u mnie podobna sytuacja - na obecny wyjazd 'turystyczny' stare 350D - przynajmniej bez stresu i rozczulania sie nad sprzętem
i tak od 3 dni na mrozie (od -20 do -8C) po kilka godzin dziennie - "skubany" działa bez problemu (a też miałem nadzieję na wycieczkę do sklepu).
baterie owszem, po kieszeniach, ale ogólnie działa, jedynie po dłuższej pracy LCD działają wolniej i ospalej, ale aparat ostrzy i cyka fotki bez opóźnień.
jedynie odkręciłem gripa, bo baterie w gripie (zimniej im tam?) siadały znacznie szybciej.
a wczoraj z mrozu (-12C) musiałem wejść na pływalnię (krytą, temp. wody +32C), nie było czasu na aklimatyzację, aparat po 10 minutach wyciągnięty z torby - zaparował, nie nadążałem wycierać szmatą przedniej soczewki (kit) - ale ostrzył, fotki (lekko zamglone) robił, choć trochę po omacku (wizjer zaparował, nawet LCD były na tyle mokre, że nieczytelne). po kolejnych 5 minutach fotki były już ostre, nie zamglone. po powrocie na mróz wszystko działało i nadal działa dobrze, no ku..cze..![]()