Cokolwiek bym nie napisał będzie źle. Przyjąłem więc, że pewnych rzeczy, które normalnie są wewnętrznymi, nie będę opisywał.
Jak właśnie widać. Dostarczyłem ludziom setki monitorów, głównie z klasy zawodowej. W ciągu kilku lat, kilka transakcji nie zakończyło się sukcesem. Z różnych względów. Zdążyłem się przekonać, że jeden, szczególnie jeśli jest "aktywny", zwiedziony nabywca narobi "reklamy" więcej, niż pięćdziesięciu, u których wszystko przebiegło planowo.
PS. Swoją drogą, z tego co pamiętam też Pan mi "powierzył" pieniądze, prawda? I ja od Pana kupowałem bodajże akcesorium do lampy.