Merde ale to wcale nie jest teoria spiskowa.
Wersja do druku
Merde ale to wcale nie jest teoria spiskowa.
Nie używam prywatnie szkiełek Zeissa (czasami 50/1.4) ale gdyby zależało mi na uzyskaniu najlepszej możliwej jakości obrazka (chodzi tu zarówno o wyjątkową rozdzielczość jak i charakterystyczną plastykę) to bym miał dylemat, które szkiełko sobie sprawić (2/135 czy 2/100). Brak AF mi zupełnie nie przeszkadza w fotografowaniu.
W latach 40-stych czy 50-tych nikt na nic nie narzekal. Nie bylo problemu z BF/FF ani tez z brakiem AF'a, bo nikt go nie mial - to takie dziwne?
Wtedy dostepnosc fotografii byla na zupelnie innym poziomie. Zajmowali sie tym tylko Ci, ktorych bylo na to stac i znali sie na tym. Nikt nie trzepal 300 zdjec z jednego koncertu czy innego wydarzenia a jak sie pojawilo jakies dobre zdjecie, to tworca mogl sie nim cieszyc przez lata (do dzis) i brac kupe kasy, co pozwalalo "normalnie" funkcjonowac w tym zawodzie.
Obecnie zdjecia moze robic kazdy a jesli nawet nie jest wybitnie zdolny, to wystarcza mu filtry w PS-ie badz znajomosc oprogramowania, zeby z kiepskiej fotki zrobic wrazenie na wiekszosci odbiorcow.
Inne czasy, inne realia i dostepnosc, wiec tez inne oczekiwania od sprzetu, dlatego nie jest niczym dziwnym, ze brak AF'a moze komus przeszkadzac bardziej niz dazenie do jeszcze lepszych zdjec niz daje np. 5D MK III i dobra eLka.
Ja rozumie ze mozesz Ty miec takie podejscie do sprzetu fotograficznego, ale jest to Twoje podejscie, i nie nalezy go uogolniac. Jest sporo ludzi ktorzy maja je inne.
No i sprawa zasadnicza w dzisiejszych obiektywach Zeissa jest inaczej rozwiazana sprawa ostrzenia obrazu, niz te rozwiazania w latach 40-tych czy 50-tych, i te rozwiazania dobrze działaja.
Alez pewnie, ze jest to moje podejscie. Ale nie rozumiem co uogolniam??? To, ze wiekszosci fotografow na swiecie (tych profi i amatorow) woli miec AF niz nie??? Chyba nie trzeba nawet badan robic aby to stwierdzic.
Poza tym ja juz przeszedlem droge od zachwytu kazdym pixelem ogladanym w 100% cropie na kompie i "plastyka" z deesow i Leica. I doszedlem do wniosku, ze fajniej jest sie skupiac na zdjeciach i uchwyconych chwilach, niz ciagle dazyc do jeszcze piekniejszego bokeh i jeszcze lepszej "plastyki". Wg mnie jak i wiekszosci znanych mi fotografow z ktorymi rozmawialem (tych lepszych i przecietnych) obraz 5D MKIII z podpieta stalka klasy L jest na tak wysokim poziomie jakosciowym, ze placenie podwojne kasy za np. Zeissa i to jeszcze bez AF'a nie ma sensu. Ale to oczywiscie tylko moje zdanie i moich znajomych.
Leica daje przynajmniej komfort uzytkowania - a co daje procz "niesamowitej jakosci" Zeiss a co "zabiera"?? Kazdy musi sobie sam odpowiedziec.