Pomysł z lampami studyjnymi w kościele jest dla mnie co najmniej szalony. Rozumiem, że wielu "ślubniaków" dałoby się poharatać za możliwość robienia zdjęć w kościele na niskich ISO, ale chyba nie takim kosztem.
1. całą atmosferę ceremonii diabli wezmą
2. te lampy będą tam stać - fotograf i ew. kamerzysta musieliby się nieźle nagimnastykować, żeby nie mieć ich w kadrach
3. w taką zabawę zaangażowane muszą być 2-3 osoby. Ktoś musi to wszystko szybko rozstawić/złożyć, a w międzyczasie fotki też trzeba robić
4. a co jeśli któryś z elementów "zestawu studyjnego" odmówi posłuszeństwa? Np. lampa działająca jako slave przestałaby błyskać, albo jedna z lamp studyjnych by zaniemogła? Dochodzenie przyczyny w trakcie ceremonii to raczej kiepski pomysł.
5. im więcej kabli, różnych statywów, itp. tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś o coś zahaczy, czy się po prostu o to wyrżnie. To jest ślub - dla niektórych jest to największy stres w życiu (szczególnie dla Młodych i rodziców) i coś takiego jak zachowanie ostrożności może być zwyczajnie niemożliwe.