Wszystkie "nieporozumienia" w temacie spadania wynikają stąd iż w polu grawitacyjnym w próżni wszystkie przedmioty będą przyspieszać (opadać) dokładnie tak samo. Np. na Księżycu, gdzie nie ma atmosfery, jakbyśmy na wysokości 100 metrów nad powierzchnią umieścili lokomotywę i piórko to będą spadać identycznie.
Ale mało kto z nas przebywał w próżni, a ludzka intuicja mówi, że kilo pierza wywoła inny efekt spadając na stopę, niż kilo żelaza. Bo normalnie mamy do czynienia z siłą równoważącą siłę grawitacji - siłę oporu powietrza. I tutaj ma zastosowanie wzór na prędkość graniczną. Nawet zakładając identyczny kształt przedmiotów (identyczna powierzchnia i opór powietrza) to w przypadku różnicy w masie opadanie będzie inne. Łatwo to sobie wyobrazić zrzucając z wieży Pizie kulę armatnią i odpowiadający jej balon wypełniony powietrzem... chociaż to nie jest do końca dobry przykład, bo pojawia się nowy gracz - siła wyporu... ale ten fakt tym bardziej uświadamia, że opadanie w atmosferze ziemskiej nie jest takie proste jak wynikałoby to z samej siły grawitacji
p.s.
nie jestem fizykiem