to wystarczyło abym się załapał. Potem się okazało, że oni chcieli mnie sprawdzić czy umiem robić zdjęcia i jak się prezentuję. Zdjęcia jak zdjęcia ale w trybie pilnym musiałem nabyć drogą kupna pierwszy w życiu garnitur.

mateuszw3
29-03-2010, 08:36
A musi to być koniecznie na zleceniach, bo miałem też "własne" wpadki.

pank
29-03-2010, 09:04
A musi to być koniecznie na zleceniach, bo miałem też "własne" wpadki.

Noto pochwal się potomkiem.

mateuszw3
29-03-2010, 09:59
Noto pochwal się potomkiem.

Heh nie o to dokładnie chodziło :-D

1. Wpadka
W dzień WOŚP ( chyba 10 stycznia ) pojechałem do Gdyni bo tam WOŚPowcy chodzili, były jakieś imprezy, a ja oczywiście nie ruszam się z domu bez aparatu. Jest wszystko dobrze właśnie wysiadam, patrzę a tu WOŚPowcy idą ulicą ( chyba z 20 ich było ) coś tam krzyczeli, śmiali się. Patrzę no ok jakiś gość foci to i ja porobię foty. Włączam aparat robię 1 fotkę a tu "wymień baterię" :shock:. Załamałem się. Oczywiście pochodziłem po Gdyni, ale mój humor chyba ludzi odstraszał

2.Wpadka
Jadę nad morze, sprawdzam czy wszystko wziąłem ( już w aucie ) pstrykam foty, a tu mi pisze, że karty pamięci nie mam. Na szczęście mój tata miał kartę w swoim kompakcie więc mi pożyczył. Był trochę zdziwiony że przed wyjazdem nie sprawdziłem czy wszystko mam.


Zakładam że już niedługo "pochwalę się" nowymi wpadkami, a szczególnie w wakacje :twisted:

jkl8
29-03-2010, 10:32
Noto pochwal się potomkiem.


Zakładam że już niedługo "pochwalę się" nowymi wpadkami, a szczególnie w wakacje :twisted:

Uważaj z tym zakładaniem i z tymi wakacyjnymi wpadkami.

mateuszw3
29-03-2010, 11:27
Haha poprawka pochwalę się wpadkami FOTO :D

Mad_Mac
29-03-2010, 12:42
No to ja sie pochwale. 2 slub w zyciu, naszczescie dla znajomych. Pierwszy raz na 2 puszkach 400d+40d. Baterii mialem tyle ze bym pol miasta oswiecil gorzej z kartami. Mialem 3x4gb, brak doswiadczenia a focilem od 10 rano do 12 w nocy.
Okolo 19 karty sie skonczyly ale bylem na tyle poukladany ze poprosilem mloda pare zeby wrzucili do bagaznika laptopa. I bogu dzieki za to. Skonczylo sie ze zrobilem 22gb fotek. Duzo walilem seriami zeby byc pewnym ze zlapie ostrosc bo szkielka bez USMu mialem.
Teraz mam 5dmkII i 40d i puki co 32gb kart. Tylko jeden slub w tym sezonie mam calodniowy reszta to 4-5 godzin wiec powinno byc ok ale teraz biore ze soba lapka.
Co do brawurowych dojazdow na lotnisko to wstyd sie przyznac ale raz jechalem przez 20 minut 120 do 140 mil na godzine zeby zdazyc, dojechalem na styk a wszystko przez korek na M1. Gdyby mnie wtedy zatrzymali...

czarny1999
29-03-2010, 13:27
to i ja ....
pierwszy slub na ktorym fotografowalem - kolega ktory dostal zlecenie zapytal mnie czy bym nie wystapil w roli drugiego fotografa, bo panstwo mlodzi chca zeby chwile z kamera pobiegal w kosciele w trakcie ceremonii (na ich sprzecie, bo generalnie nie zalezalo im specjalnie na video). Swiadek w dniu slubu z samego rana podrzucil mu kamere, a on w 1.5h probowal ja rozkminic z grubsza. Skonczylo sie calkiem fajnym filmikiem z wyjscia z domu, zabawy itd
Jedyny 'minus' to calkowity brak nagrania z kosciola za sprawa wcisnietej pauzy!!!
Do dzis widze jego mine kiedy po ceremonii chcial sobie zerknac na to co sie nagralo i jak wyszlo ... powiem tylko ze nigdy nie widzialem zeby sie ktos tak spocil przy moze 15stopniach na dworze w tak krotkim czasie.
Nasza wspolna wtopa z tamtego dnia to goscie weselni w ujeciach plenerowych, ktorych polowa na zdjeciach patrzy sie na jednego, druga polowa na drugiego fotografa ....

Husky
31-03-2010, 14:04
I mnie trafiła się "wpadka". Wczoraj operacja kolana a w niedzielę miałem robić zdjęcia na chrzcie...

da_tomala
01-04-2010, 12:06
W ubiegłą sobotę, poszedłem odwiedzić dziadka bo znalazł się w szpitalu. Nic poważnego. Na miejscu okazało się, że dziadek leży sam w dwuosobowym pokoju. To mi się trafiło - bo w szpitalu nie zdarza się to często, by leżeć samemu w kilkuosobowej sali więc miałem okazję porobienia różnych ujęć i to nawet z lampą. Po powrocie do domu zrzucam zdjęcia do kompa, jednym okiem patrzę w tv.... i nie wiem do dziś, co nacisnąłem (byłem przekonany, że F6) przy zrzucaniu między folderami. Zdjęcia wsiąkły!!!! Nie ma na dysku, nie ma na karcie. Recovery nie pomogło, przeszukiwanie dysków nie pomogło, nie ma zdjęć!!! A takie miałem fajne ujęcia :(

pank
01-04-2010, 12:12
Tiaaa... Nie ma to jak fajne ujęcia dziadka ze szpitala.

da_tomala
01-04-2010, 12:26
No różne się fotografuje okazje :) jak to w życiu.

Sergiusz
01-04-2010, 12:30
Ładnie pank to ująłeś: „Nie ma”

ArtMoon
16-05-2010, 11:34
Zlecenie fotografowania I Komunii Św, jeden fotograf (ja) i kamerzysta. W polowie eventu patrze a na lcd napis "Karta nie sformatowana, czy chcesz sformatowac?" No jasne ze nie chce! Przeciez na niej gdzies ze setka zdjec powinna juz byc, powinna... jak karta zdechla (Kingston 4GB) to leze i kwicze przed rodzicami. Uroczystosc dokonczylem na Sandisku. W domu z drzacym sercem i mokra na plecach kosszula podpialem Kingstona do czytnika, zapuscilem recovery i ufff, wszystko jest. Karta jeszcze na gwarancji wrocila do sprzedawcy, od dzis zadnych Kingstonow na jakiekolwiek zlecenia!

Calliactis
16-05-2010, 12:45
A ja dałem d...y 2 dni temu. Akurat nie w fotograficznej mierze, ale architektonicznej. Padł mi dysk z lapku i wszystkie pliki po ostatnich zmianach miałem na szczęście na penie. Dysk padł, trudno - myślę sobie - kupię SSD :) - ale musiałem wyjechać na szybko i pakuję: dokumenty, klucze, wydruki, etc. - wsiadam do samochodu jadę do Jaworzna - mam złożyć papiery na ZUD, ok - wszystko mam, dalej do Krakowa - PKP przy Mogilskiej - szukam dokumentacji dla jednego dworca - uff mam - zdążyłem, jadę do biura w Nowym Sączu, siadam przy kompie, włączam, szukam plików... kurde, nie ma... Aaaa! Chwila, są na gwizdku! Szukam go w torbie, wywaliłem całą na lewą stronę - nic. No to może w samochodzie - szukam - i nic! Wiem, że zabierałem gwizdek z mieszkania w Krakowie... hmm... gdzie on do jasne ch... jest? Zgubiłem? Miałem tam jedyną kopię dokumentacji którą mam za tydzień składać wartą >100 tyś zł... F%%K zgubiłem Pena!... Cały mokry od piątek odzyskiwałem dane z maili, itp - w sumie udało mi się odnaleźć kopię na dropboxie z kilku dni wstecz... Dzisiaj wróciłem do Krakowa - ufff.. pendrive został w porcie USB z boku monitora... Uratowany!...

Zawsze na laptopie miałem kopię projektów oraz na dysku zewnętrznym w sieci firmowej, ale nie sądziłem, że będę musiał pracować przez ostatnie 2-3 tygodnie pomiędzy 4 kompami - w pracy domu i na wyjeździe - i pendrive był jedynym nośnikiem oryginalnych plików. Chwała bogu, że nie zgubiłem nigdzie gwizdka a dodatkowo dobrze, że jakaś kopia była "w chmurze". Od dzisiaj muszę codziennie kopiować każdy plik w 3 miejsca - pendrive, dysk kompa przy którym aktualnie pracuję i dropbox lub sieć...

Swoją drogą - zna ktoś jakiś dobry program do synchronizacji plików między folderami wielu komputerów?...

ArtMoon
16-05-2010, 14:00
Takich programow jest kilka, jednak po tym jak mi kiedys wcielo znaczna ilosc rawów podczas synchronizacji dalem sobie z mini spokoj. Byc moze byla to kwestia nieumiejetnej obslugi jednakze teraz wole to robic recznie. Co do gubienia zewnetrznych nosnikow, ja na kazdym mam swoja wizytowke (jako plik) nr. tel i tekst "Drogi znalazco, jesli stales sie posiadaczem tego nosnika nie kasuj z niego zadnych danych i skontaktuj sie ze mna. Czeka nagroda pieniezna znacznie przewyzszajaca jego wartosc." Byc moze jestem naiwny ale mam wiare w ludzka uczciwosc, szczegolnie ze obecnie taki pendrive czy nawet karta pamieci jest sprzedawana w cenie plastiku.

Fumar
18-05-2010, 20:42
Ostatnio robiłem pierwsze wesele. Około 22, robię zdjęcia, wszystko pięknie ładnie. Nagle zorientowałem się, że zdechł mi aparat. Wszystkie nastawy na małym wyświetlaczu były podświetlone, ale nic poza tym, aparat w ogóle nie reagował na próbę wykonania zdjęcia.
Wyłączam aparat, włączam - nic. Nie działa.

Zamarłem, bo to moje pierwsze wesele, dla znajomych jeszcze na 1 body. Poszedłem w 'bezpieczne' miejsce i tam wyciągnąłem wszystko z aparatu, co tylko było możliwe. Odczekałem minute i zapakowałem wszystko od nowa. Na szczęście był to jakiś chwilowy zwis, ale już teraz muszę myśleć nad zakupem czegoś nowszego.

Vitez
19-05-2010, 02:08
Ostatnio robiłem pierwsze wesele.(...) już teraz muszę myśleć nad zakupem czegoś nowszego.

Albo co najmniej czegoś na backup, chociażby pożyczyć od kogoś jakieś body, nawet klasy 350D.

Loome
19-05-2010, 11:41
mnie raz analogowy eos 300 uratowal:)
pierwszy taniec minął, po nim podziekowanie dla rodzicow - bum. 40d, error 99. migawka.
masakra robic cale wesele na slabym analogowym body i iso 400 - lepszych w tej miescinie nie mieli:)

Fumar
19-05-2010, 13:00
Albo co najmniej czegoś na backup, chociażby pożyczyć od kogoś jakieś body, nawet klasy 350D.

Wiem, wiem, na szczęście póki co nie jest to jakaś konieczność. W najbliższym czasie kupuje nowe body, więc stare idzie jako backup ;-)

Vitez
20-05-2010, 09:34
Wiem, wiem, na szczęście póki co nie jest to jakaś konieczność.

To powinna być konieczność już na pierwszym "fotografowaniu wesela". Ludzi z lustrzankami teraz mnóstwo, pożyczyć backup to nie problem.

