W dużym skrócie możesz mieć rację, ale:
1. podejrzenie jest - doniesienie osoby trzeciej,
2. obawa mataczenia, zacierania itp. - tu wierz mi policja nie ma problemów z zaprotokołowaniem tego.
pozdrawiam
Wersja do druku
Jasne, tego nie neguję. Jest zgłoszenie "pokrzywdzonego".
Ma problem. Polska to nie Białoruś. Osoba zatrzymana ma prawo wnieść do sądu zażalenie na zasadność i legalność zatrzymania oraz prawidłowość jego wykonania - mało tego na policjancie spoczywa obowiązek poinformowania osoby zatrzymanej o tym prawie. Mało tego, osobie takiej należy niezwłocznie udostępnić papier i środek piszący oraz zapewnić warunki umożliwiające ułożenie zażalenia i dopilnować żeby się podpisała.
Policjant decydując się na zatrzymanie musi napisać w protokole kwalifikację prawną czynu. Musi też wskazać, jakie przesłanki zdecydowały o tym, że zachodzi obawa ucieczki/ukrycia lub niszczenia dowodów (zakładamy, że tożsamość osoby jest ustalona). Naprawdę nie wystarczy napisać, że zachodzi obawa ukrycia i postawić kropkę. W pierwszym przypadku najłatwiej jest przy zbrodniach (czyn zagrożony kara min. 3 lat pozbawienia wolności, np. zabójstwo). Tu jest łatwo, bo czyn jest zagrożony bardzo wysoka karą (osoba może więc uciec). Przy drobnych sprawach (występkach) jest znacznie trudniej - w opisywanym przypadku osoba jest znana, nie była karana, dowody są zabezpieczone (aparat policja przecież zabezpieczyła), osoby są przesłuchane, a zagrożenie karą niskie (od 3 miesięcy do lat 5).
W celu zabezpieczenia prawidłowości prowadzenia postępowania, a więc to o czym piszesz w pkt. 2, stosuje się środki zapobiegawcze (np. tymczasowe aresztowanie, dozór policyjny). Samo zatrzymanie może trwać maksymalnie 72h (48+24), gdyż jest to tylko środek przymusu w postaci pozbawienia wolności w celu doprowadzenia osoby przed sąd. Zobacz jak chętnie sądy stosują tylko dozór policyjny....
eh... co za historia ....ku przestrodze ....
W głowie się nie mieści...:(
szczerze to nie wiem czy mozesz prawnie i czy chcesz, ale ja na twoim miejscu ujawniłbym gościa z nazwiska i miejscowości, w razie jakby ktos chciał z nim wejść w jakąś transakcję...
dokładnie. choc nie wiem czy takie publiczne ujawnianie nie moze stac sie podstawa roszczen sadowych...
Nie popuśc mu w sadzie...
jak bym zyl z fotografii a przez takiego delikwenta zarekwirowali by mi narządzie pracy to chyba bym go odwiedził z kolegami... ręce opadają... :shock:
No po prostu podlość.Nie wiem nie rozumiem jak mysli taki człowiek.Nie wie co robi :shock: Goli sie nie patrzac w lustro :?: Dzieki Panie że przy wszystkich ułomnosciach moich nie skrzywdziłes mnie taką.Pozdrawiam wszystkich normalnych kolegów/
Ta smutna opowieść nasuwa jeszcze dodatkową refleksję o tym jak będąc pełnoletnim nie jest się dorosłym. Dwudziestokilkuletni Łukaszek widać jak na dłoni był sterowany przez mamusię i grzecznie robił to co mu kazała. Może nawet nie chciał tego robić ...a jednak. Ale nawet jak to robił pod silnym wpływem mamy, to i tak żadne usprawiedliwienie! Nikomu nie życzę rodziców wpajających takie schematy zachowań i tak silnie trzymających w garści psychikę swych dzieci, że "dorosłe" już dzieci i tak nie mają własnego zdania. Patologia.
nie ma przeszkód w publikacji jego nazwiska, przynajmniej do momentu gdy stanie się podejrzanym.
Mam dobre wieści. Dziś rano odebrałem z policji cały sprzęt. Na tym kończy się sprawa kradzieży aparatu. Teraz będzie ta mniej przyjemna część dla Łukasza. Niestety narazie nic nie mogę powiedzieć, bo jeśli Łukasz czyta ten wątek, to nie będę mu ułatwiał sprawy. Na zdjęciu jest kartka która była przypięta do zarekwirowanego aparatu. Jutro rano wybieram się na plener zrobić stare rybackie kutry w nieistniejącej już żuławskiej osadzie rybackiej. Może trochę odpocznę psychicznie.
To że podzieliłem się z Wami moim problemem, pomogło mi w przetrwaniu tego nieprzyjemnego okresu.
Dziękuję Wam wszystkim za ciepłe słowo.
Ufffff......