Wycięte z: Monitory - porady, problemy itd.
Game-over? tzn? bo chyba nie rozumiem w pelni tego podejscia. co to znaczy przyjac monitor na klate?
Wersja do druku
Wycięte z: Monitory - porady, problemy itd.
Game-over? tzn? bo chyba nie rozumiem w pelni tego podejscia. co to znaczy przyjac monitor na klate?
To znaczy, że większość sprzedawców nie przyjmie zwrotu. Szczególnie jeśli taki monitor to dla kogoś jednorazowy strzał. Nie będzie miał co z nim zrobić. Jeśli obawia się Pan, że nie da rady żyć z pikselem a niezerowe ryzyko jest zbyt duże, trzeba zamawiać w firmach dla których obrót takim towarem to zwykła praca i mają możliwość rozszerzyć gwarancję, sprawdzić ekran przed wysyłką a jeśli coś wyskoczy po transporcie - wymienić.
"Na władzę nie poradzę", choć trzeba zauważyć, że w takim wypadku przepis jest wykorzystywany niezgodnie z intencją ustawodawcy. Jeśli ktoś zakupi monitor z pikselem, odda a w innym sklepie kupi taki sam ale trafi na czysty, to sytuacja jest jawnym naginaniem prawa. Znam przypadki kiedy przed Sądem sklep skutecznie się wybronił przed próbą oddania sprzętu kiedy klient sądził, że będzie sobie przebierał. W myśl zasady "lepiej zapobiegać niż leczyć", zdecydowanie korzystniej omówić sytuację z dostawcą niż potem domagać się zwrotu "bez podania przyczyny". Wiem, że z punktu klienta to trudne, ale postawmy się w sytuacji sprzedawcy. Nie jest niczemu winien, że towar ma takie a nie inne normy wad fabrycznych. Nie ponosi więc za to odpowiedzialności i nieuczciwe jest ją na niego zwalać.
Musi czy nie musi, co to ma znaczenie? Przecież nie chodzi o przepychanki prawne, tylko rozwiązanie jak zrobić, aby nie zostać z monitorem z pikselem. Jak napisałem, lepiej omówić wątpliwości jak człowiek z człowiekiem, a nie działać z partyzanta, a potem walczyć ze sprzedawcą który będzie się bronił przed próbą wykorzystania.
Tomku, z całym szacunkiem, ale nie możesz zakładać, że zwrot towaru przez konsumenta zgodnie z zapisami ustawy o szczególnych warunkach zawsze będzie próbą wykorzystania sprzedawcy. Konsument ma dzięki tej ustawie określone prawa, a sprzedawca - obowiązki, wśród których jest także ryzyko związane z prowadzeniem działalności. Owszem, jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, że ktoś złośliwie zwraca monitor czy inny klamor, ale w większości przypadków będą to po prostu niezadowoleni konsumenci korzystający ze swoich praw.
Nawiasem mówiąc, coś mi się przewinęło jakiś czas temu orzeczenie prezesa UOKIK, wyjaśniające, że możliwość zwrotu towaru w ciągu 10 dni nie oznacza - jak chcieliby sprzedawcy - że produkt ma być nieużywany, nierozpakowany i w ogóle najlepiej nie oglądany nawet w pudełku przez kupującego, a wręcz przeciwnie, że nabywca ma prawo sprawdzić daną rzecz i zdecydować o jej zatrzymaniu bądź zwrocie. Nie jestem tylko pewny, czy to orzeczenie jest wiążące prawnie, jeśli tak to we wszystkich przypadkach. To jest do sprawdzenia przez prawnika.
--- Kolejny post ---
Tutaj więcej informacji na temat zakwestionowanych regulaminów sklepów internetowych:
http://www.f-lex.pl/zakupy-na-odleglosc-2/
Ależ nie o to mi chodzi. Nie mówię o prawach/obowiązkach, tylko o takim przeprowadzeniu zakupu, aby z nie musieć korzystać z "praw" konsumenta. A już na pewno bardziej zdrowo wyjdzie, jeśli owych "praw" nie będziemy postrzegać jako oręża.
PS. Towar zwracany nie musi być nieużywany, acz z pewnym zastrzeżeniem: "To, co strony świadczyły, ulega zwrotowi w stanie niezmienionym, chyba że zmiana była konieczna w granicach zwykłego zarządu."
Jasne. To logiczne, że kupując monitor graficzny za grube tysiące należy najpierw porozmawiać o sprawie ze sprzedawcą, ale ta kwestia mimo wszystko nie dla każdego będzie oczywista. W sytuacji jeśli ktoś tak nie postąpi (czyli nie nawiąże wcześniejszego kontaktu) nie można z góry zakładać, że chodzi o próbę wykorzystania - jak napisałeś. Z punktu widzenia prawa ustawa o szczególnych warunkach jest jednak jak najbardziej orężem w ręku konsumenta. Nie sposób temu zaprzeczyć, czytając poszczególne zapisy. Jasne jest jednak to, że taki oręż nie zawsze trzeba czy należy unosić do walki, jeżeli problematyczne sprawy można załatwić w sposób bardziej polubowny.
