Ja![]()
Ja![]()
Canon
Sęk w tym, że mało kto zdaje sobie sprawę iż noszenie akredytacji a tym bardziej kamizelki z napisem foto/prasa jednak odstrasza ludzi. Zachowują się sztucznie, albo w ogóle unikają aparatu. Być może nie znam się na reportażu, ale z doświadczenia zawodowego wyniosłem jedną cenną uwagę. Im mniej profesjonalnie się prezentujesz, tym lepiej dla jakości twoich zdjęć. No chyba, że komuś zależy na ustawianych zdjęciach.
Dlatego też śmieszy mnie zachowanie takie jak jednego Pana (sprzed bodajże dwóch lat), który bardzo głośno domagał się kamizelki z napisem foto, bo "on musi ją mieć" . Dostał , założył i jak tylko wyszedł z namiotu prasowego to ludzie się rozstąpili jak woda przed Mojżeszem.
Na Woodstock'u nie ma zakazu robienia zdjęć. Uważam, że bez akredytacji można zrobić równie dobre,jeśli nawet nie lepsze zdjęcia niż mając ją na szyi. W 99% tylko przeszkadza.
Szczerze, gdybym nie potrzebował dostępu do prądu i internetu, w ogóle nie brałbym się za akredytację. Zresztą i tak zawsze chowam ją do kieszeni. Bo kiedy ona się przydaje na tym festiwalu? Wszystko jest dostępne dla każdego.
pucha i grucha
A przydaje się, mam od kilku lat w gowie kadr: jakiś zespół od tyłu a w tle kilkudziesięciotysięczny tłum. Jak bez akredytacji mam wejść na "zascenę" ?
2-3 osoby jestem przekabacić ale kilku pierścieni ochroniarzy nie da rady
Między "mieniem" akredytacji a "niemieniem" jest taka sama różnica jak między aparatem w komórce a wypasionym 1DsMkIV. Niby to fotograf robi zdjęcia ale zawsze to jakoś dziwnie lepiej mieć niezawodny i wypasiony sprzęt.
Założyłem sobie FOTOBLOGA
Muszę Ciebie rozczarować. Za scenę, czyli na backstage wchodzisz w towarzystwie kogoś z biura prasowego. Nie ma możliwości, żeby się poruszać tam samodzielnie. Wprowadzają fotoreporterów na samą scenę grupami i stawiają w ładnym rządku z lewej strony sceny. Żadnej swobody ruchów, walka łokieć w łokieć. Owszem, widok stamtąd jest ciekawy,ale o takim kadrze można zapomnieć. Już próbowałem. Skończyło się wyjaśnieniami, że kamery wszystko nagrywają i nie może być "nas" widać. Mało tego, kiedyś musiałem pożyczać na gwałt ciemny polar bo nie chcieli mnie wpuścić "na scenę" w jasnej koszulce.
W niektórych sytuacja zgoda. Ale akurat na Woodstock'u nie bardzo się taka plakietka przydaje.
pzdr.
pucha i grucha
Wchodzenie "na sprzęt" jest cholernie łatwe jak uwierzysz, że możesz wejść. Z odpowiednim nastawieniem idzie się przebić nawet i przez 5 pierścieni ochroniarzy. Przykład? Puchar Polski 2009/2010. O akredytacje trzeba było pisać conajmniej miesiąc wcześniej. Ja po prostu przyjechałem, założyłem sprzęt na szyję i szedłem. Pierwsza brama, ochroniarze - idę pewnie - nic. Druga - to samo. Na trzeciej już nie wypadało im pytać, bo myśleli, że jak tamci mnie wpuścili to oni też powinni. No i takim sposobem wszedłem na płytę stadionu.
Założyłem sobie FOTOBLOGA
Założyłem sobie FOTOBLOGA