PeGie
24-05-2010, 13:13
Kolega robił komunie i przegapił jedno dziecko siedzące pod mównicą :)

djk
31-05-2010, 00:38
Robiłem reportaż na jednym z festiwali w Warszawie. Wszystko pięknie szło, do czasu gdy chciałem założyć lampę. Wyjmuję ja z pokrowca, ale kurczę coś trochę lekka jest! Patrzę, niespodzianka zapomniałem amulutarków z ładowarki... Decyzja prosta, lampa będzie niezbędna dziś, wracam do domu po baterie. No i wracam, wracam, jestem już w mieszkaniu, a że miałem jeszcze trochę czasu to przegryzłem coś, posiedziałem w fotelu, spojrzałem na tvn24, przejrzałem pocztę, ubrałem się, zabrałem torbę, aparat i wróciłem na teren festiwalu... Chyba o czymś zapomniałem ponownie? Niestety musiałem znowu powtórzyć trasę festiwal-dom, dom-festiwal :D

amroz
31-05-2010, 17:41
No i ja miałem wczoraj ciekawą przygodę. Wybrałem się z młodymi na sesję tzw. narzeczeńską. A że pogoda nieciekawa to wybraliśmy jakieś stare, częściowo zadaszone budynki. Na miejscu okazało się że deszcz pada i lekką mżawką zacina na nas. Byłem jeszcze z kolegą "do blendy" który w wolnych chwilach też coś pstrykał. W pewnym momencie widzę że zbladł i mówi że aparat przestał mu działac i po za górnym wyświetlaczem nic nie wyświetla. No trudno, przypadek myśle bo od tych kilku kropel nic przeciez nie powinno wysiąść na 40d. Popstrykałem jeszcze kilkanaście minut i widze że dzojstik w moim 5d II działa tylko w jedną stronę. No i ani punktów AFa ustawić ani podglądu poprzesówać, szok, przecież przeżyłem już z aparatami w lekkim deszczu a tu przy kilku kroplach takie coś. Załamani zapakowaliśmy sie do auta. Po kilkunastu minutach w cieple wszystko zaczeło działać. Oba body uratowane. Już teraz wiem że nie ma co liczyć na te ich uszczelnienia bo to nie "zawodowe" body.

diplo
01-06-2010, 00:00
1. Jakiś czas temu robiłem zdjęcia materacy dla klienta, produkty ustawione, statyw rozstawiony, lampa założona 3 komplety aku w torbie. Włączam aparat, lampę i...nic, lampa poszła w diabły. Zdjęcia robiłem na długich czasach na dworze. Dobrze, że statyw był :)
2. Ślub - karty są , bateryjki są, lampa działająca jest. Przysięga i... Err 99 - wł/wył, wyciągnąć baterie i działa - backup miałem ale nie przy ołtarzu. Z 5 lat się w ciągu tych kilku chwil postarzałem.
3. Wesele - grajek ogłasza za chwile oczepiny, patrzę na wyświetlacz a on nic. Bateria padła dokumentnie. Trafiło mnie z miejsca, żona wzięła bateryjki i zaczęła pocierać - Panowie na takim pocieraniu dojechałem do końca wesela :). Od tamtej pory zawsze biorę ładowarki.

motoko
13-06-2010, 12:36
Wesele, robimy w dwójkę, kolega przed samą ceremonią szepta głośno "tylko włącz RAW+JPEG!" ja w ferworze walki kręcę kółkiem jak oszalały i oczywiście dokręcam się do samego JPEG (bez RAW) i tak jadę przez niemal całą ceremonię.
To samo wesele, tym razem kolega. Zmieniał szkło, odbezpieczył bagnet, przekręcił lekko obiektyw i położył body na stole - szkło ciągle na nim żeby kurz nie leciał - i szuka w torbie słoika. W miedzyczasie coś ciekawego zaczyna sie dziać na parkiecie więc kumpel niewiele myśląc chwyta za body, podnosi i oczywiście mój Tamron wylatuje pięknym łukiem i z wysokosci 1,5 metra wali o podłoge gubiąc osłone i kawałki tworzywa z korpusu. Przeżył, ale o sprzedaży mogę zapomnieć, poklejony na SuperGlue działa do dziś, tylko ten wygląd.

Husky
13-06-2010, 20:15
Na wczorajszym zleceniu miałem okazję poznać tandem foto+video. Panowie pokazali klasę, prawie całą mszę spędzili plecami do ołtarza. Fotograf pracował nawet w momentach kiedy nie powinno używać się aparatu. Zwróciłem nawet im uwagę na to co robią ale nie podziałało. Obawiałem się, że za chwilę zostaniemy wyproszeni z kościoła. W momencie przysięgi rodzinka dołączyła do nas aż trzeba było walczyć o kadry. Od taty młodej dowiedziałem się, że jestem bezczelny bo wchodzę jemu w kadr. Aby złapać lepsze ujęcia tatuś wszedł na ołtarz i fotografował zza pleców księdza.
W czasie składania życzeń przyszedł ministrant i poprosił o legitymacje z kurii. Przed uroczystością oczywiście byłem u księdza z zezwoleniem. Fotograf chyba nie miał zezwolenia bo uciekł a videomen kręcił dalej ale nie wiem czy pokazał dokument.
Jednym słowem dzięki fachowcom naraziłem się na nieprzyjemności i być może kłopoty.


https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://img94.imageshack.us/img94/684/201006121811352.jpg)

Jeszcze jedno, buty fotografa to chyba nadają się do tematu dowcipy o/na fotografii.


https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://img404.imageshack.us/img404/811/201006121826482.jpg)

Dodam na koniec , że fotograf miał Nikona.

Pawel_G
13-06-2010, 20:50
Kurde współczuję takich kolesi na zleceniu. Ja wczoraj też nie miałem łatwo z kamerunem w kościele ale potem przestał się napinać i na weselu było już ok.

Husky
13-06-2010, 21:02
Kurde współczuję takich kolesi na zleceniu.

Podziwiam człowieka. Całą imprezę załatwił jednym body, jednym obiektywem i jedną lampą+ładowarka do akumulatorków ( wszystkie zdjęcia robione z lampą).

Parteq
13-06-2010, 21:32
Podziwiam człowieka. Całą załatwił jednym body, jednym obiektywem i jedną +ładowarka do akumulatorków ( wszystkie zdjęcia robione z ).

Troche sie pogubilem.
Byles tam glownym? Drugim? Czy gosciem?

Husky
13-06-2010, 21:33
Byłem "prezentem" od gościa weselnego.

Parteq
13-06-2010, 21:43
Byłem "prezentem" od gościa weselnego.

Jezeli prezentem, a w dodatku 'niespodzianka' to troche rozumiem reakcje ojca PM.
No bo w koncu Oficjalny Profi Fotograf juz tam byl ;)

Husky
13-06-2010, 21:47
Swoją drogą to pierwszy raz spotkałem się z tm aby ojciec młodej biegał z małpką i kamerą cyfową po kościele. Młodzi wiedzieli, że będę ale za usługi "profi" zapłacili wcześniej i nie mogli już go odwołać. Na weselu "konkurent" stwierdził, że on tak zawsze "pracuje" i nic złego w kościele nie zobił i był wielce zaskoczony całą "sprawą".

balta
13-06-2010, 21:57
kozackie laćki miał :)

micles
13-06-2010, 22:49
Ale twarzyczki to mogłeś zamazać.

Husky
13-06-2010, 22:54
Skoro stoją tak przez całą mszę to chyba nie wstydzą się swoich twarzy. ;)

micles
13-06-2010, 23:00
http://www.obiektywni.pl/czytelnia/artykul-262-0.php
Ani to osoba publiczna, ani element całości, bez którego zdjęcie miałoby to samo znaczenie.

Też zdarza mi się publikować zdjęcie bez posiadania zgody na niej uwiecznionej, ale w praktycznie 100% takich sytuacji dana osoba nie jest przedstawiona w negatywnym świetle.

No ale - twój wybór.

Misiek87
13-06-2010, 23:31
Husky: a masz jakies foto "twarzowe" kamerzysty? :) Z tego ujecia wyglada znajomo, chcialerm obadac :)

pank
13-06-2010, 23:32
O, stary, współczuję.

fil91
14-06-2010, 00:36
Od taty młodej dowiedziałem się, że jestem bezczelny bo wchodzę jemu w kadr.
Miałem identyczną sytuację , a u Ciebie na dodatek jeszcze profi duecik...współczucia

michallubon
14-06-2010, 01:01
Pamiętam jak mi się przytrafiła mała przygoda już dość dawno temu jak miałem swoją pierwszą cyfrówkę - Olympusa E-10. Mieliśmy się wybrać ze znajomymi na małą sesję do Chęcin na zamek. Kupiłem nowe baterie - akumulatorki. Zadowolony bo super pojemne były (jak na tamte czasy) ponad 2000 mAh. Otwieram na zamku paczkę z bateriami, ładuję, odpalam i... ciemno. Sprawdzam raz, drugi -nic. Myślę sobie "badziew, a nie baterie!". Sprawdzam drugi zestaw - to samo... podchodzi kolega, bierze pudełko i wolno z angielszcza czyta: "przed pierwszym użyciem naładuj baterie...".
Przyzwyczajony do normalnych paluszków nie pomyślałem, że akumulatorki mogą być fabrycznie nienaładowane...

Kolejną foto-wpadkę miałem jak sprzedawałem aparat i pojechał do kupca razem z szybkozłączką... oczywiście nic takiego nie znalazł - trudno.

Parteq
14-06-2010, 01:08
[...]
Przyzwyczajony do normalnych paluszków nie pomyślałem, że akumulatorki mogą być fabrycznie nienaładowane...

Eneloop sie reklamuje ze kazda nowa jest naladowana, a w ciagu roku "lezakowania" traci chyba okolo 20%. Nie sprawdzlem przyznam sie, zawsze po otwarciu paczki wkladam do .



Kolejną foto-wpadkę miałem jak sprzedawałem aparat i pojechał do kupca razem z szybkozłączką... oczywiście nic takiego nie znalazł - trudno.

Ooo, a to swinia :D

wojpok
14-06-2010, 01:35
Nie zlecenie ale wpadka.

Juvenalia, ostatni rok na wydziale, trzeba coś pamiątek porobić. Bateria na ładowarkę, miga ? Miga ! Znaczy ładuje, wiec do łóżka i dobranoc. Rano aparat, baterie z ładowarki bez spojrzenia nawet na nią (wczesna pora była). Na wydział, po koszulkę juvenaliową etc... No to zanim się zacznie pochód zrobię kilka zdjęć z uczelni. Zrobiłem dwa i bateria padła.

Tak ją włożyłem w ładowarkę że stykały tylko te styki którym miganie zawdzięczać mogłem, te właściwe od ładowania nie. Jako biedny student nie dorobilem sie drugiej, a ładowarki nie brałem. Wiec powrót na szybko do mieszkania 30 minut na ładowarce, powrót na uczelnie, i te kilka zdjęć jest.

O wypadach na zdjęcia bez karty nie wspomnę.

rOOmak
14-06-2010, 02:02
O wypadach na zdjęcia bez karty nie wspomnę.

Dlatego ja mam wylaczona ta opcje w aparatach i kazdemu zawsze to radze ustawiac.

Co do wpadek.
Raz zatrudniła mnie agencja(nazwijmy-ABC) która nie cieszy się zbyt dobrą opinią. Sprzedają zdjęcia typu paparazzi. Miałem robić zdjęcia na bankiecie, ale głównie chodziło o kilku sławnych gości. Załatwiłem sobie wejście i jestem na bankiecie. Podchodzi do mnie organizator i pyta się jaki mam temat.
Odpowidam, że ogólny reportaż z wydarzenia.
On wyraźnie odetchną z ulgą i komentuje: -to robisz dla gazety XYZ.
Ja bez większego namysłu przytakuje.
On: -a bo jest redaktor z twojej gazety na sali
Ja z zimną krwią robie pewną minę i znowu przytakuje.
W tym momencie ktoś go zagadał a ja delikatnie obrót na pięcie, zgarnąłem przegryzkę ze stołu i długa w tłum... :D

wojpok
14-06-2010, 02:06
Dlatego ja mam wylaczona ta opcje w aparatach i kazdemu zawsze to radze ustawiac.



No i jest ustawiona. Wyjmujesz aparat na miejscu, wkładasz baterie, włączasz, widzisz kadr, chcesz pstrykać a tu "NO CF!"

rOOmak
14-06-2010, 02:11
Wiem, że moje podejście ma wady, ale ja używam 16GB w 5DII i 4GB w 30D i w ogóle nie wyciągam kart. Jeszcze mi nie zabrakło pamięci.

wojpok
14-06-2010, 02:15
Nawet do czytnika ? Bo ja najczęściej zostawiałem w czytniku...

rOOmak
14-06-2010, 03:32
wszystko na kabelku. Podłączam pod USB idę wziąć prysznic, i jak wrócę już zgrane :D Poza tym ładnie mi się fotki segregują według daty i godziny itd. Dla mnie działa.

C80
14-06-2010, 07:53
Człowiek lata fotografuje, a czasami walnąć babola... Impreza miejska, burmistrz i inne vipy zbierają się by odsłanić tablice pamiątkową na jakiejś historycznej budowli otwartej po odnowieniu. Przymierzam się z aparatem, mierzę i... nie mogę wykonać zdjęcia, bo wysiadła bateria. Szybko wyjmuję z drugiego 40D i przekładam i to samo. Co się dzieje? Kadry mi zaraz uciekną... Okazało się, że grip minimalnie się odkręcił i przestał zasilać body.

Kilka zdjęć mi uciekło, ale i tak reszta była bardzo udana. Co z tego skoro musiałem wrócić po kilkunastu minutach bo okazało się, że bardziej chodziło o zdjęcia samego odnowionego budynku. A władz miasta i radnych miało nie być na zdjęciach, bo "przed wyborami nie promujemy polityków". :mrgreen:

michallubon
14-06-2010, 09:46
Eneloop sie reklamuje ze kazda nowa jest naladowana, a w ciagu roku "lezakowania" traci chyba okolo 20%.

