Witam
Jutro jadę w góry i nie wiem czy warto brać ze sobą statyw. A może monopod ?
Bardzo proszę o opinie.
Wersja do druku
Witam
Jutro jadę w góry i nie wiem czy warto brać ze sobą statyw. A może monopod ?
Bardzo proszę o opinie.
Brać :)
Zapomniałeś o potokach? ;)
Ja wziąłbym jakiś niewielki lekki statyw, który mógłby umożliwić np fotografowanie potoków na długich czasach czy wschodów/zachodów słońca, do tego obowiązkowo wężyk.
Zależy jeszcze od charakteru Twojej wyprawy. Jeśli będziesz miał czas aby spokojnie rozstawić się ze sprzętem to bierz statyw, jeśli będzie to zwiedzanie na szybkiego to nie wiem czy dasz radę coś sensownego w ogóle ustrzelić ;)
Anyway, powodzenia!
ja z reguly biore statyw wtedy, kiedy przewiduje mozliwosc wykonywania zdjec ze statywu, a zostawiam go w domu, kiedy takiej mozliwosci nie ma.
teraz odpowiedz mi na pytanie, dlaczego twoim zdaniem jestem wrozka i potrafie odgadnac jakie ty zamierzasz zdjecia robic w gorach? moze jeszcze trzeba ci doradzic, czy wziac sandalki czy buty z kostkami, bo to jest dokladnie tego samego typu pytanie.
brać...
Wczoraj wróciłem, brać i się nie zastanawiać:). A no i filtry również.
No właśnie. Jakie filtry. Jak na razie to posiadam UV i POL. Warto dokupić połówkowy szary ?
Dokładnie, do wspomnianych potoków szary może się bardzo przydać. Bez niego dłuższe czasy bywają niekiedy poza zasięgiem :)
potoki całym, krajobrazy z połówką. tylko weź pod uwagę że kit kręci mordą i sie trochę pogimnastykujesz zanim wszystko ustawisz :)
Jak dasz radę i dźwiganie Ci straszne, to brać. Na pewno się przyda :)
Nie bierz niczego, oddaj się urokom natury.
Nadźwigasz się, a zdjęcia będą tak samo banalne, jak innych fotografów "górskich".
Nie napisałeś, w jakie góry jedziesz... W zasadzie, bez znaczenia...
Po co robić widokówki?
Stanowczo się nie zgadzam!
Zdjęcia pozwalają zabrać kawałek gór, w których się było, se sobą do domu. Nawet jak nie będzie pogody i sfotografujesz czarną chmurę, to potem na widok tego zdjęcia przypomnisz sobie górski deszcz. Poczujesz stromiznę podejścia. Zlękniesz się przestrzeni nad przepaścią.
Statyw w takich Tatrach to chyba tylko wtedy jak się wie, co się chce focić i jest się pewnym że te parę kg na plecach opłaca się nosić...
btw. kolega dwa lata temu próbował zrobić monopod wkręcając gwint w rączkę kijka trekingowego. Robił tym panoramy, ale jakoś nie wychodziło mu wybitnie i dał sobie wkrótce spokój.
No i sam bym skłaniał się doświadczeniami ku temu ... jeśli chodzisz po górkach rekreacyjnie (tylko krótki wypad z lekkim plecakiem) to jak najbardziej bierz sprzęt foto. Jeśli nastawiasz się na fotografowanie w górach a reszta nie ma znaczenia - bierz sprzęt foto. Jednak jeśli idziesz pochodzić przez kilka dni (z plecakiem/jedzeniem/sprzętem turystycznym) to przemyśl to dwa razy ... ja ze swoich doświadczeń zawsze przeklinałem w pewnym momencie zbyt dużo złomu zabranego ze sobą. Szczególnie jak zaliczyłem jakąś glebę na śniegu przy schodzeniu lub jakieś błotko .. brr. Chociaż z drugiej strony wspominam mile te chwile ... ;) Rajdy Politechniki Krakowskiej.
sprawa jest prosta. jesli jedziesz robic zdjecia, masz lekką, niedługa trasę - bierz. Jeśli zaś jedziesz w góry by po górach dużo chodzic i na domiar tego z ciężkim plecakiem - wtedy raz, że za ciężko, dwa, że nie będzie czasu tego statywu rozstawić.
ciężko się łączy pasję fotografowania i chodzenia po górach - bo robienie zdjęć może bardzo spowalniać marsz ;-)
golek
Jestem początkującym amatorem (i jeszcze długo będę). Wiem, że moje zdjęcia (z gór, znad morza itp.) dla większości z Was byłyby banalne, źle wykadrowane, niedoświetlone, prześwietlone, za wąskie, za ciasne, nieostre czy co tam jeszcze, ale dla mnie to tak, jak ktoś napisał parę postów powyżej - możliwość zabrania wspomnień do domu (przynajmniej taki był sens wypowiedzi). Wydaje mi się, że nie warto się zbyt długo zastanawiać - tydzień temu byłem nad morzem z małżonką i dwójką dzieci. Któregoś dnia zaczęło się robić gorąco i postanowiłem nie brać aparatu (zawsze o kilogram mniej :-D). No i jak zwykle - najlepsze dołki i górki z piasku wykonane przez moich synków pozostały nieuwiecznione.
