Nie zgodzę się. Nikt nie siedzi, a w zasadzie nawet nie powinien, wgapiony tylko w monitor. Co najmniej dwie przesłanki fizjologiczno-medyczne tu zachodzą. Powinno się przenosić okresowo wzrok na otoczenie, szczególnie dalsze niż powierzchnia monitora, trenując mięśnie odpowiedzialne za akomodację. Druga sprawa to patrzenie na otoczenie czyli obraz mniej lub wcale nie migający oraz odpuszczenie koncentracji sprzyja mruganiu, czyli nawilżeniu oka. I reklamowane wszędzie kropelki tu nie pomogą, a nawet szkodzą bo odzwyczajają oczy od naturalnych mechanizmów nawilżania. Każdy okulista o tym wie, ale nie każdy o tym mówi, bo wielu jest zainteresowanych nie tyle dobrem pacjenta co dobrą współpracą z firmami farmaceutycznymi. Zaniedbywanie powyższych rzeczy wróży pogorszeniem kondycji wzroku już po kilku latach. I tu problem oświetlenia czegoś więcej niż tylko stanowiska ma znaczenie kluczowe. No i wspomnieć należy o wcześniej poruszonej zwłoce w optymalnym widzeniu jasnego monitora i ciemnego otoczenia, bo oczy potrzebują czasu na adaptację.
Oczywiście wiem, że dopóki człowiek młody, powiedzmy do trzydziestki, lekceważy zupełnie oczy, pracuje po ciemku, korzysta z absurdalnych rozdzielczości (jak pewien nasz forumowy znajomy). Niestety jak koło 40-tki przyjdą nieciekawe objawy we wzroku, będzie deko za późno.
A nie zaświetlanie monitora? Kaptur.