Tak, teraz większość producentów ma już naładowane akumulatorki ale wtedy...
Przytargałem baterie z USA i na polskim rynku nie było jeszcze tak niesamowicie pojemnych jak 2000mAh :)
Przyjemnie powspominać.

MM-architekci
14-06-2010, 10:23
wszystko na kabelku. Podłączam pod USB idę wziąć prysznic, i jak wrócę już zgrane :D Poza tym ładnie mi się fotki segregują według daty i godziny itd. Dla mnie działa.

no jak się zgrywa 100 zdjęć ok , spróbuj zgrać 40GB materiału przez kabelek...

dinderi
14-06-2010, 10:36
wszystko na kabelku. Podłączam pod USB idę wziąć prysznic, i jak wrócę już zgrane :D Poza tym ładnie mi się fotki segregują według daty i godziny itd. Dla mnie działa.
Używając ZoomBrowsera, to samo się robi z czytnika. Z tą różnicą, że:
1. dużo szybciej
2. bez obciążania baterii

lux
14-06-2010, 12:04
i ja miałem przygodę:
- w piątek bawię się aparatem i lampką jakąś manualną.
- w sobotę godzinę przed robotą myślę, sprawdzę jak ładuje się lampka systemowa. Podpinam a błysku nie ma ! Lekki szok i duża panika. No nic, myślę lampa nawaliła. Jadę pożyczyć drugą, wraca, podpinam i nic....! To kurde myślę aparat, lecę pożyczyć aparat i 3 minuty przed robotą idę ze sprawny pożyczonym aparatem.... Okazało się, ze ta manualna lampa spaliła sanki aparatu. Po kilku miesiącach używania w ten jeden jedyny raz....

rOOmak
14-06-2010, 19:37
no jak się zgrywa 100 zdjęć ok , spróbuj zgrać 40GB materiału przez kabelek...

Nie mam takich kart :mrgreen: W ogóle jak wracam z materiałem przekraczającym 500 fot z jednego dnia to się denerwuje ze przesadziłem. Ale jak kiedyś dojdzie do tego, że będę musiał używać kilku kart to na pewno dokupię czytnik i zmieni mi się filozofia. I pewnie zrozumiem co to znaczy zapomnieć wsadzić kartę do aparatu :D

gixxxer
14-06-2010, 20:36
Dodam na koniec , że fotograf miał Nikona.

nikona wybaczę (bo d3s chętnie bym przyjął ;))
ale za :
1. tego typu
2. tak "ojebane" ciżemki ... dyskwalifikacja :mrgreen:

zabol
15-06-2010, 15:37
ślub, wychodzimy z kościoła, ludzie sypią ryżem, robię zdjęcia i zaczęła przeszkadzać mi torba ze sprzętem (większość szkła miałem na pasku, a drugie body na ramieniu) odstawiłem torbę pod kościołem i dalej robie foto. Potem szybki desant do samochodu i jedziemy na imprezę. Wchodzę do restauracji i myślę sobie, o jak ciemno, trzeba by błysnąć lampą. Ale gdzie jest lampa?! Co więcej gdzie jest torba ze sprzętem?! Całe szczęście brat panny młodej zabrał torbę spod kościoła :D

michal_sokolowski
15-06-2010, 16:48
ja w sobotę dostałem niezłą porcją ryżu po oczach........ to nie wpadka, taki tylko incydencik.

leCoq
15-06-2010, 17:29
Z kumplem robiliśmy we dwóch imprezę osiemnastkową, w systemie jeden się bawi drugi foci zmiana co jakiś czas;)

Wszystko przygotowaliśmy, naładowane baterie, ładowarka "w razie czego" leży za barem, karty puste i gotowe, lampa błyska a dekle zdjęte. I nagle - nie ma odbłyśnika. No to przed klub uderzamy, jako że na rynku w Krakowie ulotki na dobrym papierze dają co pięć metrów i taką uloteczkę niezadrukowaną stroną jako odbłyśnik.

Jest druga, ktoś mi o papier zahaczył, tak że ten na ziemię spadł. Podnoszę, instaluję gumeczką, cykam z 10 zdjęć z parkietu i patrzę co wyszło, a tu wszystko ma jakiś straszny zielony zafarb. No to myślę - balans się totalnie porąbał? Nie, wszystko jak miało być myślę, kombinuję, a tu kumpel podchodzi na zmianę wachty i mówi "Czemu odbłyśnik drugą stroną jest na lampie?" Ulotka pizzerii czy czegoś, cała w zieleniach, także problem się wyjaśnił:)

W ramach podsumowania - zdjęcia po obróbce wyglądały naprawdę nienajgorzej:)

Pawel_G
15-06-2010, 19:56
ja w sobotę dostałem niezłą porcją ryżu po oczach........ to nie wpadka, taki tylko incydencik.

To jeszcze nic - jak dwa tygodnie temu podjechałem blisko coby wyjście z kościoła na fishu zrobić to w otwartej torbie miałem pewnie z pół kilo ryżu i kilka drobniaków. Oczywiście powpadało to wszystko i do szkieł. Teraz widzę sens stosowania filtrów ochronnych na przednią soczewkę :mrgreen:

Handelson
15-06-2010, 20:04
To jeszcze nic - jak dwa tygodnie temu podjechałem blisko coby wyjście z kościoła na fishu zrobić to w otwartej miałem pewnie z pół kilo ryżu i kilka drobniaków. Oczywiście powpadało to wszystko i do szkieł.

Powpadało Ci DO SZKIEŁ??? Jakim cudem? :-D

Pawel_G
15-06-2010, 20:07
Normalnie - otwarta torba a klapę górną miałem wywiniętą tak żeby łatwo było szkła zmieniać w kościele :)

Handelson
15-06-2010, 20:10
No to powpadało do torby i na szkła chyba... a nie do szkieł ;)
Bo odczytałem, że wpadło Ci do środka szkieł :)

Pawel_G
15-06-2010, 20:19
No - do samych tubusów nic nie wpadło ale "do szkieł" - czyt. do osłon przeciwsłonecznych powpadało kupę monet. Nawet nie chcę myśleć z jakim impetem tam spadły.

Handelson
15-06-2010, 20:22
No - do samych tubusów nic nie wpadło ale "do szkieł" - czyt. do osłon przeciwsłonecznych powpadało kupę monet. Nawet nie chcę myśleć z jakim impetem tam spadły.

Ojojoj :( Dlatego ja zawsze klapę od Katy na dół. Nie zawsze przypinam a kiedyś już się prawie wysypały. Trzeba o tym pamiętać, tylko w ferworze walki... ;)

Pawel_G
15-06-2010, 20:34
Właśnie czekam na dostawę kompletu lens case więc nie powinno już być problemu.

MM-architekci
16-06-2010, 09:08
No - do samych tubusów nic nie wpadło ale "do szkieł" - czyt. do osłon przeciwsłonecznych powpadało kupę monet. Nawet nie chcę myśleć z jakim impetem tam spadły.

Nie panikuj , bez przesady , to nie impet żeby od razu soczewke rysował.

Pawel_G
16-06-2010, 09:13
No nie wiem - taka złotówka (największa z monet jakie mi spadły) spadająca z powiedzmy 3 m ma już jakąś energię. Tym bardziej że pewnie uderzyła krawędzią.

diplo
16-06-2010, 15:57
Więc nadrugi raz "zatyczki" na obiektyw załóż. Kiedyś pamiętam ze 3-4 lata temu jakiś gość weselny potraktował moje szkiełko paluchem dobrze, że filtr był bo nie byłoby mi do śmiechu. Dosłownie mnie odepchnął jak węża tańczyli. Co prawda potem jego brat podszedł i przepraszał.

Handelson
16-06-2010, 15:59
Dosłownie mnie odepchnął jak węża tańczyli.

Dlatego na węże trzeba bardzo uważać ;)
Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać :)

micles
16-06-2010, 18:03
jakiś gość weselny potraktował moje szkiełko paluchem dobrze, że filtr był bo nie byłoby mi do śmiechu.Oh nie! Paluchem! I co teraz?! :D Bez przesady... Uderzenie złotówką spadającą z metra jeszcze rozumiem, ale paluch?

pank
16-06-2010, 18:05
Złotówka spadająca z metra też raczej nic szkłu nie zrobi.

micles
16-06-2010, 18:19
Stosunkowo duże ciśnienie raczej wywiera. Jak huknie brzegiem, albo krawędzią... Napiszmy do MythBusters :D

MM-architekci
16-06-2010, 21:54
No nie wiem - taka złotówka (największa z monet jakie mi spadły) spadająca z powiedzmy 3 m ma już jakąś energię. Tym bardziej że pewnie uderzyła krawędzią.

No proszę cie :twisted: , to nie jest monet ciśnietą z całej siły prosto w szkło , taka obsesja jest nie zdrowa ;]

Odnośnie paluchów na szkle to ja zawsze mam uwalony obiektyw , czym tu się przejmować ?...

LemonR
17-06-2010, 10:32
Zapomniałem o ślubie, który miałem fotografować.
A było to tak:
Umowa którą miałem podpisaną skleiła mi się z ofertami i nie zaznaczyłem jej w kalendarzu.
W czwartek dostaje maila od firmy zajmującej się strojeniem kościoła abym na ślubie wykonał kilka zdjęć ich pracy, a ja na to, że bardzo chętnie ale nie mam czasu w tym dniu (takie kurtuazyjne - spadaj na drzewo).
W piątek rano dostaje ponownie maila z treścią mniej więcej: "to dziwne ale właśnie od pary młodej dowiedzieliśmy się, że to właśnie pan będzie fotografował ich ślub"
I tu zapaliła mi się czerwona lampka, zadzwoniłem do firmy od dekoracji i miła pani potwierdziła tą informację, poprosiłem o sprawdzenie jeszcze raz ... dwie minuty później zadzwonił pan młody i wszystko się potwierdziło byliśmy umówieni na piątek (plener-ślub-zabawa) a pracę miałem rozpocząć plenerem o 13 30 - zdążyłem

micles
17-06-2010, 23:51
No to hardkorowo :D Młodzi się dowiedzieli, że zapomniałeś? ^^

LemonR
18-06-2010, 07:56
Tak wiedzieli wszystko ale na plenerze już się śmiali z tego.

rOOmak
18-06-2010, 09:51
Ładnie wybrnąłeś z sytuacji. Gorzej jakbyś zabukował dzień na dwie imprezy :D

LemonR
18-06-2010, 10:55
Na szczęście to był piątek, na szczęście odezwała się firma od dekoracji - dwa szczęścia w jednym dniu chyba wyczerpałem limit do końca roku.

Parteq
18-06-2010, 11:04
Na szczęście to był piątek, na szczęście odezwała się firma od - dwa szczęścia w jednym dniu chyba wyczerpałem limit do końca roku.

Taka karma, nalezalo Ci sie :D

streaker
25-06-2010, 00:07
W sumie wtórny wpis, ale zdarzyło mi się - na ślubie pan młody przyjeżdża do panny młodej, biorę aparat sprzed ławki przy której na niego czekałem, włączam... i nic, nie reaguje... a 5 min. temu jak sprawdzałem jakie światło jest w klatce było ok... Pan młody coraz bliżej, a ja mała panika - ok, biorę backup, przepinam szybko szkło, bo na backupie ciemny zoom (pan młody coraz bliżej), wpinam lampę (młody mnie mija), lecę za nimi, bo na klatce zaraz wykupiny zaczną. Robię pierwsze zdjęcie - ciemność widzę - lampa nie strzela, przepinać drugiej nie ma czasu, a na klatce światło tylko z malutkich okienek na półpiętrze (FUCK!), podkręcam iso i lecę do pokoju - tam się udało bo lato i słoneczny dzień. Wracam za świadkową do przedpokoju - kręcę iso jeszcze bardziej, wydłużam czas - jeszcze potem wyciągałem z rawa, bo ciągle ciemno - szumy wyszły brzydkie i motion blur, ale zrobiłem b&w artistic grain photo :D, przy trzecim podejściu wpadłem, że lampę można zamiast TTL na manualu spróbować - zadziałało, końcówka wykupin, przywitanie i błogosławieństwo są zrobione jak bozia przykazała :D. Po wszystkim przełączyłem się znowu na TTL'a i wszystko śmigało - do dzisiaj nie wiem co wtedy nie zgrało ?

Powód całego zamieszania - odkręcony grip w podstawowym body, zauważyłem jak po usadowieniu się w aucie i położeniu aparatu nagle odpalił.

