Mam podobnie, ale zazwyczaj nie robię problemu jeśli pracuje się spoko i nie jest to typ kamerzysty" czym bliżej tym lepiej"
Wersja do druku
Jak Ci któryś z kolei zadzwoni z żądaniem natychmiastowego wysłania 10ciu zdjęć w orientacji poziomej, najlepiej zbliżeń, + kilka z ceremoni a on sobie wybierze jakieś i zaprojektuje, a w ogóle to przez ciebie nie może oddać zlecenia bo brakuje mu tylko tych zdjęć i musi czekać...to sobie w umowie też zapiszesz :D
Ogólnie to w ponad 90% przypadków umowa mogłaby się sprowadzać do spisania podstawowych danych osobowych. Wszelkie zapiski dotyczą raczej sytuacji kłopotliwych/roszczeniowych itd.
C>N Dzięki!
chciałem jeszcze poruszyć kwestię zadatku/zaliczki
czy poprawnym według prawa będzie punkt:
"Zleceniobiorca pobiera zaliczkę w wysokości XX% wartości całego zlecenia, oraz w/w zaliczka nie podlega zwrotowi po upływie 10 dni od podpisania umowy w wypadku rezygnacji z usługi przez Zleceniodawcę"
zaliczka podlega zwrotowi, zadatek już nie (K.C. art 394) dlatego radzę nie używać zwrotu "zaliczka" tylko "zadatek" .........
kij ma dwa konce
jesli pobierzesz zadatek i z jakiegos powodu nie wykonasz zlecenia ( np choroba) to zadatek podlega zwrotowi w dwukrotnej wysokosci.
ale jesli czesciej klijent rezygnuje niz fotograf , to sie lepiej oplaci zadatek - i to raczej bedzie czestszy przypadek.
Widzę, że niektórzy lubią sobie komplikować życie. Po co ten tekst o niepodleganiu zwrotowi w ciągu xx dni? W ten sposób tylko sugerujesz klientowi, że po podpisaniu umowy ma prawo się jeszcze rozmyślić. Zresztą jak to będzie zaliczka, to jak Ci klient zrezygnuje będziesz musiał ją oddać, niezależnie ile sobie tam tych dni wpiszesz.
Z własnego doświadczenia, czy kolegów fotografów wiem, że jeśli już ktoś rezygnuje, to klient. Odkąd działam w "ślubniakach" nie zdarzyło się jeszcze, żebym nie wykonał zlecenia, nawet pomimo choroby. Mój znajomy miał kiedyś przypadek, że przyjechał na zlecenie ze złamaną ręką i dał radę :). Nawet gdyby zdarzyło się coś naprawdę niespodziewanego, to w odwodzie są właśnie znajomi, którzy wykonają reportaż w moim zastępstwie. Dlatego moim zdaniem zdecydowanie lepiej wpisywać do umowy "zadatek", a nie "zaliczka".
Mnie to raczej nie interesuje czy to jest zgodne z prawem czy nie, to jest pazerne i ja bym takiej umowy nie podpisał.
Akceptowalna klauzula byłaby utrata jakichś pieniędzy w razie rezygnacji z usług, jeżeli ślub się odbędzie jak zaplanowano. Natomiast jeżeli ślub jest odwołany, to fotograf powinien po prostu pogodzić się ze swoimi potencjalnymi stratami. Jeszcze żaden fotograf nie zbankrutował z powodu plagi odwoływania ślubów.
Natomiast chirurdzy i dentyści powinni na pewno pobierać całe kwoty za zaplanowany zabieg czy operację w razie odwołania przez pacjenta bez względu na przyczynę. Czy to most za $10k czy jakiś bajpas za $200k+. A fryzjerki powinny domagać się pisemnej zgody na fotografowanie ich dzieła w celach zarobkowych, bo dlaczego nie?.:twisted:
A propos umów co powiecie koledzy na taką sprawę:
wczoraj miałem spotkanie z młodymi. Spotkanie standard - ile zdjęć, czy mam pozwolenie do focenia w kościele, do której na weselu itd itp.....
aż w końcu nastąpiło pytanie które zwaliło mnie z nóg: Jaką moc ma moja lampa ? konkretnie ile LUMENÓW ?
Jak się za chwile okazało, młodzi mają podpisaną umowę z "salą", w której sala zaznacza, że fotograf nie może używać mocniejszego światła niż xxx lumenów, ponieważ to będzie psuło klimat pomieszczenia podczas uroczystości. I w tym wypadku manager sali ma prawo do wyproszenia fotografującego z uroczystości weselnej.
Można? można! :)