Ja to wszystko piszę w formie żartobliwej... nie całkiem na serio. Można jednak odnieść wrażenie, że stowarzyszenie ma za zadanie dorobienie "ważności" jego członkom. Ostatnio w czasie rozmowy ze znajomymi przedstawiłem wizję jak to można w ten sposób budować pozory tej ważności. Kilka grup zakłada stowarzyszenia (różne) ale "mądrze" brzmiące ... następnie wzajemnie przyjmują swoich członków w swoje szeregi. mamy w ten sposób grupę ludzi, która należy do wielu mądrych stowarzyszeń. Może się tym chwalić i uchodzić za "bardziej" ... szczególnie w oczach postronnych (potencjalnych klientów). To, że nie będą dobrzy może nie być istotne - wszak można opracować "swoje standardy" ... i promować je jako profesjonalne zalecane przez stowarzyszenia. W ten sposób idea zrzeszenia się w celu tworzenia jakości przeradza się w twór tworzenia bylejakości.
To tak na marginesie.