Innym razem robiąc detal na dekoracji tortu wjechałem w niego lampą (postawiona na prosto, do odbijania z sufitu) - kelner, który miał z nim wjeżdżać tylko się uśmiechnął i dał mi szmatkę do wytarcia lampy :D

No i jeszcze jedno wesele, którego miałem nie robić, ale awaryjnie jednak musiałem i wszystkie aku do lampy miałem praktycznie rozładowane (może 1/3 ostatniego kompletu), 2h przed wyjazdem podładowałem, potem na sali ładowałem - ale był drobny problem - to normalna ładowarka była - 8h na komplet... Po tym kupiłem sobie szybką-ładowarkę, która w 1-1,5h ładuje jeden komplet :)

FunWorld
09-07-2010, 10:30
No to ja może wrzucę coś. Na szczęście nie moja "wpadka":
http://www.youtube.com/watch?v=qdX1nCPVPL8

mc_iek
09-07-2010, 10:35
Boję się otworzyć lodówkę...

pank
09-07-2010, 11:18
To prawda, ten filmik chyba już wszędzie się pojawił. BYŁO!

michal_sokolowski
09-07-2010, 11:45
no to ja bym niechcący strasznego obciachu narobił - w kościele - wtedy robiliśmy ze znajomą we dwie osoby, - tak byłem zaangażowany w robienie zdjęć, że potrąciłem wielki świecznik - zachwiał się, ja o niczym nie widziałem - na szczęście znajoma go w ostatniej chwili złapała.....
gdyby nie ona to by pier........ na podłogę, huk byłby straszny, a w kościele, wiadomo cisza, spokój, to było bodajże na kazaniu dla młodych....
teraz robię sam, więc bardziej uważam jak łażę.

innym razem żona przed wyjściem - dobra kobieta, wcisnęła mi do kurtki jabłko.
W kościele na kazaniu wyginając się i kucając z aparatem jabłko wypadło z kieszeni - potoczyło się kilka metrów, gdzieś w pobliżu siedzącej pary młodej.....

Motyw z wjechaniem w tort aparatem kolegi Streakera the best :-)

micles
09-07-2010, 12:18
Raz kumpel zahaczył butem o gong i dzwoneczki (te do Komunii Św). Ksiądz twardy, nawet wzroku nie oderwał od pary.

mamiyka
09-07-2010, 12:48
Po ceremonii klasyczne gratulacje od gości przed kościołem dla młodej pary.
Gości sporo,więc i trwało to trochę,ale w końcu,nawet "najdłuższa żmija przemija".
Zbieram dupsko do samochodu i na weselicho.
Nagle skok ciśnienia : gdzie jest mój plecak z gratami???
Ok,został w kościele przy spowiedniku.
Biegnę do kościoła,a kościół już zamknięty...

pe.en.de
10-07-2010, 01:08
Po ceremonii klasyczne gratulacje od gości przed kościołem dla młodej pary.
Gości sporo,więc i trwało to trochę,ale w końcu,nawet "najdłuższa żmija przemija".
Zbieram dupsko do samochodu i na weselicho.
Nagle skok ciśnienia : gdzie jest mój plecak z gratami???
Ok,został w kościele przy spowiedniku.
Biegnę do kościoła,a kościół już zamknięty...

I co? Do kiedy tam stałeś?

mamiyka
10-07-2010, 09:02
I co? Do kiedy tam stałeś?

Do wczoraj ;)

Madric
10-07-2010, 09:18
Z zostawieniem gratów to większość miała i ma problemy:D:D:D. Kiedyś statyw zostawiłem ... .Przypomniało mi się na oczepinach odnajdując w kieszeni szybkozłączke, Uspokoiłem się, bo prosiłem świadka żeby wrzucił do bagażnika bo ja czasu nie miałem, po sprawdzeniu okazało się ze on zapomniał. No trudno straty muszą być 400pln poszło. Poszedłem na mszę w niedziele wchodzę zrezygnowany do Księdza patrzę na szafkę i stoi mój statyw:). Cuda się zdarzają, tym bardziej że statyw został na wejściu kościoła. Z drugiej strony znalazca pewnie nie wiedział do czego to może się przydać bo to był statyw naramienny do kamery:D:D:D.

POzdrawiam

pawel-foto
10-07-2010, 09:29
To i moja przygoda. Kazanie-siadłem na skraju takiej zwykłej ławeczki bez oparcia. Po drugiej stronie siedział kolega który kręcił. Ksiądz zrobił jakąś przerwę w kazaniu i w kościele cisza jak makiem zasiał. Wtedy mój kolega wstał..... Ławeczka po jego stronie poszła na metr do góry. Ja już siedziałem prawie na podłodze. Jakoś udało mi się w miarę po cichu postawić drugi koniec na podłodze. Dobrze że aparat miałem na kolanach a nie obok bo by wylądował na podłodze.

Lulu1988
10-07-2010, 11:37
Jeden z pierwszych ślubów "po znajomości". Wszystko było omówione 2 miesiące wcześniej, więc w dniu ślubu o nic nie dopytywałem.
Po ceremonii zrobiłem życzenia i zadowolony szybko wsiadłem do samochodu, żeby na sali być przed PM. Z kościelnego parkingu odbijam w prawo i zasuwam na salę - zajeżdżam na miejsce, a tam wszystko pozamykane, nie ma żadnych gości. Myślę sobie "what the f***", dzwonię na jedyny kontakt, ale oczywiście nikt nie odbiera. Dopiero w tym momencie zaskoczyłem, że skręciłem w złą stronę i przyjechałem pod inny lokal. Poty mnie oblały, wsiadłem do samochodu i dawaj prawie 100km/h przez teren zabudowany bo do właściwej sali 10km. Szczęścia mi zabrakło, bo nie zdążyłem na powitanie.....

malum
10-07-2010, 18:57
To i moja przygoda. Kazanie-siadłem na skraju takiej zwykłej ławeczki bez oparcia. Po drugiej stronie siedział kolega który kręcił. Ksiądz zrobił jakąś przerwę w kazaniu i w kościele cisza jak makiem zasiał. Wtedy mój kolega wstał..... Ławeczka po jego stronie poszła na metr do góry. Ja już siedziałem prawie na podłodze. Jakoś udało mi się w miarę po cichu postawić drugi koniec na podłodze. Dobrze że aparat miałem na kolanach a nie obok bo by wylądował na podłodze.

Miałem niemal identyczne zdarzenie, ale to ja robiłem zdjęcia, a kamerzysta fruwał, dosłownie, bo jemu się wyhamować nie udało... Z wielkim hukiem padł plackiem na ziemię, a ławka chwilę po nim. A jaka była reakcja ludzi? ŚMIECH, łącznie z młodymi i księdzem. Żal mi go było, ale faktycznie wyglądało to zabawnie...

rOOmak
13-07-2010, 10:36
Miałem niemal identyczne zdarzenie, ale to ja robiłem zdjęcia, a kamerzysta fruwał, dosłownie, bo jemu się wyhamować nie udało... Z wielkim hukiem padł plackiem na ziemię, a ławka chwilę po nim. A jaka była reakcja ludzi? ŚMIECH, łącznie z młodymi i księdzem. Żal mi go było, ale faktycznie wyglądało to zabawnie...

Fajna sytuacja na ślubie.Młodzi będą mieli o czym wspominać. :)
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Ps. Nigdy nie wiem czy poprawnie jest powiedzieć mieć czy mieli w takim zdaniu... :oops:

Blindseeker
13-07-2010, 14:33
To kolej na mnie.

W zeszłym roku na jednym ze ślubów, droga od wejścia do kościoła po sam ołtarz przystrojona była wielkimi, ciężkimi wazonami z kwiatami. Oczywiście, wychodząc z kościoła, przodem do młodych i tyłem do wejścia całkowicie o tym zapomniałem....
Efekt był taki, że plecakiem wyrżnąłem w jeden z takich wazonów (na oko 30 kg, wysokość z kwiatami 1,5m), wazon elegancko pierdzielnął o posadzkę, huk na cały kościół ;)
Jeden z gości szybko pomógł mi podnieść wazon, a Młodzi byli tak zaoferowani, że nawet nie zauważyli :-)))

pe.en.de
13-07-2010, 15:14
Ftografujecie wszystko ale z własnego wypadku nikt nic nie uwiecznił?
No ludzie, cały czas czekacie z gotowymi aparatami a jak chwila podejdzie do was to co?
zażenowanie bierze górę na profesjonalizmem?

Blindseeker
13-07-2010, 15:24
Ftografujecie wszystko ale z własnego wypadku nikt nic nie uwiecznił?
No ludzie, cały czas czekacie z gotowymi aparatami a jak chwila podejdzie do was to co?
zażenowanie bierze górę na profesjonalizmem?

Ja gdzieś powinienem mieć zdjęcie jak podnoszę wazon ;)))
Jeden z gości mi zrobił.

pe.en.de
13-07-2010, 15:35
Ja gdzieś powinienem mieć zdjęcie jak podnoszę wazon ;)))
Jeden z gości mi zrobił.

to może być ciekawsze od innych opowiadań

Thomason2005
13-07-2010, 15:35
W zeszłym roku też miałem małą wpadkę. Czekając sobie na Parę Młodą przed weselem, postanowiłem stanąć sobie obok wejścia i przejrzeć zdjęcia ze ślubu. A że był upał, więc i "świeże powietrze" było mi potrzebne. Oparłem się o ściankę i przeglądam, przeglądam...Nagle czuję, że coś mi za ciepło w plecy...za chwilę zaczęło mnie parzyć...Odskoczyłem od ściany, za mną dym...Z szybkością światła zdjąłem z siebie marynarkę i zacząłem gasić. Straty: dziurawa marynarka, lekko stopiona koszula i przygrzane plecki.

diplo
13-07-2010, 15:51
To o co ty sie oparłeś ?

micles
13-07-2010, 15:54
O ściankę, przecież napisał.

Blindseeker
13-07-2010, 15:55
O ściankę, przecież napisał.
chyba o firewall'a ;)

Marcin K
13-07-2010, 16:40
O ściankę, przecież napisał.

I rozumiem, że to był samozapłon ścianki ? :)

michal_sokolowski
13-07-2010, 16:46
mnie ostatnio kobieta na weselu poprosiła do tańca, powiedziałem że tu pracuję, ona w ogóle nie słuchała, nie miałem wyjścia, zatańczyłem..... w tańcu mówiła mi, że jej facet się na nią wkurzył, bo się narąbała, śpiewała mi do ucha, już nie pamiętam co to leciało.

pank
13-07-2010, 16:47
Barabarabararikitikitak?

ExploRa
13-07-2010, 17:06
mnie ostatnio kobieta na weselu poprosiła do tańca, powiedziałem że tu pracuję, ona w ogóle nie słuchała, nie miałem wyjścia, zatańczyłem..... w tańcu mówiła mi, że jej facet się na nią wkurzył, bo się narąbała, śpiewała mi do ucha, już nie pamiętam co to leciało.

spiewala... ze jest chetna :) ...pare razy mi sie to zdarzylo... a tekst ten sam :) ...bo maz... itp. :) Trzeba umiejetnie i z fantazja taka "kobitke" odstawic, bo potem sa wstanie latac za Toba :) hehe

micles
13-07-2010, 18:21
bo potem sa wstanie latac za Toba :) heheMężów bym się bardziej obawiał :P

Sergiusz
13-07-2010, 18:33
Mężów bym się bardziej obawiał :P

Ma to i dobre strony bo jak mówi przysłowie: „U mężatki nie ma wpadki”

Mr_Black
13-07-2010, 19:13
mnie ostatnio kobieta na weselu poprosiła do tańca ...

Mnie też, odmowy nie pomagały. Młoda fajna itd, ale że w tańcu dobry nie jestem, tak mną zakręciła, że modliłem się o koniec piosenki bo jeszcze 10 sekund i poleciałbym prosto na ścianę niczym rozkręcony bąk :mrgreen: ależ by mieli ze mnie polewkę (wesele malutkie, więc każdy by zauważył). Godzinę później jeszcze jedna mnie wciągnęła ... pechh, ta nie kręciła ale za to nie dała się prowadzić :shock:

LemonR
21-07-2010, 22:26
mnie ostatnio kobieta na weselu poprosiła do tańca...


...parę razy mi się to zdarzyło...


Mnie też...

A klikacie na weselach?

micles
22-07-2010, 09:37
No. Migawką :D

dr Dundersztyc
22-07-2010, 11:17
A klikacie na weselach?

zależy ;-)

streaker
22-07-2010, 11:29
mnie ostatnio kobieta na weselu poprosiła do tańca
Ale jaka to wpadka ? Toż to komplement, że masz branie xD . Jak jest ładna i trzeźwa a na parkiecie nic ciekawego się akurat nie dzieje to bierzesz i tańczysz :) Jak przyszła sama to na koniec wesela bierzesz jeszcze numer telefonu :D Jak powyższe warunki nie są spełnione to bierzesz aparat do ręki i twardo mówisz, że musisz teraz iść popracować, bo coś tam (np. coś ciekawego się dzieje, musisz mieć więcej materiału etc.) i udajesz się w okolice parkietu.

esel
22-07-2010, 12:45
A mnie się to wydaje jednak trochę nieprofesjonalne :-/ W końcu para młoda płaci fotografowi za robienie zdjęć a nie imprezowanie. Na miejscu młodego na pewno zwróciłbym takiemu "pląsającemu" uwagę.

