Pierwsze primo jest takie, że na swoim zdjęciu masz ca 2 x większą skalę odwzorowania, więc masz więcej szczegółów.
A drugie primo jest takie, że nie po to kupuję obiektyw quasi-standardowy, aby oglądać zdjęcia pod mikroskopem, lecz w pełnym kadrze. Stuprocentowe kropy mnie interesują z teleobiektywów, które używam do fotografii przyrodniczej, bo tam z reguły większość kadru jest do wywalenia z racji nieustającego deficytu ogniskowej.
Trzecie primo to wywoływaczka RAW-ów i metoda ostrzenia. Ja to zrobiłem na szybko w DPP, bo LR nie mam, a DPP algorytmy ostrzenia ma takie sobie. Tu użyłem unsharp mask, który mocno podciąga mikrokontrast i wydobywa faktury, ale daje plastikowy wygląd ogólny, i nadaje się generalnie do zdjęć nie grzeszących ostrością. Do tych ostrych używam opcji sharpness, która gorzej wydobywa tekstury, ale nie daje takich efektów halo i innych artefaktów.
No i jeszcze czas naświetlania- u mnie 1/100 s, a u Ciebie chyba znacznie szybciej, co ma znaczenie.
Canon naprawdę wysoko ustawił poprzeczkę, ale Viltrox od f/2 może z nim konkurować, co jest do zaakceptowania w sytuacji, gdy w segmencie APS-C obiektyw ze światłem f/2,8 już jest świętem, a wszystko, co jaśniejsze, to albo leży i kwiczy po rogach, albo ma nieznośną aberrację chromatyczną.