mam 40tke dopiero kilka tygodni i dopiero się jej uczę. przesiadłem się z 350tki. pojawia się jedno zagadnienie które mnie nurtuje. wyobraźmy sobie pejzaż lekkie chmurki na niebie i niedoświetlony dół (rzeka, coś zielonego). robie w rawie , w priorytecie przesłony , pomiar wielosebmentowy , AF tylko centralny. mierze centralnym punktem w ciemniejszą część (czyli poniżej lini horyzontu)
zarówno w przypadku 24-105 jak i 70-200 aparat dąży do zrównoważenia sceny mocno ściemniając dół eksponując ładne nieprzepalone (lub leciukto przepalone) niebo. nazwałbym ten sposób robienia zdjęć "priorytetem nieba" :)
oczywiście podciągając ekspozycję doprowadzam do sytuacj że zdjęcia są normalnie naświetlone. Zastanawiam się tylko dlaczego przy prawidłowo wprowadzonych ustawieniach aparat ma taką tendecję. Czy jest to standart, czy ewentualnie mam jakiś techniczny problem?. zawsze myślałem (może się mylę) że zastąpienie pomiaru wielosegmentowego ,centralnym w przypadku krajobrazów to niekoniecznie szczęśliwy pomysł...