Oczywiście, że pomiar jest wykonywany przy otwartej przysłonie. Więc ściśle mówiąc światło w takim Tamronie jest częściowo blokowane przez brzeg obiektywu, który odpowiada np. przysłonie 6.3, podczas gdy rozstaw czujników w Canonie wymaga przysłony (no dobrze- brzegu obiektywu odpowiadającego przysłonie...) 5.6. Dlatego oświetlona jest tylko część światłoczułego paska czujnika AF.
Nie, droga optyczna nie może byc taka sama. Gdyby była, to na czujnikach mielibyśmy piękne boke z obiektywem f/1.4 z którego ani rusz nie dałoby się wykryć szczegółów, które służą do obliczenia rożnicy "fazy" (A propos "fazy"- ta "faza" nie ma nic wspólnego z fazą fali światła). Obraz na czujnikach natomiast jest zawsze dość ostry, bez względu na otwór max obiektywu. Trochę to się objawia w obiektywach makro, które mają bardzo szeroki zakres odległości, i faktycznie, kiedy jest nastawione na makro, a obiekt jest daleko, to obiektyw musi skanować, bo na czujnikach jest nieostro i nie da się wykryć szczegółów).
I na koniec, to ma niewiele wspólnego z tym czy czujnik jest centralny czy boczny. Każdy czujnik niezależnie od tego gdzie sie znajduje, patrzy przy krawędzi obiektywu, albo odpowiadającej przysłonie f/2.8 albo f/5.6 albo i f/8. A ma tyle wspólnego, że jednak nie da się umieścić tych czujników za daleko od środka.
A już na zupełny koniec, to, że AF zwalnia i w końcu przestaje działać w słabym świetle, to zupełnie inny problem. Mój 6D spokojnie ostrzy w świetle księżyca. Swiatło wpadajace do aparatu jest wtedy o wiele EV słabsze, niż przy fotografowaniu ptaków w pochmurny dzień przy f/6.3.