Mnie niedawno upadł Canon z EF 50/1,8, z wysokości około 40 cm, na dywan. Obiektyw rozpadł się na dwie części i okazało się, że jeden z trzech kołków, ustalających jego przednią ruchomą część w korpusie, się złamał. Złożyłem go do kupy i działa, ale od tamtej pory obchodzę się z nim dosłownie, jak z jajkiem. Obiektyw ten jest znany ze swojej doskonałej optyki (szklanej) i wielu użytkowników zachodzi w głowę, czemu całą resztę obudowy zrobiono z opakowania po jogurcie. Włącznie z bagnetem.
Tak więc raczej jest to powód do przejmowania się. Po identycznym upadku, w "normalnym" obiektywie nawet by się nie przestawiła ostrość...