Umowa to dwie strony pisane normalną czcionką. W 99% procentach spotykam się z parą, więc każda osoba otrzymuje kopię do przeczytania. Kwestie dotyczące publikacji są jasno opisane w jednym z paragrafów. Nie jest to w żaden sposób wplecione w tekst innych punktów. Ciężko jest pominąć cokolwiek.

Umowa z fotografem to nie jest umowa np. z bankiem, gdzie otrzymujemy kilkanaście stron zapisanych drobnym maczkiem. Nigdy nie zdarzyło mi się, aby jakakolwiek instytucja omawiała ze mną jakikolwiek punkt z własnej woli. Jedynie jak coś było nie do końca jasne to wtedy dostawałem odpowiedź na pytanie.

Każda z par przed spotkaniem z fotografem zapoznaje się z jego portoflio, czasem obejmującym nawet cały reportaż. Widząc odpowiedni zapis w umowie ma również świadomość czego on dotyczy. Myślę, że podejście w stylu napisu na kubku z kawą "uwaga, ten napój jest gorący" nie ma zastosowania w naszej branży. Ustawodawca jasno określa jakie mamy obowiązki w kwestii informacyjnej dot. RODO.