takie moje zdanie co do nauki i łatwości uczenia się na analogach,
Jeżeli ktoś chce się nauczyć, zgłębić zagadnienie fotografii to również może to zrobić na cyfrze – przecież cyfrówki mają tryb M. Pisanie żeby ktoś kupił analoga tylko z M bo wtedy lepiej się nauczy to moim zdaniem jakaś głupota jest. Byłaby to prawda gdyby aparat cyfrowy nie posiadał trybu M. Lustrzanka analogowa nie daje żadnych lepszych, większych możliwości niż lustrzanka cyfrowa. To nie aparaty się różnią tylko nośniki. NOŚNIKI SIĘ RÓŻNIĄ.
W mojej ocenie klisza wygrywa z matrycą (nie aparat analogowy tylko klisza) jeżeli chodzi o rozpiętość tonalną, szum/ziarno, kolorystykę (o ile nie lab nie zepsuje filmu przy wywołaniu) ale przegrywa ceną.
Lustrzanka cyfrowa daje nam kolosalną przewagę w nauce bo możemy do woli eksperymentować z ustawieniami podczas naświetlania nie bojąc się że koszty eksperymentów dokonają drenażu portfela. Moim zdaniem doskonalenie warsztatu polega na wykonywaniu większej ilości zdjęć – oczywiście nie piszę o bezmyślnym pstrykaniu setek zdjęć „bo może coś wyjdzie”. Im więcej zdjęć tym większa praktyka, im większa praktyka tym lepiej naświetlone zdjęcia.
Żeby wiedzieć które zdjęcie jakie miało parametry naświetlenia potrzebny jest EXIFF. W analogu można go sobie przygotować ale zajmuje to naprawdę sporo czasu. Po każdym zdjęciu zapisać chociaż czas i przysłonę, a dobrze byłoby też zapisać odchylenie od wskazań światłomierza to nie ułatwia to utrudnia.
Ponadto klisza poprzez większą rozpiętość tonalną pozwala na większy błąd w naświetleniu niż cyfra.