Można, i to nie tylko dobrze. Np. Anna Kalina Ciesielska nie używa własnego środka transportu:-D
Wersja do druku
a czy bez alkoholu możemy dobrze się bawić? - możemy, tylko po co się męczyć?
ja sobie niestety nie wyobrażam pracy tego typu bez dobrego środka transportu. Nie wyobrażam sobie prosić kogoś "czy mógłbym się z państwem zabrać, tylko najlepiej zaraz po wyjściu z kościoła, bo chcę obfocić pustą salę..", tudzież taskanie kilkunastokilowej torby se stafem.
No daj spokój - zmierzenie światła to 2min... i można to zrobić nawet w drodze do księdza z papierkiem. Poza tym i tak zazwyczaj światła są przed imprezą wyłączone.
To też się da obejść nie znając zupełnie terenu i bez zbytniego mieszania się w przebieg całej imprezy. Kwestia dogadania.
Ja miałem powiedziane, że tort będzie za godzinę - wyszedłem sobie na przerwie do kibelka - po powrocie tort na sali. No i co? No i nic? Wziąłem aparat z stolika i zrobiłem zdjęcia - jakoś nie czuję potrzeby wielogodzinnego obmyślania kadrów, kombinowania itd. - znam swój sprzęt i jego możliwości, wczuwam się w 'flow' imprezy i po prostu robię swoje - jednym się podoba, innym nie musi, but that's how I roll babe :D
Proszę Cię... nie porównuj robienia zdjęć na ślubie do epickiej napie***lanki rodem z średniowiecza xD
No widzisz - to jest jeden z kilku sposobów o których wcześniej pisałem - jeśli jeden z gości (wcześniej umówione z młodymi) będzie nas woził, to on ogarnia teren, przetransportuje Cię z A do B w odpowiednim czasie itd.
Oczywiście to wszystko fajnie wiedzieć przed imprezą, znać kościół, znać salę, znać teren itd., ale nie dajmy się zwariować - trzeba tylko włączyć myślenie i wszystko się da ogarnąć
Moje militarne porównania to tylko element humorystyczny :) Co do całej logistyki to wiadomo, że można sobie poradzić na różne sposoby, a efekt końcowy też będzie różny. Na egzamin też możesz pójść tylko ze ściągą i na ostatnią chwilę szukać sali, a można i porządnie się nauczyć i zająć dogodne miejsce jeszcze na długo przed przybyciem egzaminatora.
Dobrze jest znać kościuł ale bez przesady wszystkiego nie zaplanujesz :)Co do sali to też zależy od orkiestry jakie oni światełka migające wezmą ze sobą bo czasem nie jest kolorowo :)
Dobrze, czy nie możesz się przekonać sam: www.foto-studio-impresja.com
Dać się da, ale jest trudniej, no i jesteś zawsze uzależniony od kogoś, poza tym jeżdżenie dom-kościół-sala to nie jest taki problem. Gorzej może być z powrotem z sali do domu. Raz musiałem zostać i czekać na DJ'a do 4.30 :-P
Na szczęście była w pobliżu duża kanapa to się przekimałem 2,5h :P
Nie mam auta, póki co inwestuję wszystko w sprzęt foto-komputerowy ale teraz to już jest mus (niestety muszę poświęcić 24L z listy zakupowej za auto :P) bo przy 20-paru zleceniach w sezonie to już może być naprawdę uciążliwe :P
Jak robisz kilka zleceń albo pracujesz dla kogoś to auto nie jest koniecznie. Jeszcze nie spotkałem się z potępieniem tego iż nie mam auta.
Wszyscy zawsze życzliwie podchodzili do sprawy. W 99% przypadków nie ma problemu. Do domu młodych zawsze się jakoś dostaniesz, a z tamtąd zazwyczaj jedzie sporo aut i zawsze 1miejsce się znajdzie. Na sale też się dostaniesz. Największe schody są jeżeli chodzi o powrót a wesele jest np. sporo poza miastem.
Radzenie sobie bez auta nie jest może i problemem. Ja jednak wolę być mniej zależny od gości, DeJota, czy taxy. Sprawa wygląda inaczej jak jest zlecenie "na miejscu", a co innego, jak trafia się wyjazdówka. Oczywiście, fajnie nie wrzucać w koszt dodatkowych stówek na paliwo, ale tu też każdy ma swoje podejście.
Powiem tyle, doświadczenia nie mam 10 letniego, ale z tego co robiłem nie wyobrażam sobie akcji bez samochodu.
Dać się może i da, ale dla mnie to zbędne stwarzanie sobie dyskomfortu. Jest wiele ważniejszych rzeczy, które mamy w tym dniu na głowie, jak bym się miał jeszcze zastanawiać czy ktoś raczy mnie podwieź z kościoła na salę etc.
Przecież często jest tak, że młodzi od siebie mieszkają nie za blisko, a już kościół od sali często też dzielą ładne kilometry.
Wiem, że niektórzy nie mają może wyjścia, ale dla mnie to niewyobrażalne prosić się gości czy grajka lub kameruna o podwózkę. A co jak się nie dogadamy? Albo ktoś nie zdąży albo coś tam, nikt z naszego powodu nie będzie do naszych usług. To strasznie stresogenna sytuacja jak dla mnie. Przez takie coś możemy stracić parę ważnych ujęć o swoich nerwach już nie wspominając.