Chodziło mi bardziej o to, że jest to coś wypośrodkowanego pomiędzy sprzętem używanym, a nowym. Za cenę refurbisha nówki nie dostaniemy. A za cenę uzywki w "stanie idealnym" można dostać refabrykat. Uważam, ze jest całkiem fajna alternatywa dla kupna używanego aparatu.
Przykład:
Miałem przy sobie ok 650USD. Miałem wybór: używany 60D za $560 (cena po doliczeniu 10% podatku) w stanie 7/10, bez gwarancji z widocznymi śladami użytkowania. Dalej była nówka z zerem na liczniku za ponad $750 (na oko, bo cena była 689+ tax). I mieli refabrykaty, które były po $613 (razem z taxem). Zapakowane w pudełko, z rokiem gwarancji, ofoliowane i bez śladów użytkowania. Nie jestem do końca w stanie powiedzieć ile miał na liczniku. Teraz mam +/- 10 tys. I mniej więcej tyle od czerwca cyknąłem (jak robiłem backup to przerzucał mi 8000, a to było w sierpniu).
Wiem, ze jest jakieś ryzyko zawsze. Ale szczerze mówiąc... Tamrona 70-300 VC kupiłem za $350, gdzie normalnie kosztuje $450. Przez rok stał w gablocie i nikt go nie używał (tak wynikało z opisu sprzedawcy, a to jakiś renomowany sklep co ma mnóstwo oddziałów). Mój 60D też jest powystawowy. Z tym, że w sklepie, w którym go kupiłem (B&H) aparaty nie leżą z zaczepionym sznurkiem jak w Media Markcie. Są w gablocie za ladą. Żeby wziać go do ręki, należy poprosić sprzedawcę i można obejrzeć tylko przy nim. Nie wiem czy fotki robić można.
Tamrona 17-50/2,8 kupiłem za... $250! Za nówkę trzeba dać $400... Wszystko w foliach, pudełku, z zaślepkami idealnie zabezpieczone itd.
Daję sobie rękę obciąć, że jakbym mój sprzęt zaraz po zakupie położył obok nowego nikt by nie zauważył, że są lekko śmigane![]()