Przesadą to jest dawać ludziom kubełki z farbą albo latać za nimi z pierzyną![]()
Przesadą to jest dawać ludziom kubełki z farbą albo latać za nimi z pierzyną![]()
Kiedyś były tła scenkowe teraz widać wiadra z farbą i pierzyny z odrobiną sznurka w modzie...
Nie ogranicza mnie wyobraźnia ponieważ jej nie posiadam.
No to nic innego nie pozostaje jak zaopatrzyć się w pierzynę, walizkę ze śmietnika, pralkę, nocnik, taczki, kalosze, przenośne bajoro z błotem. Wstawić w to wszystko PM i mamy + 10 do kreatywności. Normalnie czad![]()
A czy właśnie w takim kierunku wielu fotografów nie zmierza? Zdjęcia robi się już w tak niedorzecznych sceneriach, że ruiny zamków i posprejowane ściany blokowisk są już przeszłością.
Czasami wydaje mi się, że trwa jakiś wyścig na najbardziej absurdalny i głupi pomysł na miejsce pleneru.
Wracając do tematu, to chyba w przypadku niekorzystnego wyroku dla pozwanego należałoby się spodziewać kolejnych, podobnych pozwów.
Osobiście uważam, że cały ten spektakl jest niczym innym tylko jedną wielką reklamą. Co do procesu (o ile jakikolwiek proces będzie), to będzie trwał do pierwszego pytania sędziny - "ukradli wam pomysł na zdjęcie - udowodnijcie, że nikt przed wami takiego nie zrobił, a przyznam wam rację".
To tyle - szkoda słów generalnie.
D3
Ludzie ocknijcie się, w Polsce mamy swoje prawo nie jakieś tam hamerykańskie![]()
Ekhm, nie przypadkiem napisałem "na zdrowy chłopski rozum".
Chodziło o sam fakt, że to powód miałby wykazać że takie zdjęcie jeszcze nigdy nie powstało. Niemożliwe do zrobienia, nikt nie ma przecież dostępu do wszystkich zdjęć zrobionych na świecie. Logika nakazuje, by to pozwany wskazał "prior art" (wystarczy jedno zdjęcie).
Oczywiście sędzia niekoniecznie musi się kierować logiką, ale patrz pierwsze zdanie.
I don't pretend to understand Brannigan's Law. I merely enforce it
Więc generalnie nic mi sie nie pomieszało.
Rozmawiałem przed sekundą z moim kolegą adwokatem. Powiedział, że są wogóle marne szanse na taki proces. Po drugie w polskim prawie obowiązek udowodnienia spoczywa na tym kto ma w tym "interes prawny" czyli w tym przypadku pozywającego.
Oznacza to, że pozywający będzie musiał udowodnić przed sądem, że jego dzieło było najpierwsze, co oczywiście nie jest możliwe.
D3
Zgodnie z treścią art. 115 ustawy Prawo autorskie, kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.
Zauważmy, że mamy do czynienia zarówno z autorstwem całości jak i części cudzego utworu. Zakładając, że fotografia jest utworem (a w rozumieniu tej ustawy jest nim niewątpliwie) przyjąć należy, że tak jak i inne utwory (np. muzyczne) składa się z pewnych części. Absurdem byłoby pozywać kogoś o naruszenie praw autorskich, gdyby jako twórca muzyczny dodał do utworu np. linię basu czy smyczków. A stanowią one pewną część utworu. Wywnioskować stąd należy, że część części nierówna. Na naszym przykładzie takimi częściami byłyby np. użyta przesłona, czas naświetlania czy ISO. I absurdem byłoby pozywać kogoś za użycie takiej samej kombinacji. Jednakże, zdjęcie ma więcej składowych. Na przykład kompozycję (młoda para ujęta centralnie, kobieta po lewej, mężczyzna po prawej, trzymający się za ręce na tle pola, gdzie ręka pana młodego jest 'na wierzchu'). Na przykład temat (młoda para przywiązana do pościeli). A to są już istotne części składowe utworu. To tak, jak np. konkretna, praktycznie co do nuty identyczna linia melodyczna do jakiegoś utworu muzycznego. Ok, niech nie zgadzają się słowa piosenki (np. kolor - b&w, kadr szerszy - węższy). Ale melodia jest praktycznie identyczna. A to już w mojej ocenie stanowi naruszenie prawa autorskiego do tej części utworu.
Nadto, kompozycja tych zdjęć nie została uprzednio powszechnie opublikowana w taki sposób, by nie móc jej przypisać konkretnego twórcy (jak w przypadku zdjęć do lustra czy generalnie dość oklepanych tematów fotograficznych).
Dodajmy do tego, że obydwa zdjęcia zostały użyte dla potrzeb prowadzonych działalności gospodarczych, obydwa zostały opublikowane w taki sposób, by można się z nimi skutecznie zapoznać (portfolio w internecie).
I mamy plagiat. Tak przynajmniej ja to widzę, choć prawnikiem (jeszcze) nie jestem.
pozdrawiam!