Widzisz. Jest cała masa poddziedzin w fotografii, które mnie ruszają i próbuję wydeptywać w nich swoje własne ścieżki. Jestem jednak na tyle realistą, że potrafię dostrzec przeciętność tego, co robię. Lubię fotografować, ale nie uważam, żebym wnosił coś odkrywczego do tej dziedziny sztuki/hobby (jak zwał, tak zwał). Cieszy mnie poprawnie naświetlone zdjęcie, czy poprawny kadr, ale samo to nie jest jeszcze wyznacznikiem świetności tego co robię. Mam w archiwum kilkaset zdjęć koncertowych, robionych przy okazji "siedzenia za gałami" na tychże i ujęcia, które mógłbym tu zaprezentować nie różnią się od kilku ujęć wystawionych do tego battla, chyba że na niekorzyść. Przyjrzyj się tym zdjęciom, kilka z nich przedstawia gitarzystów w takich samych pozach, chociaż robione były przez różnych fotografów. Jedyna różnica to ubiór/fryzura i światło (ale to akurat nie zależy od fotografa, tylko od oświetleniowców koncertowych). Jedyne co można w tej sytuacji ocenić, to poprawność techniczną zdjęcia, jako takiego, bo ocena kolorystyki bardziej należy się ludziom odpowiedzialnym za koncert, niż fotografowi. Nie mam nic przeciwko konkursom, bo z doświadczenia w innej dziedzinie wiem, że są one bardzo mobilizujące, ale wiem też, że często wynik ich jest kwestią przypadku. Gdy koncert jest dobrze oprawiony wizualnie, to przeciętne zdjęcie będzie wyglądało ciekawiej, niż przy statycznym koncercie w klasycznym oświetleniu. Więc co mamy oceniać, fotografa czy realizatora świateł? Koncert muzyki klasycznej, nawet w wykonaniu Filharmoników Wiedeńskich wizualnie przegra z koncertem DiscoPolo w remizie, a co dopiero z dobrze oprawionym koncertem rockowym...
ps. Ja swoje najlepsze, moim zdaniem zdjęcia koncertowe pokazałem już w galerii na CB i choćby z tego tytułu nie wystawiłem ich w battlu.