Od 20D/350D wyłącznik to tylko kolejny guzik w aparacie. Niczego on fizycznie nie wyłącza. Także nie rób ludziom wody z mózgu, Maureli.
Od 20D/350D wyłącznik to tylko kolejny guzik w aparacie. Niczego on fizycznie nie wyłącza. Także nie rób ludziom wody z mózgu, Maureli.
650D, T 12-24 4.0, S 30 1.4, S 18-35 1.8, C 70-210 3.5-4.5, C 50 2.5 macro, M42: Praktica LLC, Jupiter 9, Pentacon 135 2.8, Orestegor 300 4.0
W instrukcji obsługi róznych aparatów nie spotkałem sie z wyłączaniem body do wymiany obiektywu.Nie pamietam ile lat tak wymieniam.Nie slyszałem o przypadku uszkodzenia z tego powodu.Na przykład karta pamięci ma blokadę, a obiektyw nie, chociaz technicznie to nie problem wykonac.Ostroznosci nigdy dosyć ale nie jest to moim zdaniem zagrożenie.Być moze napięcie na stykach pojawia się po przyciśnieciu spustu do połowy.Pozdrawiam![]()
może i coś wygram.... :grin: a co do tematu - wyłączenie aparatu przed wymianą baterii czy obiektywu to faktycznie potworny i czasochłonny wysiłek ;-)
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
kolejny guzik w aparacie? dobre:-D być może w 30d jest inaczej. Ale skoro masz więcej postów ode mnie to pewnie masz racje :wink:
Ostatnio edytowane przez Maureli ; 10-11-2007 o 05:30 Powód: Automerged Doublepost
Od 20D wzwyż "wyłącznik" w aparacie tylko wprowadza aparat w stan uśpienia, by zminimalizować czas startu po 'włączeniu' . Prąd nadal płynie tam w środku (płyta główna, matryca), więc cała teoria na temat wyłączenia aparatu by uniknąć ładunków elektrostatycznych przy zmianie baterii czy obiektywu bierze w łeb przy takim rozwiązaniu konstrukcyjnym.
No ale pewnie tylko się wymądrzam bo mam (naj)więcej postów.
Raz mnie prąd kopnął jak rozkręcałem jakiegoś EOSa. Pewnie kondensator od lampy błyskowej był naładowany. Śmieszne uczucie i dosyć mocne, naprawdę się nie spodziewałem, że może aż tak kopnąć. Przynajmniej się rozbudziłem bo byłem bardzo śpiący![]()
Nie twierdzę że tak nie jest, ale określenie wyłącznika jako zbędnego gadżetu w aparacie to chyba lekka przesada no sam powiedz :grin:
W swoim skromnym dorobku spalonych urządzeń mam kilka kompów, jeden aparat i może ze 2 telewizory, nie licząc elektroniki którą sam skleciłem - więc jakieś minimalne pojęcie na temat "prądu" posiadam. Być może zbyt ostro się wypowiedziałem w pierwszym poście - jeżeli kogoś uraziłem to sorry. Wracając zaś do wątku głównego to lepiej dmuchać na zimnie i poświęcić te kilka sekund na wyłączenie aparatu przy wymianie baterii, szkła czy lampy.