To fakt nie trzeba ukrywać kosztów, a ja nawet dostaje dofinansowanie od żony do zakupów sprzętu :) Nie mówiąc że czarną robotę nad zdjęciami ślubnymi w fotochłopie odwal ona :mrgreen: .
To ja jestem Sprite :twisted:
Wersja do druku
No może być :D I jeszcze jestem mgr inż. informatyki :P
A facet ma coraz mniejsze opory jak widzi kolejne zdjęcia, więc nie jest źle :>
Jakby mi powiedział, że potrzebuje 5tys na rower, ale jeździć jeszcze właściwie nie umie, to też bym się w czoło puknęła ;-)
Zresztą... zrozumiesz po co kobiecie 20 par szpilek? Z tymi obiektywami może być tak samo ;-)
(mnie nie pytaj, ja nie rozumiem)
A ja rozumiem po co kobiecie 20 par butów i do każdych torebka - to komplet na różne okazje, tak jak szkła do konkretnych ogniskowych i zastosowań :-D
Nie rozumiem piątego roweru, jestem w stanie zrozumieć trzy.
I ja się pochwalę: od kilku lat z nikim nie muszę konsultować nowych zakupów :!: i jest fajnie.
Punky miał zapewne na myśli bardziej brak problemów z żoną, niż brak samej żony :)
Fotografująca żona to ciekawe rozwiązanie, tylko obawiam się że może się to przełożyć na konflikty spowodowane nieuchronną rywalizacją o palmę pierwszeństwa... Nie wiem czy nie lepiej, by kółka zainteresowań jednak były nieco różne. Czasem myślę czy się w coś nowego nie wdać i tak myślę, że związek z plastyczką może być sexi :-D
U mnie jest totalny luzik... zona nigdy nic nie powiedziala bo wie ze taka mam prace i juz... robie mnustwo bikini shots, powazniejsze sesaje aktow zdazja sie 2-3 razy w roku.... zajmuje sie kilkoma rodzjaami fotografi wiec np jak jest sezon na pokazy lotnicze do jezdze powiedzmy conajmniej raz na miesaic gdzies na pare dni, najczesciej zony nie zabieram bo sama nie chce jechac bo wie ze tam zadna zabawa bedzie a ogladac 5 razy Thunderbirds jednego roku to troche dla niej za dzuo :) czesto sama mi pomaga wybrac dobre ujecia z sesji tych z modelkami, czesto ona robi swoja selekcje ja swoja pozniej konfrontacja... tak wiec u mnie pelen luz jesli chodzi o temat... ale... mieszkam nad oceanem wiec na plazy jestem codziennie i bez przerwy... i czasem zdazy mi sie pstryknac dobry close up piersi czy posladkow wtedy slysze ze jestem chory i mam zaburzenia emocjonalne dzieki fotografii....
W kwestii tłumaczenia się żonom z zakupionego sprzętu foto.
Moi bardziej doświadczeni koledzy jak jeden - nomen omen - mąż, mówią że, cytuję:
"Z babami trzeba krótko."
Co o tym sądzicie? ;-)