Drugi dzień kursu w Wawie był już znacznie ciekawszy.
Tego dnia można było dowiedzieć się czegoś konkretnego, tzn. kiedy wolno, kiedy nie, gdzie można stanąć itp.

Pierwszy dzień jak dla mnie był zbędny.
Czułem się jak na katechezie albo mszy w kościele, ale cóż, taki "Program".

Jutro ostatni dzień.
Trochę żałuję, że nie wziąłem ze sobą jakiegoś notatnika, bo to co prowadzący mówił wczoraj było dość istotne, ale może w tych książkach co je mamy dostać (chyba?) będzie coś napisane.

Co do samego kursu, nie spodziewałem się, że będzie aż tyle osób.
Przecież to druga edycja w tym roku, a chętnych było aż nadmiar.