wydaje mi sie, ze tak jak Nikon nie docenil wagi rewolucji cyfrowej i nie wpakowal w odpowiednim momencie funduszy w rozwoj matryc zamiast robienie jakichs F6, tak Olympus wierzyl zbyt dlugo w utrzymanie rynku aparatow bez AF. przeciez na przelomie lat 70/80 Oly to byla smietanka manualnych SLR. potezny system, swietne korpusy, bardzo porzadne lensy i cale multum szmerow-bajerow do dokupienia. porownanie jakichs Canonow FD z modelami OM-x to smiech na sali. ergonomia, nowinki technologiczne, jakosc wykonania, ... vs. toporne, inzynierskie cegly o zacofanej technologii
a potem nagle padaka, bo inni z powodzeniem wprowadzili AF a klient masowy rzucil sie na wszystkosamerobiace plastikowe wydmuszki jak szczerbaty na czekolade.
dzisiejsze korpusy 4/3, jak dla amatora, sa bardzo fajne. sek w tym, ze Oly bedzie chyba musial kiedys zrozumiec, ze jakosc wykonania i rozsadne projektowanie to jedno, a napedzajacy przychody klient masowy i zaspokojenie jego potrzeb plastikowym wszystkomajacym g*em (aka 350D czy D40) to drugie. i ze pro mozna robic, jak sie zbije kase na amatorach