Ktoś powie, że i tak wystarczy przeszukać dysk i znaleźć identyczne górki i dołki z piasku z zeszłego roku - i ma rację, ale ja już jestem taki zboczony, że lubię oglądać i wspominać. (Za każdym razem jak widzę czarno - białe zdjęcia mnie robione wieeeele lat temu przez mojego ojca i wywoływane w domowej ciemni, to czuję rozrzewnienie).
Przepraszam za wtręty osobiste (i za zdania wielokrotnie złożone) - chcę powiedzieć, że moim skromnym zdaniem jeśli lubisz robić zdjęcia to bierz aparat i rób banalne (dla innych) widokówki - dla Ciebie na pewno będą ważne i o to chodzi.
Chyba jednak wezmę sprzęt ze sobą, no bo w końcu nie po to kupowałem lustrzankę, aby mi teraz w pokoju została.
Wróciłem z gór (Karkonosze) i zdjęcia w niewielkim stopniu oddają to co jest w rzeczywistości. Trzeba więc zachować umiar, jak ktoś napisał wcześniej delektować się widokami a nie oglądać je przez wizjer aparatu. Z nieco innej dziedziny, co roku jeżdżę na paradę parowozów do Wolsztyna i pewnego roku postanowiłem wszystko dokładnie sfilmować i obfotografować i efekt jest taki, że z tej parady nie pamiętam nic, mam wszystko zarejestrowane ale tak na prawdę parady nie widziałem bo co można widzieć przez malutki wizjer? Od tamtej pory przede wszystkim przeżywanie i udział w wydarzeniu a zdjęcia czy film przy okazji a nie odwrotnie.
Co do statywu w górach to może i jest przydatny ale trzeba wziąć pod uwagę, że jednak waży i mały nie jest a jeśli żar leje się z nieba a pot z czoła (i nie tylko) to każdy zbędny bagaż, który trzeba nieść potrafi doprowadzić do szału. Ja statywu w góry nie brałem, akurat w górach jest gdzie postawić aparat.
Przemek_PC, pochwal się zdjęciami :)
Co do moich doświadczeń... Jeśli wypad jedno dniowy, rekreacyjny, to mój zestaw ogranicza się do: fiszjajo, 12-24 i 70-200 f4 (na 5D II). Gdy miałem APSC, to 10-22 i 70-200. Statyw, reszta obiektywów i inne duperele jak połówi, filtry, wężyki itp. biorę, gdy idę typowo w plener foto. Na wycieczce nie ma czasu na rozstawianie się ze statywem (w większości przypadków nie ma sensu) i dłuższe kombinowanie, bo nie przejdziesz połowy trasy a zastanie Cię noc ;). Zawsze można wykorzystać skały, pnie i inne walory przyrody np. do sfotografowania strumyka na długim czasie.
Jak wyżej, skoro wycieczka to nie ma czasu na rozstawianie i kombinowanie, kiedy tylko na chwilę stanąłem już słyszałem ponaglanie żony a gonitwa za kimś w 30-to stopniowym upale nie należy do przyjemności :(
Chyrus, moje zdjęcia (pocztówki) z wycieczek niczym nie odbiegają od setek zdjęć jakie można obejrzeć w sieci więc czym tu się chwalić :) Na szczęście w pamięci mam to co moje oczy na żywo widziały a jak mi się zachce popatrzeć na góry to nie problem wyskoczyć na weekend.
Przemek dla Ciebie to wyskoczyć na weekend, dla mnie to przejechać 700-800 km, więc kawał drogi. Może z tym statywem to prawda, bo trochę waży, ale z drugiej strony nie wiadomo jakie warunki mnie zastaną i czy będzie coś, co mi zastąpi statyw ( korzenie, kamienie ). Będzie trzeba pomyśleć. :wink:
Plecak jest dobrym substytutem statywu. Czego Ci braknie to wiem już teraz, szerokiego kąta. Mi brakowało przy 17-40.
Ja jak mi braknie w 17-40 sięgam po 12-24
Kiedyś dźwigałem aparat 6x6, lustrzankę (analog za slajdem) i kompakt. Zdjęcia (Tatry) za każdym razem wychodziły, wg. mnie, banalne. By zrobić dobre zdjęcia w górach, trzeba pomieszkać w schronisku dobrych parę dni, wstawać o świcie itd. Ale i tak, gdy się weźmie do ręki stare fotki (Karłowicz), wiadomo, że do tego poziomu się nie doskoczy...
Więc jeśli już, to kompakt, by uwiecznić rodzinkę na Rysach...