MacGyver
22-07-2010, 12:47
A mnie się to wydaje jednak trochę nieprofesjonalne :-/
No wiesz, z drugiej strony osoby z obsługi powinny spełniać zachcianki i oczekiwania gości ;-)

kasmika
22-07-2010, 13:14
A mnie się to wydaje jednak trochę nieprofesjonalne :-/ W końcu para młoda płaci fotografowi za robienie zdjęć a nie imprezowanie. Na miejscu młodego na pewno zwróciłbym takiemu "pląsającemu" uwagę.

Bez przesady, chwila przerwy każdemu dobrze zrobi - fotograf to też w końcu człowiek - i herbatki powinien się napić albo może nawet kawki ;)

Gorzej jak fotograf jest "za bardzo zmęczony"... Kilka tygodniu temu byłam na weselu (jako gość) i pan fotograf weselny prof (mówił, że posiada legitymację zpaf), do godziny 1:00 (o tej godzinie wyszłam) większość czasu spędził siedząc przy stole dla gości pijąc winko (przy węższej części stołu - dostawiając sobie krzesełko), albo na zewnątrz paląc papierosa.

Niestety jeszcze nie miałam okazji obejrzeć zdjęć, być może robi niesamowite zdjęcia... niemniej trochę zadziwił mnie jego tryb pracy... Kolejna rzecz, która mnie zdziwiła - miał na szyi 2 aparaty: canona i nikona :) To się nazywa miłość ponad podziałami ;) Acha, do canona miał podpiętego c17-200 - na ślubie i na weselu...

streaker
22-07-2010, 13:19
Jak zatańczysz jeden czy dwa tańce przez całe wesele, to nikt się nie będzie czepiał. Większość ludzi jest odpowiednio wyluzowana i pomyśli co najwyżej, że fotograf też człowiek :) Chyba, że trafisz na wyjątkowo upierdliwą parę/rodzinkę, ale takich od razu rozpoznasz.

Nieprofesjonalne to jest picie i robienie słabych zdjęć ;)

pank
22-07-2010, 13:25
Z piciem to tak jak z tańcami IMHO, z umiarem, symbolicznie można.

mamiyka
22-07-2010, 13:29
....

Niestety jeszcze nie miałam okazji obejrzeć zdjęć, być może robi niesamowite zdjęcia... niemniej trochę zadziwił mnie jego tryb pracy... Kolejna rzecz, która mnie zdziwiła - miał na szyi 2 aparaty: canona i nikona :) To się nazywa miłość ponad podziałami ;) Acha, do canona miał podpiętego c17-200 - na ślubie i na weselu...

To jakiś przedpremierowy model obiektywu?

esel
22-07-2010, 13:29
Bez przesady, chwila przerwy każdemu dobrze zrobi - fotograf to też w końcu człowiek - i herbatki powinien się napić albo może nawet kawki ;)

Nie no wiadomo to oczywiste, ale tańce jak dla mnie już się nie mieszczą w tych granicach :) Ale jaa jestem świeżak w tej dziedzinie dlatego moje przemyślenia są bardziej teoretyczne niż praktyczne.

kasmika
22-07-2010, 13:52
Kobiecie się nie odmawia jak ładnie prosi... ;) Z resztą nie mówimy tu o hulankach i swawolach :)

mamiyka
22-07-2010, 14:14
Tańce fotografa na weselu to dla mnie amatorka.
Nie można zapominać,że jesteśmy w pracy i takie zachowanie nie jest profi.
Może właśnie ucieka najciekawszy moment po drugiej stronie sali,kiedy bawimy się w najlepsze?
To samo tyczy się picia alkoholu na fotografowanej imprezie.
Orkiestra to z reguły sobie na to pozwala,bo wtedy lepiej się (niby) improwizuje,ale fotografowi to raczej w niczym nie pomaga,a i migawka jakby jest wolniejsza i autofokus mniej trafia.:wink:

Kiedy kobieta ładnie do tańca prosi to równie elagancko trzeba się uśmiechnąć,unieść aparat w jej stronę, błysnąć fleszem w oczy i o wszystkim zapomina-wersja Men in black :mrgreen:

pank
22-07-2010, 14:29
A na papierosa można wyjść? Albo do kibla? Bo może coś uciec.

streaker
22-07-2010, 14:35
Czyli jeśli idziesz na jakieś 12h na imprezę fotografować (z czego jakieś 6-9h będzie na sali), to nie zrobisz sobie 5min przerwy (bo nawet nie tyle zajmie ci zatańczenie jednego kawałka) tylko będziesz ganiał cały czas z aparatem... Bo Ty jesteś Pan Fotograf, Profesjonalista, przez duże P...

Mniej spinania, więcej uśmiechu, a goście będą lepiej na aparat reagować i na pewno złapie się dużo ciekawych momentów :)

A alkohol IMO to najwyżej pół kieliszka, symbolicznie, jak PM podejdzie do stolika i się będzie upierać, że z każdym muszą wypić na swoim weselu :)


A na papierosa można wyjść? Albo do kibla? Bo może coś uciec.
A kolację zjeść i kawę wypić ?

zanussi
22-07-2010, 14:37
Wychodząc tyłem z kościoła, fotografując także wychodzących młodych trąciłem torbą fotograficzną jeden z sześciu pięknych szklanych flakonów - taki może 70, może 80 cm wysokości). Flakon ponoć (ja tego nie widziałem aż do momentu upadku) zachwiał się powoli, ktoś go jeszcze próbował (chyba już tylko wzrokiem) łapać i w efekcie flakonik jad długi padł na kamienną posadzkę kościoła rozwalając się na chyba milion kawałków, oczywiście woda się rozlała, kwiat z pozycji wertykalnej na horyzontalną... Skończyło się na tym, że towarzystwo i kościelny byli wyluzowani..... Jak to bywa na ślubach - co by się nie stało - zawsze wychodzi na to że to na szczęście młodym :D No więc ja im w ten sposób szczęścia życzyłem :D

mamiyka
22-07-2010, 14:53
A na papierosa można wyjść? Albo do kibla? Bo może coś uciec.

Nie palę,a do trójkącika chodzę w czasie przerw w grze zespołu,kiedy weselnicy siorbią rosołki i wciągają inne frykasy.Fotografowanie w takiej chwili nie jest mile widziane :mrgreen:


Czyli jeśli idziesz na jakieś 12h na imprezę fotografować (z czego jakieś 6-9h będzie na sali), to nie zrobisz sobie 5min przerwy (bo nawet nie tyle zajmie ci zatańczenie jednego kawałka) tylko będziesz ganiał cały czas z aparatem... Bo Ty jesteś Pan Fotograf, Profesjonalista, przez duże P...


Chyba sam nie wierzysz w to co napisałeś :lol:
Nie Przeginaj z tą Patetyczną rolą Pana Fotografa przez duże P :mrgreen:




Mniej spinania, więcej uśmiechu, a goście będą lepiej na aparat reagować i na pewno złapie się dużo ciekawych momentów :)

Również zalecam :lol:



A alkohol IMO to najwyżej pół kieliszka, symbolicznie, jak PM podejdzie do stolika i się będzie upierać, że z każdym muszą wypić na swoim weselu :)


A ja zawsze tłumaczę,że wypiłem już flaszkę i jak dołożę te "pół kieliszka" to kelnerka będzie za mnie zdjęcia musiała robić.Jesteś ciekaw miny PM ?:?:





A kolację zjeść i kawę wypić ?

Nie.
Dopiero na drugi dzień.
W domu. :mrgreen:

pank
22-07-2010, 15:01
Moja koncepcja jest taka żeby się z parą i gośćmi zakumplować najbardziej jak się da. Wtedy nie traktują cie jak obsługę a bardziej jednego z gości, nie napinają się jak tylko widzą wycelowany w nich obiektyw i są bardziej naturalni. Z resztą ja ogólnie lubię ludzi więc takie relacje generalnie najbardziej mi odpowiadają. Co prawda nie umiem ani nie lubię tańczyć więc to w moim przypadku w grę nie wchodzi, ale mieści się w przyjętej koncepcji jak najbardziej. Jak już piję to właśnie ew. pół kieliszka z młodymi, chyba że mam nocleg na miejscu to po skończonej pracy młodzi nie wypuszczą dopóki tych kieliszków będzie więcej. Wtedy można sobie pozwolić na kilka toastów, oczywiście nie schlać się do nieprzytomności ale te 2-3 a nawet 4 można wypić.

sebcio80
22-07-2010, 15:02
Nie no. Fotograf jest co prawda w pracy ale jest też w 100% pelnoprawnym gościem na weselu.
Sam nie tańczę bo nie umiem, ale nic złego w tym nie widze. Wręcz przeciwnie.
Zresztą z wiekszoscią par jestem na Ty i często same Młode Pary namawiają mnie do odłożenia sprzętu i zabawy.

mamiyka
22-07-2010, 15:18
Nie no. Fotograf jest co prawda w pracy ale jest też w 100% pelnoprawnym gościem na weselu.


A może tylko tak Ci sie wydaje ,że jesteś 100% pelnoprawnym gościem na weselu?
Masz miejscówkę dla siebie i osoby towarzyszącej przy weselnym stole,czy siedzisz w kącie sali przy stoliczku z muzykantami? :grin:
Dajesz też kopertę po kościele PM,czy PM daje Ci kopertę za album ze zdjęciami? :grin:
Na grupowym zdjęciu też jesteś? :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Przepraszam za ten sarkazm,nie bierz tego mocno do siebie,ale nie mogłem się powstrzymać :mrgreen:
Żółwik 8-)

pank
22-07-2010, 15:29
U mnie właśnie często się zdarza że siedzę z gośćmi a nie z orkiestrą, co bardzo doceniam bo zazwyczaj z takiego miejsca lepiej widać co się dzieje na sali a przy okazji unikam gadek o tym ile orkiestra już wypiła i ile jeszcze może wypić, choć to też nie jest regułą bo zdarzają się też fajne chłopaki (i dziewczyny) na poziomie.

mamiyka
22-07-2010, 15:31
U mnie właśnie często się zdarza że siedzę z gośćmi a nie z orkiestrą, co bardzo doceniam bo zazwyczaj z takiego miejsca lepiej widać co się dzieje na sali a przy okazji unikam gadek o tym ile orkiestra już wypiła i ile jeszcze może wypić, choć to też nie jest regułą bo zdarzają się też fajne chłopaki (i dziewczyny) na poziomie.

I nic dziwnego,że chcą Ciebie napoić z każdej strony :mrgreen:

dj_zibi
22-07-2010, 15:34
U mnie tez bardzo często młodzi mówili ze mam nie tylko pracować a sie bawić. podobnie jak pank staram sie być kumplem z gośćmi dużo lepiej wtedy robi sie zdjęcia, ludzie sie nie krępują a traktują Cie jak "swojego". Sam miałem kilka razy ze nagle podchodzi dziewczyna łapiąc mnie za rękę i ciągnie do tańca! Nic złego w tym nie widze ale tylko wtedy gdy jako główny cel to zdjęcia a cała zabawa to przerywniki dość krótkie.

pank
22-07-2010, 15:35
Polska, Panie :D

streaker
22-07-2010, 15:48
Masz miejscówkę dla siebie i osoby towarzyszącej przy weselnym stole
Zawsze jest miejsce dla mnie i mojej eLżbiety ;) A o miejsce przy orkiestrze sam proszę, bo zawsze wiadomo, co się będzie za chwilę działo i jest dużo miejsca, żeby sprzęt rozłożyć.

mamiyka
22-07-2010, 15:49
Polska, Panie :D

Ano,raczej nie inaczej:lol:

Mnie najcześciej goście weselni mylą z kimś z orkiestry,nawet,jak stoję z aparatem,ale zaglądając im w oczy, od razu przebaczam ;)
W sumie jeszcze kilka lat temu,kiedy miałem dłuższe włosy od Panka, to mógłbym uchodzić za jakiegoś szarpidruta,ale teraz, jakbym założył tylko koloratkę to wypisz,wymaluj-ksiądz :mrgreen:

sebcio80
22-07-2010, 16:15
A może tylko tak Ci sie wydaje ,że jesteś 100% pelnoprawnym gościem na weselu?
Masz miejscówkę dla siebie i osoby towarzyszącej przy weselnym stole,czy siedzisz w kącie sali przy stoliczku z muzykantami? :grin:
Dajesz też kopertę po kościele PM,czy PM daje Ci kopertę za album ze zdjęciami? :grin:
Na grupowym zdjęciu też jesteś? :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Przepraszam za ten sarkazm,nie bierz tego mocno do siebie,ale nie mogłem się powstrzymać :mrgreen:
Żółwik 8-)

mnie Twoj sarkarm nie przeszkadza, każdy ma inny styl pracy, Ty siedzisz cicho w kącie trzymając ciągle aparat a ja rozmawiam z gośćmi i jestem bardziej jak kolega

micles
22-07-2010, 17:11
Co prawda nie umiem ani nie lubię tańczyć więc to w moim przypadku w grę nie wchodzi
Sam nie tańczę bo nie umiemYeah, nie jestem sam! :D

A co myślicie o przetańczeniu tego proszonego tańca z fishem na aparacie? Coś w stylu FPS ;P

mathom
22-07-2010, 17:17
Przepraszam, ale jak wy do domu wracacie po tych paru głębszych ... ??

