boczne punkty AF w 400D a jasne szkła
Mam pytanie do posiadaczy 400D, mianowicie jak wygląda u was współpraca bocznych czujników AF z jasnymi szkłami na otworach 1.4-1.8? Z własnego doświadczenia widzę, że o ile punkt centralny jest bardzo dokładny i prawie zawsze trafia, to na bocznych to często loteria. Przy ciasnych portretach, gdzie trzeba używać boczniaków można stracić nerwy, bo nawet powtarzając kilka razy ujęcie zwykle jest tak, że te najlepsze są nieostre, a te ostre nie są najlepsze... (a Murphy się śmieje).
Jeśli to nie tylko mój problem, to jak sobie z tym radzicie? Cofnąć się parę kroków, użyć centralnego, przekadrować i później dociąć tracąc kilka pikseli? Próbować kilka razy i wybierać (patrz wyżej)? Robić z bliska na centralnym i ew. doostrzyć w PS jeśli rozjedzie się głębia przy przekadrowywaniu?
I ostatnie, z jakiej, w praktyce, minimalnej odległości można bezpiecznie używać centralnego z przekadrowywaniem?
PS. Manualne ostrzenie z racji wizjera 400D odpada (tam wszystko jest ostre) ;-)