Tak, i jak opisuje Darek, "zwykły zarząd" dopuszcza ustawienie monitora na biurku w domu, podłączenie do komputera i zaświecenie. Jak rok temu szukałem monitora dla siebie, to wszystkie (poza jednym :-) ) zapytane sklepy twierdziły, że sprzęt zwracany musi być po prostu nieużywany.
Ma i to zasadnicze. Czytając Twoją poprzednią wypowiedź można odnieść rażenie że sprzedawca w przypływie dobroci może zgodzić się na ewentualny zwrot towaru, a tak naprawdę to jego obowiązek. Na ten fakt chciałem przede wszystkim zwrócić uwagę. Kwestia "uczciwości" kupującego to inny temat.
Ponieważ jest to niewygodne dla sprzedawcy.
Biorąc pod uwagę świadomość MastaMarka co do ryzyka, cyt: "milo bylo by wiedziec, ze podswietlanie jest rownomierne albo, ze nie mam martwych pixeli na samym srodku ekranu. ", zaniechanie kontaktu ze sprzedawcą byłoby po prostu niemądre.
Ustawa jest krótka i jasno napisana, więc nie mam pojęcia dlaczego sklepy mówią o nieużywanym.
Obowiązki sprzedawcy są jasne. Trąciłem właśnie temat "uczciwości" kupującego, bo nader często spotyka się stanowisko "jak będzie piksel to oddam". To nie tak. Jeśli ktoś zakłada, że może być piksel, wszak normy producentów je dopuszczają, to powtarzam po raz trzeci, trzeba przeciwdziałać wcześniej. Sprzedawca może mieć gruby problem przy zwrocie monitora z pikselem. Jeśli natomiast będzie uprzedzony, może np zawczasu uruchomić pewne mechanizmy serwisowo-reklamacyjne i będzie miał znacznie większe pole manewru w razie faktycznego wystąpienia piksela.
Niewygodne to mało powiedziane. Z Pańskiej wypowiedzi wyziera jednak roszczeniowe stanowisko. Próbuję wyjaśnić, że są dwie strony sprawy i wypadałoby po prostu się porozumieć.
Proszszsz.... dyskutujta do woli ;).
Zanim ustosunkuję się do powyższego stwierdzenia dot. "roszczeniowego stanowiska" chciałbym Cię zapytać o pewną kwestię związaną z tematem rozważań: jak wygląda sprawa zwrotu środków wpłaconych przez kupującego za dany towar w przypadku skorzystania z prawa do "zwrotu towaru do 10 dni..."? Czy jest określony prawem czas w którym sprzedawca musi owe środki zwrócić czy też w tej materii sprzedawca ma dowolność w sprawie ustalenia terminu zwrotu?
"Zwrot powinien nastąpić niezwłocznie, nie później niż w terminie czternastu dni. Jeżeli konsument dokonał jakichkolwiek przedpłat, należą się od nich odsetki ustawowe od daty dokonania przedpłaty."
Czy roszczeniowe - i tak i nie (zależy dla której ze stron). Czasami z "porozumienia" dla kupującego nic nie wynika lub wynika po dłuższym okresie czasu.
Taki przykład aby zobrazować całą sytuację o której rozmawiamy.
Kupujący nabył monitor. Po rozpakowaniu stwierdza iż jeden z pikseli jest uszkodzony. Kontaktuje się w tej sprawie ze sprzedającym. Ten informuje go iż gwarancja dla tego modelu dopuszcza taki defekt ale z racji tego iż podchodzi do sprawy "profesjonalnie" może ten egzemplarz bezpłatnie wymienić pod warunkiem iż klient zaczeka na nową sztukę cztery tygodnie (zakładamy iż model jest nietypowy). Dla klienta te cztery tygodnie to stanowczo za długo - zapłacił (z góry) za sprzęt kilka tysięcy PLN, czekał dwa tygodnie na dostawę i w końcu chce z monitora skorzystać. Co więc robi ów klient? Sprawdza czy inny sklep posiada taki model - znajduje, cena podobna, sprzęt dostępny, wszystko tak jak być powinno. Następnie pakuje monitor i informuje sprzedającego iż korzystając z przysługującego mu prawa "zwrotu towaru do 10 dni..." monitor zwraca. Wysyła sprzęt i czeka na zwrot środków aby dokonać zakupu u innego sprzedającego. Nawet jeżeli sprzedający przetrzyma środki kupującego przez maksymalny czas jaki przysługuje mu na zwrot (14 dni) to i tak taki zabieg jest dla kupującego opłacalny.
Wszystko zgodnie z prawem. Jeżeli ustawodawca dał kupującemu taką możliwość to dlaczego ma z niej nie skorzystać? W imię czego? Każdy chce jak najszybciej korzystać z zamówionego sprzętu i nie ma w tym chyba nic dziwnego.