krzysztofr
22-07-2010, 17:22
Normalnie. Samochodem :)

mathom
22-07-2010, 17:32
hehe, tak myślałem. ale wtedy to musicie się nieźle wytańcować raczej zuerst ;)

micles
22-07-2010, 17:34
Ja jeżdżę już dosyć niebezpiecznie bez %, także kieliszek odwracam już na wejściu :P

mathom
22-07-2010, 17:39
A tak na poważnie - uważam, że fotograf, orkiestra, kamerzysta, kelnerzy itd. nie powinni mieć w ogóle ustawionego na stole alkoholu. Ja tak na swoim weselu zrobiłem. W pracy się nie pije i szlus.

pank
22-07-2010, 17:51
Jak jeżdżę to zazwyczaj nie piję w ogóle, najwyżej na początku pół kieliszka z młodymi jak nalegają, jak zostaję na noc to wtedy mogę wypić więcej ale też tylko jak młodzi proszą i raczej jak skończę robić zdjęcia.

michal_sokolowski
22-07-2010, 18:46
Jak jeżdżę to zazwyczaj nie piję w ogóle, najwyżej na początku pół kieliszka z młodymi jak nalegają, jak zostaję na noc to wtedy mogę wypić więcej ale też tylko jak młodzi proszą i raczej jak skończę robić zdjęcia.

zależy od podejścia.

jeśli zdjęcia mają być zaszumione i nieostre a para młoda lubi artystyczny lans - to alkohol wskazany.

a poważnie to ja nie piję. jeśli dałbym ciała po kieliszku czy dwóch to miałbym do siebie straszną pretensję - wolę być trzeźwy.

michallubon
22-07-2010, 18:56
Myślę, że 1/2 symbolicznego kieliszka wódki albo szampana, to jeszcze nic złego. Zgadzam się też, że na stołach "pracowników" nie powinno się stawiać alkoholu. Nie mam jednak nic przeciwko jeśli na odchodnym młodzi, w ramach pewnej "rekompensaty" wręczą flaszeczkę do wypicia za ich zdrowie - miałem tak ostatnio :-D No, a za zdrowie młodych to trzeba :)

mamiyka
22-07-2010, 19:53
mnie Twoj sarkarm nie przeszkadza, każdy ma inny styl pracy, Ty siedzisz cicho w kącie trzymając ciągle aparat a ja rozmawiam z gośćmi i jestem bardziej jak kolega

A czy ja napisałem,że siedzę cicho w kącie z aparatem,czy jedynie uważam pląsy fotografa na parkiecie za amatorkę? Czujesz to (przyp.Pani Barbara :mrgreen: ) ?
Nie chodzi o to, czy rozmawiam z gośćmi,bo to oczywista oczywistość i jest to wpisane w scenariusz ślubno-weselny,napomnę,że nawet często robię extremalne żarty,żeby poluzować towarzycho.

Celowo nie wspominałem o drinkowaniu na weselu i późniejszym powrocie.
Przecież to kluczowe,bo wielu jeździ własnym autem.
I później zdziwko na wizji w "Uwaga pirat" i tłumaczenie:
" to było tylko pół kieliszka z PM" :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Kosmo
22-07-2010, 20:44
E tam ja nie pije na ślubach i jak już coś to na samym wejściu symboliczny kieliszek i tyle. Potem zajmuję się robotą
Co do wpadek to miałem jedną ostatnio. Młodzi tak zwlekali z wejsciem do kościoła, że jak zaczęli wchodzić zrobiło sie zamieszanie i szedł już do nich ksiądz w tym tłumie i niestety nie zauważyłem Kucnąłem do zdjęcia a ksiądz po prostu na mnie wszedł :-) Ale na koniec mszy ja już dziękował i gratulował młodym żeśmy we czwórkę się pośmiali i było ok :-)

Ostatnio mój kolega tak sie wczuł jak młody wnosił młoda na salę, że nie zauważył szampana i zbił coś koło 150 kieliszków. Miny młodzi mieli nie za tęgie

kasmika
27-07-2010, 13:16
Jakieś 2 miesiące temu na weselu mojej siostry p. fotografowi pękły spodnie podczas mszy :) Na szczęście miał blisko do domu i zapytał siostry po wyjściu z kościoła, czy może się ulotnić podczas składania życzeń do domu zmienić spodnie. Naprawdę zrobił to migiem i jeszcze zdążył na wypuszczenie gołąbków :)

canis_lupus
27-07-2010, 17:54
Z piciem to tak jak z tańcami IMHO, z umiarem, symbolicznie można.

Jestem w pracy - więc nie można. IMO

Shingo
27-07-2010, 18:05
Przepraszam, ale jak wy do domu wracacie po tych paru głębszych ... ??

Taxi :)

Handelson
27-07-2010, 18:08
Jestem w pracy - więc nie można. IMO

Myślę dokładnie tak samo :)

Shingo
27-07-2010, 18:09
a tak serio to nie ma sensu moim zdaniem pić na takiej imprezie jeżeliu jestes fotografem, co innego jeżeli jesteś np znajomym młodych i robisz im foty w ramach prezentu ślubnego, ja miałem taki przypadek, krzesełko razem z gosćmi, w sumie tańczyć nie tanczyłem bo nie umiem ale jak był toast bliskich znajomych to czemu miałbym odmówić ?

Handelson
27-07-2010, 18:14
a tak serio to nie ma sensu moim zdaniem pić na takiej imprezie jeżeliu jestes fotografem, co innego jeżeli jesteś np znajomym młodych i robisz im foty w ramach prezentu ślubnego, ja miałem taki przypadek, krzesełko razem z gosćmi, w sumie tańczyć nie tanczyłem bo nie umiem ale jak był toast bliskich znajomych to czemu miałbym odmówić ?

Ja podchodzę do tego w ten sposób: albo jestem gościem i się bawię albo fotografem i pracuję. Jeśli chcę zrobić młodym prezent to biorę dobrego foto ślubnego i Mu płacę. A ja sam wtedy oddaję się zabawie ;)

AMMarshall
27-07-2010, 20:33
Yeah, nie jestem sam! :D


Jeszcze ja. :)



A tak na poważnie - uważam, że fotograf, orkiestra, kamerzysta, kelnerzy itd. nie powinni mieć w ogóle ustawionego na stole alkoholu. Ja tak na swoim weselu zrobiłem. W pracy się nie pije i szlus.

A to właśnie zależy od gospodarza imprezy, czyli od PM, rodziców PM...
Różnie z tym bywa. Na jednym weselu siedziałem z zespołem dudniącym i kamerzystą, mieliśmy wielki stół i dosłownie co pół godziny ktoś przychodził (PM, ojciec młodego, rodzina) i pytał czy wszystko mamy, czy OK, itd.
Wódki było non stop na stole co najmniej 2 butelki, normalnie popijał cały skład zespołu i kamerun. Nikt się nie spił.

Ogólnie nie piję na zleceniach ale nie odmawiam jednego kieliszka PM, rodzicom młodych. Czyli 1, max 3 niepełne kieliszki na początku imprezy.

Co do wpadek:

Wpadki jakiejś poważnej nie miałem.
Na jednym ślubie w kościele po zmianie szkła aparat zrobił jakąś dziwną zwiechę - był włączony ale nie reagował na nic. Wyłączyłem, włączyłem, dalej to samo. Zrobiło mi się ciepło, wyjąłem baterię, odczekałem kilka sekund, włożyłem, zadziałał!
No i na innym ślubie w kościele odstawiłem podczas zmiany jedno szkło na bok i położyłem na nim dekielek (nie zapinając go), później chciałem je z powrotem zapiąć no i dekielek spadł, potoczył się i narobił hałasu akurat podczas momentu błogiej ciszy... :) Podszedłem, przydepnąłem, spojrzałem na PM - oni uśmiech, ja uśmiech, oko, i tyle. :)

pank
27-07-2010, 20:42
Jestem w pracy - więc nie można. IMO

Ale jakość tej pracy w dużej mierze opiera się na relacji z ludźmi, jeden kieliszek szkody żadnej nie zrobi, natomiast jeżeli ludzie traktują Cię jak kumpla dużo łatwiej się pracuje. Taka robota, po prostu. Ksiądz też przecież musi sobie walnąć kielicha.

basala
27-07-2010, 21:16
Przepraszam, ale jak wy do domu wracacie po tych paru głębszych ... ??
Jeśli o mnie chodzi to: "Za kierownicą nie ten sam człowiek". ;)

Sławek
27-07-2010, 21:45
A tak na poważnie - uważam, że fotograf, orkiestra, kamerzysta, kelnerzy itd. nie powinni mieć w ogóle ustawionego na stole alkoholu. Ja tak na swoim weselu zrobiłem. W pracy się nie pije i szlus.
Ja osobiście, podczas realizacji zleceń weselnych nie biorę alkoholu do ust. Ale nie ze względu na ETOS pracy ale dla tego że muszę wrócić samochodem. Niemniej jednak, jeśli np. kelner powie "panowie, mam zakaz podawania wam alkoholu" natychmiast ustawia mnie to "chłodno" do klientów. Zlecenie jest oczywiście wykonane poprawnie ale na rzęsach na pewno nie stanę żeby było cudnie.

mamiyka
27-07-2010, 22:13
... Niemniej jednak, jeśli np. kelner powie "panowie, mam zakaz podawania wam alkoholu" natychmiast ustawia mnie to "chłodno" do klientów. ..

A mnie wprost przeciwnie,bo wiem,że klientela oczekuje dobrych zdjęć.
I mają do tego pełne prawo.
To ich dzień,ten jedyny ,a ciągotki fotografa do alkoholu mogą to tylko zepsuć.

orlen.ownlog.com
27-07-2010, 22:50
jak zwykle prawda jest gdzies po srodku, skrajnosci rzadko sie sprawdzają.

natomiast co do wpadek to tylko przytocze czego byłem swiadkiem na jednym z wesel, a mianowicie wynajety kamerun przepadł gdzies podczas wesela, długo juz po oczepinach wytoczył sie z jakiegos kąta zupełnie pijaniutki. Kiedy orkiestra zwrociła mu uwage, że nie nakrecił oczepin krótko odburknął:
"iiiii ch..........j doklei szie żżż innnegoo weszelaaa"

:)

Sławek
27-07-2010, 22:59
A mnie wprost przeciwnie,bo wiem,że klientela oczekuje dobrych zdjęć.
I mają do tego pełne prawo.
To ich dzień,ten jedyny ,a ciągotki fotografa do alkoholu mogą to tylko zepsuć.
To niech wynajmą takiego fotografa który nie ma takich ciągot, Czyli ma "dobrą markę" a nie z góry traktować jak AA. To tak jakby wynająć opiekunkę do dzieci i powiedzieć jej żeby nie grzebała po szufladach bo biżuteria jest w bankowy sejfie.

mamiyka
27-07-2010, 23:04
Sławek,ale "dobra marka" też może się zagubić z kieliszkiem.
Zwyczajne chuchanie na zimne.
Ja przestrzegam zdroworozsądkowych reguł i do tej pory dobrze na tym wychodzę.

pank
27-07-2010, 23:22
A ja elastycznie dopasowuję się do warunków i też dobrze na tym wychodzę. Sztywne zasady są dobre w wojsku.

AMMarshall
27-07-2010, 23:33
Sławek,ale "dobra marka" też może się zagubić z kieliszkiem.
Zwyczajne chuchanie na zimne.

Ja przypominam, że mówimy o jednym, dwóch kieliszkach podczas imprezy, a nie o wypiciu pół litra podczas zlecenia.... :)

Kurcze, wyluzujcie, nie spinajcie się tak, nie ma po co.
Jeden strzeli kielicha z równym ojcem młodego, inny nie.

...a swoją drogą to lekki offtop z tym alkoholizowaniem się... :)

mamiyka
27-07-2010, 23:35
A ja elastycznie dopasowuję się do warunków i też dobrze na tym wychodzę. Sztywne zasady są dobre w wojsku.

Panie elastyczny,a byłeś Pan w wojsku,żeby tak twierdzić?

pank
27-07-2010, 23:40
O masz. Przyjmijmy na potrzeby dyskusji że chodziło mi o armię Miłościwie Panującego Cesarza Franciszka Ferdynanda a wiedzę o tej armii zaczerpnąłem z szeroko dostępnej literatury.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
O Franciszka Józefa chodziło ofkors.

Shingo
28-07-2010, 00:01
Ja podchodzę do tego w ten sposób: albo jestem gościem i się bawię albo fotografem i pracuję. Jeśli chcę zrobić młodym prezent to biorę dobrego foto ślubnego i Mu płacę. A ja sam wtedy oddaję się zabawie ;)

chyba nie zrozumiałeś mojej nie ukrytej treści postu, zostałem zaproszony jako gość, z racji tego że nie spotykałem się znikim a kasy brak jak na prawdziwego studenta przystało na prezent też ciężko wyskrobać, bo czekolady im nie kupie przecież...

