Trafione są obydwa - tzn. ostrość jest tam gdzie mierzyłem. Na zombie i na jeden z brylancików na wiązance.
Czyli po co dobry aparat, skoro użytkownik i tak źle go naceluje. Minimalnie sensownie by było gdyby ostrość była na pierwszym kwiatku. A nie gdzieś w połowie wiązanki. A najsensowniej by było gdyby była na ludziach.

Trochę się wyzłośliwiam, bo puszyłeś się tu jakbyś był co najmniej Cartier Bressonem fotografii ślubnej. A okazuje się, że robisz to jak większość z nas z nudów i potrzeby przeznaczenia pewnej ilość środków pieniężnych na coś innego niż przeżycie.