lektura tego wątku, oraz na Nikonie jak i artykułu na Optycznych wraz z komentarzami pod nim skutecznie zniechęcają do dalszego czytania internetu mimo, że pogoda podła.
Wszystkim super zawodowcom chciałbym przypomnieć kilka bardzo zapomnianych, a oczywistych faktów:
1) 15 lat temu posiadanie aparatu analogowego w Polsce oznaczało zazwyczaj Zenita, i była to marka dosyć powszechnie wśród amatorów lubiana. Był to również mój pierwszy aparat dający spore możliwości za małą cenę. Aparaty Canon czy Nikon to był prestiż.
2) analogowe aparaty Canona były podzielone tak: entry-level EOS1000, amatorski EOS500/EOS300 pół profesjonalny EOS50/EOS30/EOS33, reporterski EOS5/EOS3 i profi EOS1. To co wypuścił Canon jest doskonale przerobione w erze analogowej i żaden domorosły analityk rynku nie wie lepiej od producenta co się może sprzedać a co nie.
3) Mój analogowy EOS50 kupiony bardzo okazyjnie w USA za 800$ w 1995 roku (wtedy dolar był dwa razy droższy), aparat semi-pro posiadał trzy punkty AF, bez krzyża, pomiar centralny 9%, 3,5 klatki na sekundę. Do bajerów należących do klasy wyższej była na przykład możliwość przewinięcia kliszy i ochrona zdjęć przed naświetleniem przy przypadkowym otwarciu kasety. Zestaw w kicie był wyposażony w obiektyw micro usm 28-75, chyba najgorszy jaki znam. Nigdy w pełni nie wykorzystałem możliwości tego aparatu.
4) EOS1000, skierowany do osób robiących na automacie z LV, czasami tylko pragnącymi poprawić wyniki przy zdjęciach na przykład pod słońce, w jaskini, w kopalni soli w Wieliczce itp, ma 20 razy więcej funkcji i udogodnień niż dwie klasy wyższy model EOS50 z analoga. To oczywiście znak czasów, ale litości - osobników piszących, że to wykastrowana wydmuszka jakoś w większości nie rozpoznaję z interesujących zdjęć.
5) szczerze mówiąc 1000D to powinien być aparat dwa razy bardziej uproszczony, bo połowa funkcji będzie nieużywana. Widać, że to co dodano jest w zasadzie bez kosztu dla producenta. Taka cecha elektroniki.
6) Eos 40D miał cenę list price bodajże 1300EUR, a kosztuje poniżej 3000pln.
7) tu nie o komunię w Polsce chodzi, tylko o ludzi w Azji i USA jadących na wakacje, którzy zamiast zaawansowanego kompakta kupią sobie 1000D, a będą przy okazji mieli - obok nowych ciuchów, butów górskich i namiotu plażowego - bardzo fajny gadżet. Skoro można wydać 100EUR na plażowe pantofle w modnym kolorze, to nowy aparat będzie hitem.
P.S> pozdrowienia z deszczowej Norwegii