A że dla mnie to wyzwanie , i robie zdjecia nie od wczoraj to dlaczego by nie, powiem ci że zarówno oni jak i ja zadowolony byłem na maxa z tego wszystkiego, nie zachowywałem się jak standardowy gośc pt. " no to teraz jedzie pociag z daleka" i sznurem z całą ekipą ale też nie byłem 75 kg powłoką mięsa z aparatem przed czaszka... robiąc zdjecia sprawiajac im super prezent nie bawiłem się gorzej niż nie jeden gość którego miałem okazje zastać przy stole śpiącego z czołem na blacie...

Jeżeli miałbyś ochote obejrzeć te zdjecia to chętnie podrzuce ci link tylko wyślij PW

ElSor
28-07-2010, 00:15
Jeśli o mnie chodzi to: "Za kierownicą nie ten sam człowiek". ;)
Po weselu w taka noc to strach po trzezwemu do domu wracac :mrgreen:


Oczywiscie gdy sie jest gosciem i pasazerem.
Sam nie preferuje picia w pracy jakakolwiek ona by nie byla, chyba ze mozna lub wrecz trzeba, wtedy max 1-2 kieliszki lub piwka. Takze nie pije bedac gosciem i majac ze soba drogocenny sprzet foto - szkoda zeby sie zniszczyl lub zagubil.

A co do wpadek to zdarzylo mi sie na komunii ze stanalem na przewodzie z mikrofonu ktory jedna Pani niosla do dzieciakow zeby intencje mowily. Na szczescie kamerzysta to zauwazyl szybko i dal mi znaki zebym sie cofnal. Ja jednak dopiero po chwili zauwazylem ze chodzilo o przewod a nie o to ze wchodze w kadr :)

Handelson
28-07-2010, 16:07
Jeżeli miałbyś ochote obejrzeć te zdjecia to chętnie podrzuce ci link tylko wyślij PW

Spoko, jestem pewien, że sobie poradziłeś i wszyscy są zadowoleni.
Zdjęć oglądać/oceniać nie zamierzam - mam skąd czerpać wzorce :)
A w swoim poście wyraziłem tylko swoje podejście do tematu.

AmatorKrak
28-07-2010, 18:36
Sam miałem kilka razy ze nagle podchodzi dziewczyna łapiąc mnie za rękę i ciągnie do tańca! Nic złego w tym nie widze ale tylko wtedy gdy jako główny cel to zdjęcia a cała zabawa to przerywniki dość krótkie.

Ja natomiast miałem całkiem ciekawe zdarzenie kiedy to straszliwie zaczeła się do mnie przystawiać jakaś panica ( okazała sie mężatką) co skończyło się dla niej ostrą reprymendą od teściów PM. Miny kamerzysty i muzyków bezcenne :-)

Shingo
28-07-2010, 18:49
Spoko, jestem pewien, że sobie poradziłeś i wszyscy są zadowoleni.
Zdjęć oglądać/oceniać nie zamierzam - mam skąd czerpać wzorce :)
A w swoim poście wyraziłem tylko swoje podejście do tematu.
Spoko, najważniejsze zeby wszyscy byly zadowoleni :)

zaitsev
28-07-2010, 18:50
Spoko, najważniejsze zeby wszyscy byly zadowoleni :)
A przynajmniej ci co płacą... ;-)

Shingo
28-07-2010, 19:54
A przynajmniej ci co płacą... ;-)


oczywiscie

Papier
28-07-2010, 23:06
Sporo prawdy jest w tym co pisze Pank. Jak jestes luzak, albo wyczujesz jak sie zachowywac, to w wiekszosci przypadkow inni beda ciebie uwazac za swojego i aparat ich juz tak nie bedzie krepowal. To naturalne, ze akceptujemy osoby podobne do nas, niz odmienców.
Jeszcze wam napisze jak mialem z alkoholem na jednym z wesel. Weselnicy bawili sie w najlepsze, ja robilem swoje (wazne: z szerokim usmiechem, naturalnie, cos tam sie pobujalem dla jaj przy muzyce) i wiara mnie tak zaakceptowala, ze mnie zaczeli ciągać do stolu "na jednego". I tu musialem odmowic, a ludziska dalej swoje. W koncu mlodzi zobaczyli, ze mi spokoju nie daja (ja już wiem, jak sie taki "jeden" zazwyczaj konczy ;))
I wymyslili, ze jak nie chce pic to zebym do stolu przyszedl z kieliszkiem napelnionym zwykla wodą - o czym goście nie wiedzieli.

Kilka kolejek i ich wykonczylem :lol:

mamiyka
28-07-2010, 23:10
Kilka kolejek i ich wykonczylem :lol:

Ty łobuzie-nieładnie tak.:lol:
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!

Ty łobuzie-nieładnie tak.:lol:

Chyba zmieniłeś avatar,albo mi się oczy zarawiły...

Papier
29-07-2010, 10:16
Ty łobuzie-nieładnie tak.:lol:
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!


Chyba zmieniłeś avatar,albo mi się oczy zarawiły...

Oto chodzi, by wilk byl syty i owca cala ;)
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Ano, avatara tez se zmienilem.

Bart3k
29-07-2010, 12:21
Tańce fotografa na weselu to dla mnie amatorka.
Nie można zapominać,że jesteśmy w pracy i takie zachowanie nie jest profi.

no jasne... lepiej zgrywać sztywniaka i wieśniaka nie umiejącego się wyluzować. ja na jednym z wesel mam zdjecie z młoda panią... zrobione moim aparatem przez.. pana młodego... impreza była bardzo rozkręcona i wszyscy bawili się świetnie... włącznie z didżejem

mamiyka
29-07-2010, 12:36
no jasne... lepiej zgrywać sztywniaka i wieśniaka nie umiejącego się wyluzować.

Eeee,no super luzak z Ciebie,zazdroszczę:mrgreen:


ja na jednym z wesel mam zdjecie z młoda panią... zrobione moim aparatem przez.. pana młodego...

...hmm,on Twoim aparacikiem Was...
...i nie zorientowałeś się,że to było zaproszenie do trójkąta?Taki niefart :lol:


impreza była bardzo rozkręcona i wszyscy bawili się świetnie... włącznie z didżejem

Dziękuję za relację,już wszystko wiem; było rewelacyjnie :mrgreen:

spoon
29-07-2010, 14:53
Vitez wez to o piciu na weselu wytnij w cholere do innego watku...

Vitez
30-07-2010, 03:33
Vitez wez to o piciu na weselu wytnij w cholere do innego watku...

Po pierwsze nie jestem tu jedynym moderatorem, po drugie nie widzę w tym offtopa, więc nie wytnę :roll: .

LemonR
30-07-2010, 09:04
Picie wynajętego fotografa na weselu to jest jak najbardziej wpadka. Chociaż zgodzę się, że wypicie pół czy jednego kieliszka to nic takiego to jednak jazda samochodem po jednym świadczy o skrajnej nieodpowiedzialności. Sam nie piję i to nie tylko na weselach - polecam spróbować.

Sławek
30-07-2010, 13:15
Wypicie jednego za zdrowie Państwa Młodych, zwłaszcza jak przyjdą do stolika, to pewnie nic złego.Ale po tym jednym dużo łatwiej sięgnąć po drugiego. Po kolejnego już zupełnie łatwo.

oszczepnik
02-08-2010, 21:40
wszystko zależy od silnej woli, ja zazwyczaj wypijam jednego z zespołem na początku do obiadu i później nic. Alkohol nie jest dla mnie problemem, a wódki które dostaje zazwyczaj od młodych zawsze gdzieś rozdam:D
"Pić trzeba umić" :D:D

gadget_zary
02-08-2010, 23:18
Ja już na 1 zleceniu zaliczyłem wpadkę. Robiłem zdjęcia na ślubie (nieodpłatnie, dla znajomych) i w pewnym momencie aparat po prostu przestał reagować (akurat jak młodzi podjeżdżali pod USC), ciśnienie poszło w górę, stres 10 poziomów wyżej - okazało się że "padł" grip ;/ (phottix bp). Szybko odkręciłem gripa i całość już jakoś poszła.

micles
02-08-2010, 23:23
Kochamy Gripy Phottixa! Już kolejny przypadek co pada podczas ślubu/pleneru. Mi raz kumpla grip zablokował mniejsze kółko (bo gripowe kółko stanęło pomiędzy skokami)

mamiyka
02-08-2010, 23:43
W 5DmkII nie widzę żadnego sensu mocowania gripa, chyba,że dla lansu.
Bateria bardzo długo trzyma,więc dodatkowy klocek nie jest potrzebny.
Ciekawe,dlaczego dużo ludzi narzeka na ciężkie obiektywy,a montują jeszcze gripa?:lol:
Według mnie zamocowanie gripa ma jedynie sens,jeżeli robimy zdjęcia bez lampy,no ale wtedy robimy zdjęcia praktycznie bez autofokusa.:mrgreen:

4kwiatek
02-08-2010, 23:51
Hi....

Kochamy Gripy Phottixa! Już kolejny przypadek co pada podczas ślubu/pleneru. Mi raz kumpla grip zablokował mniejsze kółko (bo gripowe kółko stanęło pomiędzy skokami)

Mi padł oryginalny. Więc nie ma reguły. Oczywiście jak był potrzebny. A padł śmiesznie - wszystko chodzi, ostrzy, tylko nie robił zdjęć. Pomogło odkręcenie i przykręcenie ponownie. Nie ukrywam że podczas "zlecenia", ale już nie miałem ciśnienia bo to co mialem zrobić to już było. Chociaż nerwowo sprawdzałem czy da się działać z samą baterią (nie da się - potrzebna klapka do zamknięcia obwodu - ale nie mogłem jej wydłubać ;).

Pozdrawiam...

katharsis
02-08-2010, 23:55
Ciekawe,dlaczego dużo ludzi narzeka na ciężkie obiektywy,a montują jeszcze gripa?:lol:

może dlatego, że przy dłuższych, cięższych szkłach nie tyle znaczenie ma waga, a wyważenie i rozłożenie środka ciężkości, a w tym akurat grip bardzo pomaga. Ale na ten temat jest już osobny wątek: http://canon-board.info/showthread.php?t=35626 więc raczej nie warto przenosić dyskusji tutaj.

gadget_zary
03-08-2010, 07:30
W moim przypadku nie pomogło odkręcanie. Jak padł tak już nie działa ;/ Dzięki bogu, że padł tylko grip.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Micles u siebie miałem kilka razy to samo, i jakoś nigdy nie mogłem dojść dlaczego :D myślałem że moje 20d już też zaczyna się na mnie obrażać.

czerwiniak
03-08-2010, 08:16
Wypicie jednego za zdrowie Państwa Młodych, zwłaszcza jak przyjdą do stolika, to pewnie nic złego.Ale po tym jednym dużo łatwiej sięgnąć po drugiego. Po kolejnego już zupełnie łatwo.

.... a to już jest nałóg, jak nie ma siły człowiek odmówić i się włącza ssanie:-D

Sławek
03-08-2010, 10:57
No dzięki...
A ja myślałem że mam tylko słabą "silną wole"

zaitsev
03-08-2010, 12:20
Ciekawe,dlaczego dużo ludzi narzeka na ciężkie obiektywy,a montują jeszcze gripa?:lol:
Według mnie zamocowanie gripa ma jedynie sens,jeżeli robimy zdjęcia bez lampy,no ale wtedy robimy zdjęcia praktycznie bez autofokusa.:mrgreen:
To porób sobie zdjęcia pionowe bez gripa, z ciężkim szkłem i lampą w ręce wyciągniętą na OC-E3. :-D

streaker
03-08-2010, 12:34
Hi....


Mi padł oryginalny. Więc nie ma reguły. Oczywiście jak był potrzebny. A padł śmiesznie - wszystko chodzi, ostrzy, tylko nie robił zdjęć. Pomogło odkręcenie i przykręcenie ponownie.
Miałem to samo - tylko u mnie pomogło wyciągnięcie i wsadzenie baterii, więc niekoniecznie zwalałbym na gripa.

AmatorKrak
03-08-2010, 13:01
Jak większośc ja również musiałem zaliczyć wpadkę podnoszącą cisnienie znacznie. Mianowicie podczaskońcówki ceremoni w kościele aparat wyswietlił Error 01 - brak komunikacji z obiektywem, przeczyść styki - zagotowalem. Sprawdzam podpiecie, jest oki. Odpinam szkło i podpinam nerwowo z 3 razy i to samo nawet po wyciągnieciu bateri. jak dobrze ze miałem 2 fotografa bo by młodzi wyjscia z kościoła nie mieli i sypania ryżem. Miałem chwilkę na bieg do samochodu po zapasowy sprzęt. fatalny zestaw to 40D+ 17-85 USM. W wolnej chwili na sali postanowiłem zobaczyć dokładniej, po odpieciu szkła, wyjeciu bateri również CR2 - wyczysciłem styki i dalej to samo. pomogło podpiecie innego szkła. Nic mysle sobie poszło szkło- serwis zapewne. Na drugi dzień sprawdzam zestaw i działa jakby nic sie nie stało. Nadmienie że akcjia była w upalny lipcowy weekend. Miał ktoś coś takiego?

