No to ja pokażę taki złomik - do pewnego stopnia jeden z potencjalnie fajniejszych radzieckich aparatów.
Orion EE - czyli jedna z trzech automatycznych wersji Vilii. Poza nim była Vilia Auto z pełną automatyką ze światłomierzem selenowym i Siluet Elektro ze światłomierzem CdS i automatyką działającą w trybie preselekcji przysłony.
Orion EE natomiast ma także światłomierz CdS, ale automatykę działającą w trybie preselekcji czasu, a co ciekawe, w celowniku znajduje się wskazówka światłomierza, pokazująca ustawioną przez automat przysłonę - czyli mamy pełną wiedzę o parametrach zdjęcia, co w takich prostych automatycznych kompaktach jest wręcz unikatowe. I, w przeciwieństwie do Vilii Auto i Silueta, które poza automatem mają tylko tryb zdjęć z fleszem, ze stałym czasem ekspozycji 1/30 s i swobodnie wybieraną przysłoną, Orion ma także normalny, działający w pełnym zakresie tryb ręczny, a co lepsze nadal działa w tym trybie światłomierz, wskazując przysłonę, którą należy ustawić. Czyli oprócz automatu mamy mamy aparat w pełni manualny z wbudowanym światłomierzem.
Tyle tylko, że nadal jest to konstrukcja na bazie Vilii - z nienajlepszym trypletem T-69-3 i z dużym rozrzutem jakościowym pomiędzy egzemplarzami.

Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	4117052823_89c57a8ea3_o.jpg
Wyświetleń:	52
Rozmiar:	46,5 KB
ID:	11134

A w ogóle, to wczoraj przeżyłem chwilę zwątpienia - wyciągłem swojego Nikona F, co do którego byłem święcie przekonanym, że jest pusty, pociągłem za dźwignię napinania - i okazało się, że jest w nim film, do tego z naświetlonymi 6 klatkami! Sądząc z ustawienia światłomierza - 400 ASA, a sięgnąwszy do swoich notatek odkryłem, że faktycznie załadowałem go równo 2 lata temu. Niestety, nie zapisałem co to za film - podejrzewam, że czarno-biały, ale głowy nie dam. A to jednak ma wpływ na dobór tematów i ewentualnie filtrów.
No jeszcze mi się coś takiego w życiu nie zdarzyło... Chyba pora ciepnąć wszystko i wyjechać w Bieszczady...