Thomason2005
03-08-2010, 13:39
U mnie ostatnio podczas składania życzeń jeden z aparatów zaczął sam strzelać seriami. Wyłączenie aparatu, wyjęcie obiektywu, ponowne włożenie, czy odkręcenie w połowie gripa nic nie dało. Dopiero wyjęcie obu baterii i włożenie ich z powrotem pomogło.

Blindseeker
03-08-2010, 16:11
J Nadmienie że akcjia była w upalny lipcowy weekend. Miał ktoś coś takiego?

U mnie była dokładnie taka sama akcja. 17 lipca, chyba najcieplejszy dzień w roku.
Miałem dokładnie ten sam komunikat błędu - nie pomogło czyszczenie styków. Dopiero jak zapiąłem inne szkiełko aparat zaczął działać jak należy.

micles
03-08-2010, 16:16
To sobie jeszcze między sobą ustalcie jakie szkiełko, to może będzie nowy ciekawy fakt usterkowy!

Blindseeker
03-08-2010, 16:23
To sobie jeszcze między sobą ustalcie jakie szkiełko, to może będzie nowy ciekawy fakt usterkowy!
Hehe - u mnie fish

AmatorKrak
08-08-2010, 17:05
u mnie jak napisałem 17-85 i to też był 17 lipca!

wiktor2323
08-08-2010, 18:17
Widocznie coś w powietrzu... ;)

4kwiatek
08-08-2010, 20:28
Hi...

Miałem to samo - tylko u mnie pomogło wyciągnięcie i wsadzenie baterii, więc niekoniecznie zwalałbym na gripa.

Baterie łatwiej sprawdzić niż odkręcić cały w nocy w ciemności ;). Zapewniam że od tego zacząłem. Myślałem że to sam przycisk spustu, ale nie to. Zresztą - ten grip już robił mi cuda. Kiedyś sam strzelił cały reportaż w rękach kolegi :).

To zresztą też była wpadka. Dokoła sami oficjele. Kolega który mnie zastępował nagle świeci lampą we wszystkie strony ;). Dobrze że go nie "zdjęli" ;). Mam dzięki temu kilka zdjęć ciekawych butów :).

Pozdrawiam...

Goomis
09-08-2010, 00:12
Tak sobie przeczytałem cały wątek - zacząłem z nudy a skończyłem bo jednak ciekawie się czyta :-D

No więc wpadki:

1. Ślub. Zaczynamy od przygotowań. No to fajnie, wyjmuję piąteczkę, przypinam 35L, wkładam kartę, cyk przełącznik iii nic. Ciemno i głucho. Otwieram gripa i co? Brak baterii... Ładowałem w nocy i suma summarum zostały w domu w ładowarce. No nic telefon do domu, mamo przywieź na koniec miasta. Przygotowania zrobiłem 40D a w kościele już akumulatory były.

2. Plenerek zorganizowany na CB przez kolegę Cichego. Modelki, fajna sprawa. Baterie na noc do ładowarki i spać. Rano wstaję, przygotowuję się i przed samym wyjściem chce brać baterię, patrzę a tu listwa wyłączona. Okazało się, że współlokatorka wyłączyła jak zasnąłem(migiem) z oszczędności. (W sumie nie mam jej za złe bo sam wyłączam na noc bo po co ma prąd żreć :-P )

3. Zlecenie w piątek. Jak zawsze dzień wcześniej podłączanie wszystkiego do prądu. Wsadzam akumulatorki do ładowarki - wiem, że są totalnie wyczerpane. Coś tam robię w domu, minęło może z pół godziny, patrzę ładowarka świeci, że baterie naładowane (nie możliwe, bo zazwyczaj zajmuje to ok 8h - bo to taka zwykła ładowarka marki HAMA) Myślę, może coś z diodą? Wyjąłem baterie, wsadzam z powrotem i tym razem pokazuje, że jednak nie naładowane. No to dobrze, myślę. Ale po jakimś czasie sytuacja się powtarza. W sumie szczęście w nieszczęściu, że to zauważyłem. Ładowarki pożyczyć nie miałem od kogo. Pojechałem na zlecenie z takim na raty podładowanym kompletem i tą felerną ładowarką. Skończyło się na tym, że na weselu co pół h zmieniałem komplet akumulatorków w ładowarce... Upierdliwe ale na szczęście lampa błyskała.

4. Raczej nie wpadka, ale mogła nią być, w sumie wyszła z tego nielicha historia :-P
Na wstępie powiem tylko, że studiuję w Poznaniu, jestem z Bydgoszczy i z tamtąd póki co najwięcej zleceń mam.
Akcja właściwa:
Czerwiec, sesja, czwartek rano, po sporej imprezie(jak to w sesji :-P )budzi mnie telefon. Jakiś nieznany numer. Odbieram pół przytomny, w słuchawce żeński głos:
- "Cześć (tu pada imię), dzwonie w sprawie tego ślubu jutrzejszego na który się umawialiśmy, żeby wszystko dogadać"

Otrzeźwiałem w ciągu ułamka sekund, zerwałem się na równe nogi, serce zaczęło mi łomotać. Jutro(piątek znaczy) miałem egzamin, notabene z pro dziekanem, który nas lekko mówiąc nienawidzi, człowiek z którym nie idzie się normalnie dogadać, ponadto egzamin na łatwy się nie zapowiadał.
W głowie miliard myśli, przecież specjalnie nie ustawiałem sobie zleceń na sesje. Jedyne co udało mi się wystękać do telefonu to:
- "Ale jakiego ślubu?"
- "No umawialiśmy się, ja dzwoniłam jakieś pół roku temu, dostałam na Ciebie numer od Jarka (nazwisko), mówiłam, że z narzeczonym siedzimy w Anglii, tu nam rodzice wszystko załatwiają, mówiłeś, że jak od Jarka to spokojnie, możemy bez umowy żeby rodziców nie ciągać, zarezerwujesz termin. Ja przyznaję, że zgubiłam numer do Ciebie i teraz dostałam jeszcze raz od Jarka właśnie żeby wszystko dogadać"

(wspomnę, że Jarek to mój nauczyciel foto i jej słowa brzmiały bardzo wiarygodnie - w sensie, że mógłbym się tak zachować)

Skonsternowany na maksa ciągnę dalej:
- "No tak znam Jarka, ale wybacz takiej rozmowy w ogóle nie kojarzę, nie pamiętam, domyślam się, że ślub w Bydgoszczy. Wiesz ja studiuje w Poznaniu jutro mam poważny egzamin..."
Gorąco już mi było tak, że myślałem, że zaraz mi się białe krwinki w żyłach zetną. Prawda, że poprzedniego wieczora zachlałem ostro, zacząłem się zastanawiać czy to jest możliwe, żebym jakoś cząstkowo utracił pamięć, ale kurde pamiętałem jak się nazywam, datę, wszystko, milion scenariuszy.
Dziewczyna odzywa się, słychać w głosie, już trochę podłamana:
- "Tak w Bydgoszczy, nie wiem, dostałam Twój numer teraz od Jarka, co teraz mam zrobić, wiem, że to trochę nie poważne zachowanie, że bez umowy i że odzywam się dopiero w przed dzień..."
Próbując załagodzić sytuację:
- "Ok, ok, zaraz coś wymyślę, ogarnę temat, jak nie ja to kogoś znajdę, załatwię, będzie dobrze, oddzwonię za maks pół godziny"

Szybki telefon do mamy, pełniącej roli sekretarki aka strażnika terminarza:
- "Mamo, mam cokolwiek zaznaczone w kalendarzu, że jutro ślub robię, mówiłem coś, wspominałem, cokolwiek??"
Boję się najgorszego, że zaraz padną te słowa, które zrobią ze mnie największego idiotę świata, który przyjął zlecenie na gębę i jeszcze o nim totalnie zapomniał.
- "Nie no na jutro nic nie masz zapisane na pewno, nic nie mówiłeś, przecież jutro egzamin masz, a nie ślub, co się dzieje"
wytłumaczenie sytuacji, bezradność rodzicielki, ale przynajmniej mam większe przeświadczenie o tym iż nie zwariowałem.

Siadłem, próbuje coś wymyślić, nagle nadeszło olśnienie, chwytam za telefon:
- "Cześć, tu Twój rzekomy fotograf. Słuchaj, nie umawiałaś się może z Piotrem (nazwisko)"
Piotr jest moim dobrym kumplem, fotografem, też uczniem Jarka, jeżeli Jarek komuś przekazuje śluby to albo jemu albo mi.
- "No wiesz, to też trochę wstyd się przyznać ale nie wiem, nie pamiętam nazwiska ani nawet imienia, dostałam namiar od Jarka, no mooooże..."
Ok, podałem numer i siedzie na łóżku, mam wrażenie, że jest całe nabite gwoździami.
Jak się pomyliłem, to będą ze mnie drzeć łacha do końca życia i ten wewnętrzny wstyd przed PM i samym sobą.
Jest, oddzwania:
- "(Słychać, że szczęśliwa) To ja, słuchaj miałeś rację, umawiałam się z Piotrem, wszystko już obgadane, przepraszam, pewnie się trochę (JASNE!! TYLKO ODROBINĘ!!) zdenerwowałeś, ale dobrze, że jakoś na to wpadłeś, jestem Ci wdzięczna, dzięki, pa"

Takiej ulgi jak poczułem wtedy to w życiu nie przeżyłem.
Na szczęście ma to dobre strony - pierwszy raz wyleczyłem się z kaca w ciągu ułamka sekundy, a dziewczyna przez Piotra przekazała flaszeczkę weselną ;-)

Uff rozpisałem się niemiłosiernie, ale myślę, że historia ciekawa i warta przeczytania ;-)

Parteq
09-08-2010, 00:32
[...]
4. Raczej nie wpadka, ale mogła nią być, w sumie wyszła z tego nielicha historia :-P
[...]
Uff rozpisałem się niemiłosiernie, ale myślę, że historia ciekawa i warta przeczytania ;-)

Hahaha, dobra historia :)
Przypomnialo mi to jak na poczatku roku (akcja w Londynie) odebralem telefon od klientki - z dosc "trudnym" akcentem, przesympatyczna litwinka. Umowilismy spotkanie, na spotkaniu ustalilismy szczegoly - spotkanie trwalo 10min bo musiala leciec do dziecka.

Chodzilo o raptem o 45min - max godzine zdjec na ceremonii w kosciele - nic przed i nic po. Pomyslalem ze szkoda troche terminu na taka godzinke, ale klient to klient - ustalilem troche wieksza stawke bo choc to godzina to jednak nic juz tego dnia nie zrobie.

Odeslala mi umowe (nie otwieralem, bo w koncu wiem co ustalalismy - blad).
Przyjezdzam do kosciola a tam.. chrzciny jej syna :D

"ceremonia" zrobiona, zdjecia oddane, klientka zadowolona.
Nie dalem nic po sobie poznac, ale mialem sam z siebie ubaw i nauczke zeby jednak czasami zadawac pytania po dwa razy..

No i zaliczylem pierwsze chrzciny :D

katharsis
14-08-2010, 21:37
Nie jest to co prawda wpadka, ale śmieszna sytuacja, więc może dołączę ja do tego wątku. Robiłam dzisiaj sesję narzeczeńską świetnej parze, która potraktowała to spotkanie jako okazje do dobrej zabawy, więc wygłupom nie było końca. Trochę zdjęć cykaliśmy w metrze, zatrzymaliśmy się też na stacji Wilanowska. Byliśmy tam ze 20 minut, głównie na galerii, trochę na ruchomych schodach. Kiedy już prawie kończyliśmy, nagle odezwał się sygnał komunikatu i głos z megafonu: Załoga stacji Wilanowska życzy młodej parze wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Trzeba było widzieć miny młodych - bezcenne :D

tomekqrrr
15-08-2010, 02:35
to jest dopiero wpadka http://www.youtube.com/watch?v=r3cvsImyIZA

Mellan
15-08-2010, 05:28
to jest dopiero wpadka http://www.youtube.com/watch?v=r3cvsImyIZA

Zgapił się chłop, współczuć mu, kamerun mógł go ostrzec zamiast cynicznie sfilmować.
Było już fefnaście razy na forum, w tym i innych wątkach :confused:

rsuhy
15-08-2010, 10:34
to jest dopiero wpadka http://www.youtube.com/watch?v=r3cvsImyIZA

ale żeby kamerun tak szedł przed młodymi to by zaraz go tu wszyscy zjechali:mrgreen::mrgreen:

Loome
15-08-2010, 10:37
tez o tym pomyslalem. Kamerzysta zamiast miec mlodych na filmie to mial fotografa

Feelip
15-08-2010, 11:11
tez o tym pomyslalem. Kamerzysta zamiast miec mlodych na filmie to mial fotografa

Ale za to jakiego :) Ciekawe czy coś przetrwało taką kąpiel...